wtorek, 10 kwietnia 2012

I po Świętach...

Święta Święta i po świętach. Niby nic nie było, a obżarłam się jak... sama nie wiem co. Zjadlam duuuużo sernika, mojego super hiper mega-sernika, ech chyba jestem uzależniona od sernika, jak podsumował mój mąż. Czuję że jestem dwadzieście kilo cięższa i dziesięć rozmiarów większa. Więc zrobiliśmy sobie z mężem małe podsumowanie wczoraj w łóżku, ustaliliśmy że się bierzemy za siebie, zero alkoholu, dietka i ćwiczenia. Rygorystycznie aż wócimy do normy. A alkohol to aż do wakacji. Dietkę już zaczęłam, czyli lekkie jedzenie, tylko mięsko, rybki, nabiał, warzywa i owoc od czasu do czasu. Chlebka - nie, ziemniaczków - nie, ryżyku i makaroniku tudzież innych węglowodanów - nie. No i słodyczy też nie. Kawy też nie bo się nie czuję chyba po niej dobrze. Zresztą, kilka lat nie piłam kawy i było mi z tym dobrze, to po co zaczęłam? Bo dobra jest, taka latte, z mleczkiem, mniam mniam. No ale to będzie mój słodki grzech raz w tygodniu.
Zobaczymy, zobaczymy... Dzisiaj pierwsze ćwiczenia, może dam radę.

A żeby nie było, że Świąt nie było, to proszę, też miałam jajka farbowane:

I niedorobionego baranka:



i tak wyglądał mój "stolik wielkanocnych kreacji"


a tak wyglądał ten sam stolik wieczorem, po poprawkach mojej córki (robione ajfonem więc nie takie ładne):

3 komentarze:

  1. Ojej! Bez kawki;-(((
    Fajny baranek niedorobiony, wygląda tak niewinnie;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. a wiesz, że masz włączoną weryfikację obrazkową?

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, już teraz wiem! Wyłączyłam na razie bo to ludzi odstrasza. Dzięki za przypomnienie!

    OdpowiedzUsuń