środa, 8 lutego 2017

O dzieciństwie słów kilka

Tak mnie naszło, bo wspominaliśmy wczoraj z synem jego przeszłość. Poszło o bajki Disneya. Otóż dowiedziałam się że pozbawiłam swoje dzieci dzieciństwa bo syn nie ogladał "Pięknej i Bestii". Którą to obejrzał wczoraj pod naciskiem dziewczyny, która poczuła się sentymentalna z powodu urodzin własnych.
No jak nie oglądał jak oglądał? - pytam się. A "Lilo i Stich"? "Król Lew", "Królewna Śnieżka", "Mała Syrenka", "101 Dalamaytńczyków"? A Pokahontas, Mulan, Pinokio czy wreszcie - o zgrozo - Kubuś Puchatek? No ale na "Anastazję" to zabraliśmy tylko córkę. Kto zabrał, ja się pytam? Przecież z ojcem poszła, bo ty powiedziałeś że na babskie filmy nie będziesz chodził i zostałeś ze mną w domu oglądając "Ksenę". A poza tym, "Anastazja" nie była Disneya. A poza tym, na Disneyu świat się nie kończy, do teatru lalek chodziliśmy co tydzień. No, on słabo pamięta, jakieś smoki, jakieś arbuzy... Za to Ksenę pamięta doskonale. I Herkulesa. I że mu rodzice nie pozwolili Władcy pierścieni oglądać, zreszta zrozumiał po latach dlaczego, bo kiedyś ukradkiem, u babci będąc, zakradł się za fotel w salonie i zobaczył Golluma. To dlatego przez dłuższy czas nie mogliśmy wyjść z jego pokoju dopóki nie zaśnie, a ja głupia myślałam że lubi jak mu się bajeczki czyta...
Ja za to to miałam do dupy dzieciństwo. Nikt mi nie czytał, więc się nauczyłam sama dość szybko, mówią że w wieku trzech lat czytałam "Poczytaj mi mamo" i chyba tak było, bo w wieku pięciu lat czytałam po rosyjsku i to akurat dokłądnie pamiętam. Ale to nie o czytanie chodzi, tylko ogólnie, o rodzinę. Nigdy nie wychodziliśmy razem na spacery, nigdy nie byliśmy na żadnych wczasach. Nigdy nie byłam z rodzicami w kinie czy nawet w kawiarni. Mama zabierała mnie owszem, na działkę, na której nudziłam się świetnie, bo co małe dziecko może robić na ogrodowej działce. A pomagać mi się nie chciało. Za to bardzo szybko zostałam mamusią, bo musiałam się opiekowac młodszą o trzy lata siostrą, więc wszędzie ją ze sobą zabierałam, bo co miałam zrobić. Ja sześć lat, ona trzy. Nikt się wtedy nie przejmował widząc małe przeciez dzieci łażące po trzepakach czy drzewach. Byłam grzeczną dziewczynką, więc mama nie bała się mnie z siostrą zostawić, bo nigdy nie oddalałam się z podwórka. A potem urodziła się kolejna siostra i miałam już dwójkę do opieki. Nikt mnie nie namawiał, nikt mi nie kazał. Tak było i już. Matka owszem, karmiła nas i opierała, ale spacery to już nie mieściły jej się w głowie. Taka strata czasu. Bo inne rzeczy są ważniejsze w życiu, na przykłąd sprzątanie.
Mama moja zawsze tylko sprzątała. Latała z tą ścierka po całym domu wycierając kurze non stop, odkurzając, szorując podłogi, dywany, generalne sprzątanie domu co miesiąc. Generalne to znaczy wszystko z szafek i półek, wymyć, wyczyścić i z powrotem poukładać. Nienawidziłam, jak mi wszystkie ubrania wywalała z szafy żebym poukładał porządnie w kosteczkę. Bo moja kosteczka kuźwa nierówna była!
Dzieciństwo to czas na zabawę i naukę, ale także czas na poczucie bezpieczeństwa i komfortu, na poczucie miłości i zrozumienia. Czas rodzinny, czas kiedy rodzice powinni przekazać dziecku wiedzę o świecie i uczestniczyć w jego życiu, czas który powinien być spędzony wspólnie, jak najbardziej się da.
Ja tego wszystkiego nie miałam. Kocham swoich rodziców, ale mam do nich żal że nie dali mi tego wszystkiego co ja dałam swoim dzieciom. Nie chodzi tu wcale o pieniądze. Chodzi o poświęcony czas. Bo przecież można pracować na całym etacie i pomimo to znaleźć czas na wspólne zabawy z dziećmi, na spacery, na wyjazdy do lasu, nad jezioro, nad morze, w góry, do parku czy gdziekolwiek. Można obejrzeć z dzieckiem film, niekoniecznie w kinie. Można poczytać dziecku na dobranoc. A także w ciągu dnia. Można się razem zdrzemnąć jak już się ledwie na oczy patrzy, przytulając dziecko do siebie. Można razem rysować, układać, gotować. Można pozwolić dziecku porozkładać zabawki po całym pokoju a nawet dwóch, a potem razem z nim posprzątać bałagan. Można.
Ja tego wszystkiego nie miałam.
Dzieciństwo to nie tylko pokemony i bajki Disneya...

12 komentarzy:

  1. Moi rodzice poswiecali mi sporo czasu, ale u nich nie czulam sie kochana. Nie wychowywali mnie, raczej tresowali. Nie okazywali mi ciepla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba typowe dla tamtego pokolenia. Dlatego szlag mnie trafia jak córka mi mówi że jej nigdy nie przytulałam. Dla niej "nigdy" zaczyna się po szestnastce, kiedy to przestała się do nas zbliżać.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu autorze usunąłeś komentarz? Przecież nie było w nim nic złego...

      Usuń
  3. Moje dzieciństwo wyglądało podobnie, jak Twoje - najpierw urodził mi się jeden brat, potem drugi - dla obu byłam nianią ;) Dużo by mówić, ale po co wylewać gorzkie żale po latach, skoro nic to nie zmieni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nic, ale warto sobie przypomnieć. Choćby po to żeby porównać i dzieciom dać więcej niż się samemu dostało. A może dlatego teraz my jesteśmy tacy nadopiekuńczy dla nich?

      Usuń
  4. A co Ty smutna taka dzisiaj?
    To byl chyba powojenny model chowu dzieckow.

    Samam nie pamietam kina czy restauracji z Rodzicami, pamietam koncerty i wczasy i obowiazkowe niedzielne spacery. Czy swiateczne. A potem to wszystko czego nie dostalam - model mamy czy rodziny to wypracowalam sobie sama. Zresta on tez jest skrzywiony, bo maz zmarl i w domu byla zawsze Mama. Zadnych wujkow czy przyjaciol.
    Mama.
    I dzieci sa extra!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja z dziką rozkoszą wspominam dzieciństwo, najlepszy, najcudowniejszy czas w moim życiu. Byłam jedynaczką otoczoną puchem miłości przynajmniej ośmiu osób, lekko licząc, nie chodziłam do przedszkola, mama zabierała mnie w każdą niedzielę na "poranek" do kina, tato uczył jeździć na łyżwach, całą rodziną (z dziadkami i ciotkami) jeździliśmy za miasto na najlepsze lody w okolicy, a w niedzielne popołudnia szliśmy na bitą śmietanę do "Asa". ciotka dawała się oszukiwać przy grze w szachy, wujek jeździł ze mną na sankach... Mogłabym wymieniać w nieskończoność.
    Nie ma niczego gorszego od bycia dorosłym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i popatrz, co się z Toba od tego wszystkiego porobiło, he he he! :-D

      Usuń
  6. Bardzo dużo refleksji mi nasunęłaś. Za dużo by o tym pisać. :(

    OdpowiedzUsuń