poniedziałek, 11 czerwca 2018

Malediwy - co tam rośnie, co tam żyje

I znowu dużo zdjęć i kilka nudnych filmików, wybaczcie ;-)

Pomimo klimatu równikowego i występowania dżungli, zarówno flora jak i fauna naziemna na Malediwach jest bardzo uboga. No bo jak ma cokolwiek rosnąć na ziemi wymieszanej z piaskiem? Oczywiście mogę opierać się tylko na własnych obserwacjach z wyspy, którą odwiedziłam, ale po rozmowach w tubylcami wiem, że tak samo mniej więcej jest na każdej malediwskiej wyspie, z małą różnicą, że na zamieszkałych wyspach można spotkać banany, cytrusy i papaję, które są uprawiane w ogrodach (próbowały rosnąć w "ogrodzie" na naszej wyspie), a także dziko żyjące drzewa chlebowe i palmy kokosowe. Na wyspach niezamieszkałych rosną dziko palmy kososowe i różne rodzaje krzaków i namorzynów. W naszym "ogrodzie" próbowano uprawiać różne egzotyczne warzywa, jak ogórki czy pomidory, ale z bardzo mizernym skutkiem. Jedyne co tak naprawdę rosło, to coś co nazywali curry plant, ale zupełnie nie wyglądało na znane nam curry plant. I dwa duże aloesy. Z których zerwałam sobie duży liść, żeby smarować ukąszenia komarów. Bo, choć niewidzialne to jednak zdążyły nas pokąsać już w pierwszym dniu, pomimo tego, że wyspa jest odkomarzana dymem co drugi dzień. No to teraz kilka obrazków flory z malediwskiej wyspy.

Uschnięte drzewo


Palmy kokosowe


Palmy kokosowe wszędzie, za $100 amerykańskich można sobie zasadzić własną palmę i postawić pamiątkową tabliczkę. Takich tabliczek jest zatrzęsienie na wyspie.


A to nie wiem co, ale dużo było tego, te owoce opadały i sobie leżały na ziemi aż je coś zjadło.


Do dziś nie wiem, czy to plątanina krzaków czy zaplątane w krzaci sieci rybackie. 


Grzyby



Takie białe kwiatki


Tę roślinę nazwaliśmy "camouflage plant", czyli roślinka zakamuflowana


Mangroves czyli namorzyny



I inne krzaki...




A to wygląda jak chlebowiec.


Jedyne kolorowe kwiatki na wyspie (poza doniczkowymi)


I stara palma :-)
Ten liść wyłowiłam z wody, bo wystawało i wystawało i nie wiadomo było co to, ale mnie strasznie denerwowało bo zakłócało moją wizję niezakłóconej niczym wody. To weszłam i wyciągnęłam toto na brzeg.


A teraz o malediwskiej faunie. Ta naziemna jest naprawdę bardzo uboga. Z wyjątkiem owadów, których i tak było jak lekarstwo, jednego zwierzątka, które wyglądało jak połączenie myszy, kreta i ryjówki, szare i śmieszne (nazywa się shrew czyli ryjówka właśnie), oraz czarnych ptaków, które wyglądały jak połączenie wrony i gawrona, udało mi się sfotografować wszystkich przedstawicieli gatunków, które zamieszkiwały wyspę. Najliczniejszą grupą ptaków była water hen, czyli kurka wodna. Tak, moi mili, tak wygląda kurka wodna! Bywało, że idziesz sobie przez dżunglę, słyszysz wrzaski jakby (w Twojej wyobraźni) małpy się darły albo jakieś inne dzikie stwory, słyszysz szelest w krzakach i już czekasz aż Cię naparnie i zeżre, i oto wyłazi z krzaków kurka wodna! Albo dwie, czasami z dziećmi. Pełno ich było, lubiły przychodzić pod restaurację a nawet i do. 


Jaszczurki. Śmiesznie zasuwają na tych swoich czterech łapkach.



I naturalna bariera biologiczna w każdej chatce, na zewnątrz i czasami wewnątrz, jak mała i uda się przecisnąć przez jakąś szparę. Gekony. 


Fascynujące, po raz pierwszy widziane przeze mnie na żywo flying foxes albo fruit bats czyli po polsku nietoperze rudawki. Prawdziwe duże nietoperze, największe na świecie, nie te malutkie, które żyją w mojej okolicy. 



Mieliśmy też zaprzyjaźnioną czaplę, odwiedzaliśmy ją codziennie




I najliczniejsza grupa zwierzątek naziemnych - kraby. Na przykład taki ghost crab (duch). Jak są małe to są prawie przezroczyste, strasznie szybkie i ciążko je złapać. Ale Chłop potrafi. Całymi dniami uganiał się tymi krabami, aż któregoś złapał. 


Kolorem upodabniają się do piasku. Wykopują sobie dziurkę, do której później uciekają w razie niebezpieczeństwa (na przykład na widok Chłopa). Każdy krab ma swoją dziurkę i tylko do swojej ucieka. 


Filmik z wykopywaniem dziurki :-)


Jak dorosną, robią się duże i ciężkie oraz potrafią zmieniać kolor, żeby upodobnić się do otoczenia. Sprawdziliśmy na własne oczy. Na plaży mają kolor jaśniejszy, kiedy wchodzą do dżungli robią się ciemniejsze, ale tylko na odwłoku, szczypce pozostają takiego samego koloru. 




Te duże kraby też wykopują ale to są jamy wielkości pięści. Codziennie rano można zobaczyć na plaży dziury a obok nich górki piasku, jak kopce kreta. 


Nie wiem czy najliczniejszy, ale najśmieszniejszy rodzaj to według mnie krab pustelnik. Wyobraź sobie, idziesz plażą, widzisz śliczną muszelkę, podnosisz, a tam krab. Podnosisz drugą, krab. Trzecią, piątą dwudziestą. Krab, krab, krab. I ciągnie tak za sobą tę muszelkę i idzie nie wiadomo gdzie, zaznaczając ślad na piasku. Czasami widzisz pustą muszelkę, a koło niej zgromadzenie osobników, które walczą o nowy domek. Gdy tylko zbliżysz się, całe towarzystwo zamiera a Ty widzisz tylko muszelki. Nie ruszasz się, po kilku sekundach towarzystwo uznaje, że niebezpieczeństwo minęło i zaczyna się pochód. Robisz krok a one wszystkie hyc do środka. I znowu sama muszelka na widoku. Kupa śmiechu z nimi. I tylko wnerwiasz się czasami, bo ta piękna muszelka, którą sobie obiecałaś zabrać do kolekcji, okazuje się już zamieszkana. Bo one, moi mili, są cholernie wybredne. Wybierają tylko najładniejsze muszelki. Jak jakaś rewia mody na plaży normalnie :-)







I to by było na tyle o zwierzątkach naziemnych na Malediwach. Za to flora wodna... Po prostu ciężko opisać. Zacznijmy od rozgwiazd wyrzuconych na brzeg po burzy. Zdarzały się takie cudaki:


Do obrońców przyrody - one żyją, jak tylko wrzuciliśmy je z powrotem do wody, "poszły" sobie w bezpieczne miejsce. 


W drodze z baru do willi, albo z willi do baru jak się szło w drugą stronę, plaża nie wygląda najcudowniej na świecie. W czasie przypływu przejście jest utrudnione z powodu nisko schylających się drzew. Ale woda ciepła, więc nie ma problemu z zamoczeniem, nawet jak się ma na sobie coś więcej niż same majtki. W czasie odpływu natomiast można przejść suchą stopą po skałach, które są pozostałością rafy koralowej. Porośnięte są takim jakby aksamitnym meszkiem, dzięki czemu stopa sie nie ślizga, jedynie trzeba uważać na nadchodzące fale, mogą bowiem spowodować lekkie zachwianie równowagi.


I te oto skały upodobała sobie rodzina rekinów rafowych. 


Było ich pięć, może sześć, wielkości około pół metra ale może większe, może mniejsze, nie wiem, bo woda zmienia proporcje.  


Jak Chłopa ulubioną rozrywką było łapanie krabów, tak moją było śledzenie rekinów. Codziennie musiałam chociaż raz odwiedzić rodzinkę. Bywało, że przepływały dosłownie o dziesięć centymetrów ode mnie. Fascynujące, cudowne, majestatyczne. Pływały sobie tak i z powrotem wzdłuż zagłębienia pomiędzy skałami. A ja łaziłam za nimi.



I to by było tyle o faunie wodnej, niestety. Bo zdjęć w wodzie nie robiłam. Ale, o matko-z-curkom, co widziałam to moje. W hotelu można było wypożyczyć za darmo sprzęt do snorkowania (nie wiem jak to jest po polsku więc niech będzie snorkowanie od snorkelling) i w ten właśnie sposób spędzaliśmy kilka godzin każdego dnia. Wystarczyło wejść do wody i już przy brzegu można było zobaczyć rybki. Najśmieszniejsze były białe, prawie przezroczyste, dość spore bo wielkości stopy a może trochę większe, najpierw przypływała jedna, badała teren, za chwilę były dwie, potem trzy, cztery i całe małe stadko po chwili już pływało przy Tobie, co któraś próbując podskubać Cię w stopę. Chłop miał wiele radości z tego powodu, bo zawsze chciał spróbował tego akwarium z naturalnym peelingiem rybnym :-) Ale - popatrzcie na zdjęcie pod spodem. Te ciemniejsze plamy to już koral. Dosłownie, kilka metrów od brzegu. Widzicie granicę pomiędzy jaśniejszym a ciemnym? Tam kończy się rafa koralowa. Do głębi jest jakieś pięćdziesiąt metrów. Pięćdziesiąt metrów cieplutkiej wody o głębokości może dwóch metrów. Pięćdziesiąt metrów rafy koralowej,  a w niej cudowne kolorowe, małe i duże, czasami dość wielkie, białe, niebieskie, żółte, czerwone, zielone, czarne, w paski, w kropki, w szlaczki, marmurek i w tęczę i w co tylko sobie możesz wymarzyć, śliczne różnorodne rybki. Niestety, rafa koralowa jest w tej chwili na Malediwach w większości  szara. W roku 2010, po ataku huraganu El Nino, większość koralowców na całym świecie wyblakła. Stało się tak poprzez znaczne nagłe ocieplenie wody. Koral blaknie, gdy woda utrzymuje zbyt wysoką temperaturę przez zbyt długi czas. Polipy koralowca w wyniku stresu (szoku termicznego) wypluwają kolorowe algi żyjące w ich wnętrzu i stają się białe. Ponieważ algi dostarczają koralowcom 90 procent energii, kiedy ich zabraknie koral po prostu głoduje i jeżeli temperatura szybko nie wróci do właściwej, umiera. Ten przerażający efekt El Nino powtórzył się w 2014 roku. Naukowcy szacują, że około 90 procent Wielkiej Rafy Koralowej jest w tej chwili wyblakła. I ja taką wyblakła rafę koralową, niestety, widziałam. Miałam przyjemność podziwiać cudowne kolorowe korale jakieś dziesięć lat temu w Egipcie, więc było mi tym bardziej smutno, bo mogłam sobie wyobrazić, jak to wyglądało te kilka lat temu na Malediwach. Ale tubylcy są dobrej myśli. Robią wszystko co mogą, aby przywrócić rafę do życia, próbują "zaszczepiać" koralowce na nowo. I sama widziałam, koral już miejscami odrasta, widziałam żółte, zielone, czerwone płachty na podwodnych skałach. Mam nadzieję, że mu się ida, bo naprawdę, to byłaby niewyobrażalna strata, gdybyśmy nagle zostali pozbawieni tego przepięknego cudu natury. 
W każdym razie, snorkowałam sobie na tych Malediwach każdego dnia, podziwiając różnorodność fauny wodnej, dopływałam do samej granicy z głębią, gdzie widoki były zdecydowanie bardziej fascynujące i straszne zarazem. Szkoda że nie widziałam żadnego żółwia, bo żyje ich tam wiele. Szkoda, że nie nurkuję, bo mogłabym zobaczyć znacznie więcej. Ale to co widziałam, będzie musiało mi wystarczyć być może na resztę życia. Mam nadzieję kiedyś jeszcze powtórzyć to doświadczenie, bo zaprawdę, mało jest rzeczy bardziej fascynujących od patrzenia na dno oceanu. 
A tymczasem, na Malediwach wcale nie trzeba wypływać daleko. Na zdjęciu poniżej Chłop jakieś dwa metry od brzegu, zafascynowany tym co tam zobaczył (pewnie te jego skubiące stopy białe rybki :-)). A to co widziałam ja, możecie sobie zobaczyć klikając w ten link. Ja je wszystkie naprawdę widziałam. I jeszcze więcej. 

33 komentarze:

  1. Nudne????????
    Jezusmariamatkoboskałojezułojezułojezu!!!!! Nie oderwę się od tego przez najbliższe 158742145744689114789226594681156 godzin i na koniec umrę!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale wroc bo jeszcze czapla bedzie :-)

      Usuń
    2. Skąd mam wrócić, skoro tu tkwię i usiłuję wleźć w monitor?!

      Usuń
    3. Przedłużam czas pobytu na tej stronie do 1987462265898235961593578524567413213697895558424628687424444111111666222846296487416812481878482487961496742898893333422222222222200950059545414580265830674 godzin!

      Usuń
    4. Nie chce mi sie liczyc, ale chyba swiat jest mlodszy. :)))

      Usuń
    5. Nie ma frajerów w kościele, nie wychodzę z tej strony!

      Usuń
    6. Mam nadzieje ze jeszcze siedzisz bo 9 nowych zdjec dolozylam :-)

      Usuń
    7. Siedzę twardo! I będę siedzieć do usrania. I 1958766589964464135487321468771414617846580006051074804106158904987065422222087000060058822122207449566 godzin dłużej!

      Usuń
    8. No ale teraz sie poloz i wyspij, bo rano bedzie na Ciebie czekac niespodzianka :-)

      Usuń
    9. Nic z tego, nie ma spania przy takich cudach! Wpadłam po to latające i wracam na posterunek przyrodniczy!

      Usuń
  2. A tam czapla, mam tego towaru pod dostatkiem w okolicy. Te malenkie krabki sa naprawde urocze, ale juz tych duzych balabym sie wziac do reki. Nie bylo niebezpieczenstwa, ze Was skaleczy tymi szczypcami? Flora faktycznie nieco uboga, ale dla mnie same palmy sa juz tak cudne, ze moglabym sie gapic w nie bez konca. A pytalas czy wolno z Malediwow wywozic muszle? W niektorych krajach za wywozenie groza ogromne kary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dzie ta czapla i inne dolozone zdjecia?

      Usuń
    2. Ale niecierpliwa babka z Ciebie :-) Bedzie dzis wieczorem

      Usuń
    3. Aha, a na pytania teraz odpowiem. Raczej niebezpieczenstwa zadnego nie czulismy, te duze byly duze jak reka, ale jak sie je odpowiednio zlapalo od tylu to co on mogl? Tylko machac lapkami. Te mniejsze to co prawda Chlopa podszczypywaly jak je zamykal w dloniach, ale skaleczyc to raczej nie bylo czym :-) Teoretycznie nie wolno wywozic muszli. Ale dotyczy to tylko dwoch rodzajow szczegolnie zagrozonych, a takich to my nawet nie widzielismy. Te obostrzenia dotycza glownie krajow takich jak Australia czy Nowa Zelandia, do ktorych nie wolno WWOZIC nic co zyje lub kiedykolwiek zylo. Muszli tez.

      Usuń
    4. Wiem jeszcze, ze na pewno nie wolno wywozic z Wloch.

      Usuń
    5. No, ostatnio glosno o doniesieniach z Sardynii. Garstki piasku nawet nie wolno stamtad wywozic. Sprawdzilam te wszystkie strony CITES czyli Konwencji Miedzynarodowego Handlu Zagrozonymi Gatunkami Fauny i Flory. Dwa rodzaje muszli sa generalnie zabronione, to wszystko. I koralowce, ale dopuszcza sie przewoz martwych skamienialych korali do 2 centymetrow wielkosci. Ale konwencje konwencjami a kazdy kraj ma swoje widzimisie. Wielka Brytania nie ma i dlatego sobie muszelek przywiozlam i nawet piasek.

      Usuń
  3. Brrr nie dałabym rady wziąc nic z tego na rękę brrr!

    OdpowiedzUsuń
  4. szum oceanu z pierwszego filmiku jest obledny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szum oceanu dziala tak kojaco na nerwy ze az trudno uwierzyc. Nie ma co sie dziwic wiec, ze ludzie tam tacy spokojni.

      Usuń
  5. Swietna wyspa wlasnie na podroz poslubna, bo male to, zwiedzac nie ma co, jedna knajpa i jedna plaza, bo ta druga kamienna to juz nie bardzo moze za plaze sluzyc. Slowem mozna sie bzykac przez caly tydzien non stop:)))
    Ty jednak wiedzialas co robisz ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plaze to kazdy mial swoja prywatna, przed domkiem, a to kamieniste to tylko dwadziescia metrow dodatkowej atrakcji. O plaqzy jeszcze napisze, bo to si enadaje na osobny temat.
      A to drugie to... no jasne ze wiedzialam, co robie :-)))

      Usuń
  6. Jacież... gdybym zobaczyła takiego gekona w chatce... usłyszała by mnie cała wyspa;)))
    Nie mogę się oderwać od tych zdjęć - przepięknie...zjawiskowo.. i te rekiny:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty, one wszedzie sa w tropikalnych krajach, w Grecji, Turcji, na Sycylii, w Maroku, Tunezji, Egipcie, Brazylii, wszedzie. Sa bardzo pozyteczne bo zjadaja komary i muszki. One sa male i do czlowieka sie nie zblizaja :-)

      Usuń
  7. Ależ ciekawie to wszystko opisałaś, z przyjemnością czytałam i proszę o więcej! Krabiki cudne,też bym je brała do ręki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez chcialabym Wam wszystko pokazac, ale sie nie da, wiec pokazuje co moge :-)

      Usuń
  8. Nietoperz jak piesek , robi wrażenie ;-)))
    Piękna relacja , wszystko przecudne !

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurde, zaczynam robić się głodna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, to o jedzeniu musze zaraz napisac :-)

      Usuń
    2. Bezę z bitą śmietaną poproszę + pucharek bitej śmietany, kawę i nie przeszkadzać mi w kontemplowaniu tego idioty, który wlecze za sobą muszlę :)))

      Usuń
  10. Jak na podobno skromną faunę to całkiem sporo pokazałaś. Chętnie bym sobie obejrzała te zwierzątka na rafie i z całą pewnością to kiedyś zrobię. Flora bardzo ciekawa, też bym taki liść pływający i zakłócający widok czystej wody wyciągnęła. :)
    Ogólnie jestem pod wrażeniem, bo widzę że te plaże są naprawdę boskie!

    OdpowiedzUsuń
  11. wspaniała wyspa :)

    OdpowiedzUsuń