wtorek, 4 kwietnia 2017

Z ostatniej chwili

Kotki wczoraj spały cały dzień, potem się trochę pobawiły, trochę pomiętoliły, poleżały na łóżku i na kanapie, zrobiły qupę i zjadły kolację, żeby wyprodukowac nową.
No i panna M. odkryła drzwi wejściowe. Grzebała przy nich, węszyła, moze jakiś przeciąg, ale sprawdziłam, nie było. Tak że... już wie. Nawet mi wczoraj taka myśl przez głowę przemknęła, że może by tak ją wypuścić na chwilę pod nadzorem, ale nie, zaraz ją odegnałam, tę myśl, bo jak zacznę to będę musiała stale ją wypuszczać, a jak nie to mi zeżre drzwi z futryną. A są plastikowe.
A poza tym, noc zeszła nam jakotako, ktoś się zaczął dobijać do sypialni to postukałam patyczkiem po drzwiach i se poszedł. Potem słyszałam przez sen stado słoni przebiegające przez dom, a rano wstaniu zapytałam Chłopa jakie straty. A nic, tylko wszystkie koce były porozrzucane po podłodze i moja bluza (którą zostawiłam na oparciu krzesła) zawleczona została na korytarz. Poza tym to tylko dwie qupy w kuwecie. Jest dobrze :-)

3 komentarze:

  1. No coz, koty doszly do wniosku, ze nie ma co sie buntowac, nie ma co swirowac, bo to i tak nie przynosi oczekiwanych skutkow. Wiec sie dostosowaly, madrale. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tylko ja jak skonczylam stukac tym patyczkiem po drzwiach, to Chlop stwierdzil, ze teraz to sie juz chyba wyzylam :-)))

      Usuń
  2. Stanowczo nie dawać kotu plastikowych drzwi do żarcia. Jeszcze jej zaszkodzi!

    OdpowiedzUsuń