piątek, 28 września 2012

Spaghetti monster

Córka postanowiła ostatnio że nauczy się sztuki gotowania. Stwierdziła że moje potrawy są zwykłe i niezbyt ekspresywne. Więc od kilku tygodni rodzina je normalne obiady, bo mnie się zdarzało nie gotować, zresztą coraz częściej gotuję tylko w weekendy. Po prostu czasu nie mam, wracam z pracy o 17.30, wszyscy już są w domu, głodni, więc jedzą co popadnie lub po prostu kupuję gotowe dania ze sklepu. Ale nie ostatnio. Od kilku tygodni mamy obiady codziennie, niekiedy nawet dwa dania, jak córkę najdzie ochota na rosół na przykład. Przerobiliśmy już cąły zestaw zup na rosole, ziemniaki niemal każdego dnia, bo córka uwielbia ziemniaki i nie rozumie że inni się obejdą. Ryż też był. I rozmaite zestawy z mięsa mielonego, kurzych piersi czy schabowych. Nie wszystko jej oczywiście wychodziło, były i przypalone kotlety i spalony makaron, a nawet ciasteczka w kształcie guziczków twarde jak kamień.
Córka zarządziła wczoraj że ma zamiar zrobić spagetti. Przypomniałam sobie o tym będąc w sklepie, więc dzwonię i pytam, co jej kupić do tego spagetti. A ona - jak to nie wiesz co kupić, to nie wiesz z czego się spagetti robi? A ja na to - ja wiem z czego się robi spagetti, ale nie wiem z czego TY masz je zamiar zrobić. Kupiłam co potrzeba i oto co dzisiaj jemy na obiad:


Jeszcze nie próbowałam, zaraz wracam z pracy do domu :-)

5 komentarzy:

  1. Lubię makarony i spaghetti...
    Też od czasu do czasu je robię :-)
    o, masz kota ?
    Ważna persona :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tymi plastycznymi potrawami jest tak że nie wiadomo z której strony się za nie zabrać. Mam nadzieję że smakowało.
    Ja daję trochę cieńszy makaron.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Smakowało wybornie, a zabrałam się od strony dziurek od nosa :-) Tak, ten makaron to nie za bardzo na spaghetti się nadaje, ale wybaczyć należy młody wiek kuchcika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie...w dosłownym tego słowa znaczeniu;)

    OdpowiedzUsuń