środa, 12 lipca 2017

Jak omal nie musiałam spać na podłodze

Przeczytałam wpis Baluma o magikach. Nie, nie czarodziejach z różdżkami, co to cuda potrafią wyczarować, ale o takich co to chcą coś naprawić/usunąć/wymienić, umawiają się, my czekamy, a potem dowiadujemy się, że nas nie było w domu. Ileż takich sytuacji się wydarza dziennie i to chyba we wszystkich krajach świata! Głupota ludzka, nieświadomość, czy po protu lenistwo?

Miałam niedawno podobną akcję.
Pamiętacie, kupiliśmy niedawno nowy dom. Zanim się wprowadziliśmy, musieliśmy zakupić kilka rzeczy, w tym łóżko. Wypatrzyłam sobie w internecie, ale że nie chciałam kupować kota w worku, wynaleźliśmy sklepy, w których takie łóżka sprzedają, niestety tylko na zamówienie więc nie było co oglądać. Aż w końcu w jedym ze sklepów stało, nie do końca to samo, ale z tej samej serii więc wiedzieliśmy jakie drewno, jaki kolor i rozmiar. Decyzja podjęta. Gorzej poszło z materacem, ale równiez i ten wybraliśmy wspólnie, oczywiście i tak stanęło na moim.
Jako że mieliśmy całą przeprowadzkę poupinaną na ostatni guzik, dostawa musiała się odbyć w określonych dniach. Załatwiłam więc, że łóżko miało przyjść we wtorek a materac w środę. Panowie od łóżka przyjechali punktualnie, informując mnie o tym fakcie już od niedzieli, a w dzień dostawy dzwoniąc do mnie co pół godziny aż mnie powoli wqurw łapał, bo ilez można. Ale przynajmniej widać było troskę o klienta. I nawet wnieśli mi to wszystko na drugie piętro. Wieczorem skręciliśmy łóżko i wyobrażaliśmy sobie, jak to będzie nastęnego dnia, kiedy będziemy mogli na nim spać.
Nazajutrz rano dostałam wiadomość od kuriera materacowego, że dostawa odbędzie się w godzinach od dwunastej do szesnastej. Super więc, z samego rana przeprowadziłam koty z resztą dobytku, a od jedenastej już czekałam. Pootwierałam wszystkie drzwi w domu, żeby słyszeć pukanie do drzwi w razie gdybym udała się do na przykład łazienki, usiadłam sobie na schodach na piętrze i oddałam przyjemnościom grania na komórce, nasłuchując.
I nagle usłyszałam. Trzask klapki na listy. Jak może wiecie, każdy dom w UK ma specjalną klapkę, przez którą listonosz wrzuca listy, a roznosiciele reklam różne papiery. No więc usłyszałam klapkę. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam... kuriera oddalającego się szybkim krokiem. Wybiegłam za nim galopem, mało nóg nie gubiąc na schodach, ale już nawet nie zdążyłam powąchać smrodu kurierowego vana. Wkurzona wróciłam do domu, zastając wrzuconą pzrez otór listowy karteczkę:
"Usiłowałem dostarczyć przesyłkę, ale nikogo nie było w domu. Spróbuję ponownie jutro".
Szlag mnie trafił. Specjalnie wolne wzięłam, czekałam, a ten drań nawet do drzwi nie zapukał, ba, nawet się nie pofatygował wyjąć pudła z samochodu, przecież widziałam jak odchodził! Wiele nie myśląc złapałam za telefon, dzwonię do firmy kurierskiej. UPS, żeby nie było, nie jakaś firma kogucik. Zadzwoniłam, odebrał pan, wysłuchał mojej skargi, przeprosił i obiecał że ktoś z lokalnego oddziału oddzwoni w ciągu godziny. Wkurzona do białości, ale nie mogąca nic więcej zrobić poza czekaniem, usiadłam sobie znowu na schodach wracając do niezwykle interesującego zajęcia, jakim jest klepanie w telefon.
Rzeczywiście, po jakichś czterdziestu minutach zadzwonił telefon. Odebrałam, pani z lokalnego biura UPS. Przeprosiła, mówiąc że kierowca nie mógł dostarczyć przesyłki bo nikogo nie było w domu, żeby jutro być to on postara się dostarczyć ponownie. I tu już mnie prawdziwy wqurw chwycił. Przeprosiłam panią z góry za niegrzeczność, tłumacząc ją niesłychanym wzburzeniem i niemal krzycząc wyjaśniłam, że byłam w domu, czekając cierpliwie, że widziałam kuriera przez okno, że nie pofatygował się nawet z wyjęciem paczki z vana, że wsadził sobie karteczkę w drzwi nawet nie pukając, i że ja nie mam kolejnego wolnego dnia na czekanie na kurierów, że zapłaciłam za specjalną dostawę i muszę ją mieć dzisiaj, bo to jest materac i nie mam zamiaru spać na podłodze. I że niech zrobią wszystko co mogą, ta przesyłka ma być dzisiaj u mnie. Panię trochę zatkało. Obiecała jednak, że skontaktuje się z kurierem i zobaczy co się da zrobić. Po piętnestu minutach oddzwoniła informując, że kurier wróci z paczką około godziny piętnastej. Podziękowałam serdecznie, dodając, że nakleiłam już na drzwiach kartkę z napisem "Jestem w domu, zapukaj i poczekaj aż otworzę, bo to jest duży dom i zejście po schodach zajmuje chwilkę". Pani zaśmiała się i życzyła miłego dnia.
O piętnastej przyjechał kurier z pudłem. Głupio się uśmiechnął tylko, a ja nie wspomniawszy o sytuacji ani słowem, podpisałam się i życzyłam mu miłego dnia.
Można? Można. Ale ile to czasu i nerwów człowiekowi zeżre to tylko on sam wie.

***
Wpiszcie sobie w google: "courier from hell" i zobaczcie co Wam wyskoczy na pierwszym miejscu :-)))

13 komentarzy:

  1. A to mnie zaskoczylo, bo u mnie UPS dziala bez zarzutu, wole o cale 100% UPS niz wszelkie inne firmy takie jak np. FedEx ktorego wrecz nie znosze. Nawet jak nikogo nie ma w domu, co sie zdarzylo chyba dwa razy to facet z UPS przeszedl dookola domu i zostawil mi paczke na moim patio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mnie to zaskoczylo, bo UPS raczej dobrze sie kojarzy. Coz, jeden kierowca tak potrafi zepsuc image firmy. U nas najczesciej dowozi DPD, znam kierowce i nie ma zadnego problemu

      Usuń
  2. Też bym się wściekła...Oj z tymi kurierami to różnie bywa, chociaż ja ni narzekam, nawet jak mnie nie ma to po telefonie zostawiają paczkę w umówionym miejscu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, mala paczke to moze i zostawia, ale wielkie pudlo wazace 35 kilogramow warte kilka tysiecy zlotych to zaden kurier bez podpisu nie zostawi.

      Usuń
  3. Faktycznie bardzo dziwne jak na UPS, bo to raczej solidna firma. Wszedzie trafiaja sie niepowazni pracownicy, ktorym sie po prostu nie chce. I juz. Obrazeni sa na caly swiat, ze w ogole musza pracowac, cos dzwignac, cos wniesc, sa zarobieni i czasu na nic nie maja.
    No ale, jak to powiadaja, wszystko dobre, co sie dobrze konczy, chocby okupione wielkim i niepotrzebnym wqurwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, tak. Z tego wqurwa to cale to wielkie pudlo zataszczylam jakims cudem na drugie pietro, sama. Normalnie to bym nie dala rady :-)))

      Usuń
  4. Wcale Ci sie nie dziwie na wqurw. Dzialam podobnie.
    Potrafie wkurzac menagerow sklepow, kiedy z zakupionej bluzki odpadaja koraliki.

    Akurat wkurzam amazon, bo mi podeslali poduszke z wzorem, ktorego nie wybralam. Kaza mi odsylac i placic za to. Powariowali:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masakra, ale w UK to powiem szczerze że czesto tak jest, że człowiek wolne weźmie czeka a oni mają w nosie w ogole się nie pojawią. Tez to przechodzilam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszedzie niestety tak jest. Moja mama juz kilka razy czekala na kuriera zeby do mnie paczke nadac i sie nie doczekala.

      Usuń
  6. Czyli nie tylko u nas w PL takie chryje. U nas kurier PP lepiej nas załatwił. Na początek przyniósł, do domu, dokumentację wysłaną kurierem prze jakaś tam firmę a później zszedł na dół i wrzucił awizo bo mu się nie chciało wnosić paczki na pierwsze piętro. Skapnęliśmy się po godzinie i taką zjebę dostał, ze głowa mała. Dygał do góry aż miło. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz co? To dopiero jaja! Dobrze ze mieliscie na niego namiar, bo najczesciej nie ma.

      Usuń
    2. Na awizo był jego nr służbowy to go ścignąłem. :D

      Usuń