piątek, 13 kwietnia 2012

Stefka i Miasto Aniołów

Nie pisałam że Stefka wybrała się na wakacje do LA, czyli El Ej czyli Los Angeles, bo chciałam mieć ciszę i spokój w biurze i brak myśli o niej zupełny. Ale wszystko co dobre szybko się kończy i ona z tego El Ej właśnie wróciła.
Stefka singielką jest wyemancypowaną, po trosze z powodu swego wyglądu, ale chyba przede wszystkim z powodu wielkiej gęby i zjadliwego charakteru. Kto by tam z zołzą wytrzymał? Więc Stefka, poza okazjonalnymi wyjazdami rodzinnymi w towarzystwie mamusi i tatusia na przykład do Paryża, skąd wróciła trzaskając grzmotami i miotając piorunami, urządza sobie holideje samotnie. Nie znaczy to że sama w tym El Eju czas spędzała wyłącznie, bo przecież ma tam przyjaciółkę czy dwie. Ale u nich w domu to mieszkać nie mogła, o co to to nie, ona musi mieć swobodę i wygodę (czytaj - kingsajz łóżko w hotelu).
Stefka była w El Eju już po raz drugi, więc to już stara wyjadaczka, wszystko co chciała zobaczyła poprzednim razem, teraz to miała zwiedzić to czego nie udało jej się wtedy ze względów że tego wtedy tam nie było. Na przykład koncertu Slasha, który teraz też został odwołany co doprowadziło ją do furii już przed wyjazdem.
No więc co też takiego ciekawego w tej Ameryce Stefka robiła? No, udało jej się wstąpić na Aleję Gwiazd gdzie właśnie jakaś mniej znana gwiazdeczka przybijała swoją rączkę. Była też w Disneylandzie, widziała Myszkę Miki, widziała! Najwięcej czasu poświęciła na dzielnicę z biżuterią, skąd przywiozła sobie jej mnóstwo, głównie tania choć ładna biżuteria naszyjna, ale też trafiły jej się dwie perełki! To znaczy była koszmarnie wielka promocja w największym markecie jubilerskim która skumulowała się z jeszcze dwiema innymi promocjami i razem z jej 10% zniżką dla turystów z Europy, po naprawdę bardzo okazyjnej cenie kupiła pierścionek z białego złota z perłą i 1/4-karatowym brylantem i naszyjnik z 1/2-karatowym brylantem. Ile dała, nie wiem, ale podejrzewam że zostaną wycenione na znacznie więcej ile dała. Szczęściara.
Tak więc obkupiła się Stefka biżuterią, z ubrań nic sobie nie kupiła, tylko jedne spodnie, bo przecież "te kalifornijskie ubrania nie nadają się na naszą szkocką pogodę". A może te kalifornijskie ubrania nie nadają się na twoją wielką dupę, pomyślałam. Może nawet nie ma tam takich rozmiarów, wszak wszystkim wiadomo że tam króluje rozmiar 0 (czyli polskie 32). Ale Stefka miała ze sobę sporo pieniędzy, bo dostała też troszkę od tatusia, no nie sposób było wszystkiego wydać. Więc wydała je... w restauracjach! Twierdząc z dumą że pokochali ją tam w każdej restauracji za ilość napiwków które zostawiła. I raczej ilość a nie wysokość napiwków miała na myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz