piątek, 23 marca 2012

Weekendowa misja.

Mam straszny dylemat. Chodzi o kota. Bo wiadomo, jak się już bierze zwierzątko do siebie, to na zawsze. Rozważaliśmy wszystkie za i przeciw zanim go wzięliśmy i jednym z "przeciw" było - co zrobić z kotem gdy pojedziemy na wakacje? Bo przecież jeździmy co roku, co prawda w zeszłym roku nie byliśmy bo tak wypadło, znaczy byliśmy ale nie wszyscy naraz tak że zawsze był ktoś w domu. W tym roku jednak zdarzy się tak że przez pełne dwa tygodnie nikogo nie będzie w domu. I co?
Zanim wzięliśmy kota, odpowiedzią na "przeciw" dotyczący wakacji było: umieścimy go w hotelu dla kotów. Pełno takich wszędzie, na pewno coś się znajdzie. Koszt dość wysoki, ale jak trzeba to trzeba. Ale teraz, gdy coraz bliżej do terminu, mam coraz większe wątpliwości. Jedno jest pewne - albo hotel albo ktoś kto będzie przychodził dwa razy dziennie i karmił kota. Ba, łatwo powiedzieć.
Wszyscy nasi bliscy znajomi mieszkają daleko od nas, z sąsiadami utrzymujemy kontakty... poprawne ale nic specjalnego, ot zwyczajne dzień dobry. Więc albo kogoś zatrudnić do przychodzenia dwa razy dziennie, co wiązać się może z kosztami jeszcze większymi niż za hotel, albo nie wiem co. Co prawda, znajoma z pracy zaoferowała swą pomoc, ona mieszka w sąsiedniej miejscowości i i tak przejeżdza tędy codziennie do pracy a w weekendy z dziećmi na zajęcia albo na zakupy, poza tym sama ma kota więc wie jak się do tego zabrać, ale... Co będzie jak na przykład zachoruje? Albo coś jej wypadnie i nie będzie mogła przyjść? Myślę że jedną noc to kot by sobie jakoś poradził, ale co potem? Albo, co będzie jak straci kluczyk do klapki, jak to się już ze dwa razy zdarzyło? Jak wejdzie do domu? Albo jak klapka się zatnie, co też czasami się zdarza, rzadko co prawda ale jednak? Jak wyjdzie, gdzie się załatwi? Można by mu zostawić kuwetę, przecież wie jak do niej się robi. No to kupa załatwiona. Może się przespać pod krzakiem w nocy jak nie będzie mógł wejść do domu, ciepło będzie, lato. No to też załatwione. Gorzej z jedzeniem, bo co, pójdzie na żebry? Na pewno by poszedł, a wtedy już po kocie.
Więc może jednak hotel? Ale co on będzie tam sam robił cały dzień? Co prawda bezpiecznie, ciepło, jeść i pić mu dadzą, pogłaszczą jak się da, ale nudno jak cholera, szczególnie dla kota który łazi gdzie chce. I tak mi go żal a tego powodu że nie wiem. Jak sobie poradzi? Co pomyśli? Dopiero niedawno go wzięli z więzienia a już go oddają z powrotem.
Przychodzi mi do głowy jeszcze jeden pomysł. Według mnie najlepszy, ale nie jestem w stanie powiedzieć czy wypali. Sąsiadka która ma trzy koty (dwa Czarne i jeden Tłusty). Może będzie chciała zaopiekować się jeszcze jednym kociakiem w jego własnym domu? Poza tym, to tylko parę metrów, następny dom, widać z okna, może zechciałaby przychodzić dwa razy dziennie i nasypać mu karmy do miseczki. Ja optymistycznie myślę że zechciałaby ale co najgorsze dla mnie to iść i tak po prostu zapytać. Bo przecież rozmawiałam z nią zaledwie parę razy, nie znamy się, nie wiem nawet jak ma na imię, będę musiała odgrzebać w starych kartkach świątecznych.
Tak, to chyba najlepsza opcja. To moja misja na weekend.

3 komentarze:

  1. Skoro sąsiadka ma trzy koty, to jest "nasza" i możesz spokojnie jej powierzyć swojego. Kot w hoteliku na pewno ma 100 raz gorzej niż we własnym domu, gdzie pewnie tęskni, ale reszta jest znajoma i stała. Daj znać co załatwiłaś!;-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, strasznie się boję. Nigdy nikogo nie prosiłam o taką przysługę, ale pora zacząć. Ufff

      Usuń
  2. ja mam pomysł ryzykowny jak nie wiem co ale wart zastanowienia - ktoś odpowiedzialny mógłby zamieszkać u Was na czas Waszego wyjazdu, miałby wakacje a kot opiekę

    OdpowiedzUsuń