środa, 26 października 2016

Doktor Strange

W Polsce premiera chyba dzisiaj, ale w UK była wczoraj więc jestem do przodu :-)
Nie byłam za bardzo zainteresowana tym filmem, ot kolejny obraz produkcji Marvel, czyli wiadomo że fantastyka, akcja i odrobina humoru. Ale tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać bo komiksów przecież nie czytam, a żaden ze znanych mi już bohaterów w filmie tym nie występuje.
A zwiastun jest bardzo lakoniczny i nie za bardzo oddaje to czego potem rzeczywiście doświadczamy.

Podobno polska wersja jest z dubbingiem. Hmmmm....


Pomimo wtorku w kinie było pełno ludzi, a że poszliśmy na żywioł i nie zamówiliśmy biletów online, nie dostaliśmy się ani na 20.00 ani na 20.30 i musieliśmy czekać w kinie godzinę bo najbliższy seans z wolnymi miejscami był o 21.00.
Jak zwykle, nie będę opisywać filmu, opiszę tylko swoje wrażenia. Bardzo, ale to bardzo pozytywne.
Po pierwsze AKCJA. Co się od początku rzuca w oczy, to wiarygodność akcji. Wątek budowany jest w taki sposób, że pozwala widzowi niejako utożsamić się bohaterami, to co widzimy jest bardzo realne i prawdopodobne. Ten realizm płynnie przechodzi w magię a obrazy które przesuwają się przed widzem są po prostu niesamowite! Jednocześnie wszystko przedstawione w sposób, w którym bohaterowie nie są tłamszeni przez obraz, wszystko doskonale współgra i harmonizuje. Sceny akcji są dynamiczne, piękne i zawsze czytelne. Jest to też produkcja bardzo spójna i samodzielna. Nawet osoby, które nie widziały innych filmów Marvela, będą mogły się w trakcie jej oglądania dobrze bawić.
Po drugie - AKTORZY. Chyba urodzili się, aby zagrać role, w jakich ich obsadzono. Benedict Cumberbatch gra postać będącą kimś pomiędzy Sherlockiem Holmesem a Iron Manem. Wyjątkowo łatwo go jednak polubić.  Doskonale wpisał się w rolę, uważam go zresztą za świetnego aktora, ale w tym filmie po prostu powala. Oczywiście że nie jest to Hamlet, ale bądźmy sprawiedliwi, wkroczył do krainy Marvel z wielkim przytupem i mam nadzieję że w niej zostanie przez jakiś czas.
Tilda Swinton kradnie każdą scenę samą swoją obecnością. Jej postać emanuje tym specyficznym rodzajem spokoju, jaki właściwy jest buddyjskim mnichom oraz hinduistycznym pustelnikom. Potrafi jednak pokazać pazur i wyrazić całą skalę emocji jednym spojrzeniem. Nawet Rachel McAdams wyjątkowo nie irytuje, a w jej dobroć oraz uczucie łatwo było uwierzyć.
Doskonale dobrana obsada, bardzo wiarygodna i rzetelnie wywiązująca się z obowiązków.
Po trzecie - EFEKTY SPECJALNE. Oczywiście musiały być i po wszystkim co widzieliśmy już w kinematografii do tej pory trudno było oczekiwać czegoś bardziej wyjątkowego. A jednak! Podróże po innych wymiarach nigdy jeszcze nie wyglądały tak dobrze, a efekty magicznych zaklęć nie powalały tak bardzo. Mają swój własny, psychodeliczny klimat. To film, który można oglądać wciąż i wciąż tylko dla pierwszej podróży astralnej Strange’a, sceny walki w lustrzanym Nowym Jorku czy ostatecznej potyczki na ulicach Hongkongu. Warto przy okazji pochwalić lokalizacje, w jakich zdecydowano się kręcić Doktora Strange’a. Dzięki nim naprawdę czuć globalną skalę całej intrygi. Bardzo żałuję że nie udało nam się zobaczyć filmu w 3D, a najlepiej IMAX, bo w tym przypadku warto, nawet bardziej niż Avatar. Ale będę bardzo namawiać Chłopa żeby zabrał mnie do Glasgow na 4DX (to kino gdzie się wszystko trzęsie, wieje wiatr i czuć zapachy), bo z chęcią bym obejrzała jeszcze raz, dla samych obrazów.
Czy film miał jakieś wady? Z całą pewnością, nie ma filmów idealnych. Ale nie doszukuję się niczego na siłę, spędziłam czas doskonale, ani razu nie ziewnęłam pomimo później pory (sukces!) i na pewno zrobił na mnie wrażenie, bo w nocy śniły mi się sny, o które siebie nie podejrzewałam. Nie, nie zboczone. Surrealistyczne.

Polecam każdemu kto ma otwarty umysł i trochę wolnego czasu.

Jeżeli TO Was nie przekonuje...


To może TO przekona :-)






8 komentarzy:

  1. Takie filmy oglądam z daleka - ale może tym razem się skuszę?
    dziękuję za recenzję bez zdradzania fabuły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosze bardzo :-) Ja lubie takie filmy. Szczegolnie jak ujecia sa fantastyczne.

      Usuń
  2. Nie wiem, co musiałoby się stać, żeby mnie wypchnąć do kina. Trąba powietrzna? Tajfun? Tsunami?
    A swoją drogą to ciekawe, że tyle kataklizmów zaczyna się na "t".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam az tyle, tylko trzy. Cztery. Bo trzesienie ziemi jeszcze :-)

      Usuń
  3. O TY, a ja się czaje na ten film!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam filmy od Marvela. Efekty, akcja, fantastyka to coś co tygryski lubio najbardziej. :D

    OdpowiedzUsuń