- A pamiętasz te takie pyszne bułeczki z cynamonem, które kiedyś zrobiłaś?
- No pamiętam. I z czekoladą.
- Może i z czekoladą, jeszcze lepsze. No to... a mogłabyś takie jeszcze upiec?
No móc mogę, ale ja wiedzieć muszę, więc zaczęłam wypytywać, bo tak normalnie to raczej Chłopu się nie zdarza prosić o jedzenie, je co mu dadzą i się w dodatku zachwyca. I okazało się, że mają jakiś tam luncz świąteczny w pracy i każdy przynosi coś do jedzenia i on wymyślił, że te bułeczki cynamonowo-czekoladowe przyniesie, co mu tak kiedyś smakowały. Ale ja no to, że przecież są święta i to świąteczny luncz jest więc wypada coś bardziej tradycyjnego niż zwykłe bułeczki, bułeczki to moge mu zrobić co tydzień. Wymyśliłam więc pierniczki. I to nie jeden rodzaj, a dwa!
Przepisy oczywiście z mojej ulubionej strony.
Na pierwszy ogień poszły tradycyjne szwedzkie cieniutkie kruche pierniczki zwane Pepparkakor. Robiłam je już kiedyś i były bardzo smaczne, zupełnie inne od tych, do których jestem przyzwyczajona. Nie dekoruje się ich. Byłam tak pochłonięta ich produkcją, że zupełnie nie pamietałam o dokumentacji zdjęciowej, udało mi się jedynie sfotografować to:
Z powodu niedoboru pudełek na ciastka zostały umieszczone w pojemniku po lodach. W tym pojemniku powyżej znajdują się 82 ciastka średniej wielkości, taka gwiazdka na przykład ma 6 centymetrów. Tak więc mamy tu 9 choinek, 3 ludziki (ludziki są duże), 12 dzwoneczków, 10 gwiazdek, 15 bałwanków, 19 czapek z pomponem, 10 mikołajków i 4 laski. Był jeszcze jedne pierniczek niewiadomego kształtu, ale został pożarty na pniu.
W czasie, kiedy robiłam szwedzkie pierniczki, w lodówce dojrzewała mieszanka na produkcję właściwą, którą były Pierniczki Jak Alpejskie (zawsze miękkie i puszyste). Mieszanka musiała poleżakować w zimnie ponad 24 godziny, więc zabrałam się za ich robienie dopiero w niedzielę wieczorem. A jeszcze w sobotę, z pozostałych białek upiekłam dwie blachy bezów, które wyszły jak marzenie. Teraz będziemy je jedli przez następnych sześć miesięcy...
No ale.
W niedzielę produkcja pierniczków poszła bardzo sprawnie, a do pieca kolejno trafiały:
14 ludzików
17 dzwoneczków
12 prezentów
21 gwiazdek
14 bałwanków
14 choinek
I jeszcze 16 mikołajków, 19 czapeczek i 1 kółko. Na koniec wszystko znalazło się na zdjęciu poniżej.
A potem trzeba to wszystko było podekorować. Jak ja nienawidzę dekorowania ciastek! Nie umiem, nie mam wyobraźni, nie wychodzi mi. W dodatku wymyśliłam tylko zwykły lukier i glazurę z czekolady, bo nie chciałam używac żadnych chemicznych barwników. No i wyszło jak wyszło. Podziwiajcie!
I takie to moje weekendowe pierniczenie.
A na koniec dla Wszystkich Państwa, a szczególnie dla tych, którzy nie mają Fejzbuka, obowiązkowa choinka z domu Iwony A.
Pozdrawiam gorąco.
Ale wspaniałe pierniczenie! Ja też już popełniłam...i zapuszkowałam. Może zmiękną. Taka jestem;)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Moje sa miekkie, taki gatunek.
UsuńMasz zapal! Pieknie Ci te pierniczki powychodzily i z pewnoscia sa tak pyszne, jak wygladaja.
OdpowiedzUsuńPyszniejsze niz sie spodziewalam. Nie przepadam za ciastkami, ale te sa nawet zjadliwe.
UsuńCóż za perwersja!
OdpowiedzUsuńO, zauwazylas? ;-)
UsuńTrudno nie zauważyć :)
UsuńZachwycona jestem twoimi pieniczkami, cudowne :-)
OdpowiedzUsuńI ozdoby wcale nie muszą być nie wiadomo jakie takie właśnie najlepsze, ależ Ty jesteś zdolna !!
W sumie to sie nawet i zgadzam. Ale jak patrze na te wszystkie pierniczki w internecie, to az mi wstyd.
UsuńNo, że Ci się chciało, podziwiam!:-) My tylko ciasta pieczemy, a pierniczki, to już ze sklepu.
OdpowiedzUsuńAleż pląsająca choinka, no ładna, a jakże:-) Też mamy lampki na choince, ale nasze nie pląsają. Raz tylko założyliśmy takie lampki i po wigilii spędzonej jakoś tak nerwowo w ich migającym świetle stwierdziliśmy, że nigdy więcej bo oczopląsu można od nich dostać albo migotania przedsionków:-))
Marytka
Tez nie bylam za bardzo przekonana, ale jakos nie przeszkadza. Moze gdyby bylo ciemno w pokoju.
UsuńAle dlaczego mowisz, ze nie umiesz dekorowac? to sa pieknie udekorowane pierniczki!!!
OdpowiedzUsuńRaz w zyciu popelnilam swiateczne ciastka w dodatku w ilosciach hurtowych:)) i teraz chyba mam juz spokoj do konca zycia.
Narazie kombinuje co by tu upiec na swieta, zeby bylo smaczne i nie wymagalo duzo roboty:))
Tak? Wszyscy mnie pocieszaja, ze chyba zaczynam wierzyc ze sa ok. W sumie i tak skoncza wiadomo gdzie :-)
UsuńU mnie to wszystko w ilosciach hurtowych tez. Ze trzy makowce zawijane zawsze robie (tyle wychodzi z przepisu) i obowiazkowy sernik. Tego sie nie da zjesc, wiec mroze i potem jemy przez caly styczen.
Co ty opowiadasz, sliczne sa.
OdpowiedzUsuńNaprawde? Tak naciaplalam tej czekolady, ze wydaja sie okropne. Ale smaczne za to :-)
UsuńA my już skończyliśmy z pierniczeniem. Dziękować za to dobrym duchom bo inaczej bym oszalał.
OdpowiedzUsuń