Szaleje po całym domu, pojawia się i nagle znika, aby pojawić się gdzieś w innym miejscu, zdjęcie takiej zrobić to nie lada sztuka. Od wczoraj mam czynny aparat więc nie muszę się uganiać za kotem z komórką, ale dzisiejsza sesja zdjęciowa jeszcze z telefonu. Ale zanim zdjęcia, kilka słów o integracji.
Mała jeszcze nie zaczepia Dużego za bardzo, może raczej prowokuje, Duży podąża za Małą, najczęściej wzrokiem. Widać że Kicia w ogóle się Tigusia już nie boi, chociaż czasami ucieka pod stolik z serwetką myśląc że nikt jej nie widzi. Na razie Tiggy nie za bardzo pozwala Małej używać jego ulubionych miejsc, a ona wykorzystuje jego nieobecność i umieszcza się w nich jak tylko nadaży się okazja. Miłości jeszcze nie widać, ale już drugą noc spaliśmy przy uchylonych drzwiach. Mała wychodziła z pokoju kilka razy, ale nic jej nie zagryzło, nic nie zamordowało :-)
I kuwetka wylądowała w końcu na korytarzu, nie w ostatecznym jeszcze miejscu, ale przynajmniej nie w sypialni. No i kolejne wielkie osiągnięcie - Mała nauczyła się jak PRAWIDŁOWO korzystać z kuwety. Nie, nie to mam na myśli, bo robiła wszystko bardzo ładnie od początku. Ale ta kuweta któą mamy jest po Tigusiu, wielka i zakryta, z dachem i drzwiczkami, które musieliśmy wymontować na początku bo Mała była za mała żeby popchnąć drzwiczki. Widać tydzień w kocim życiu robi ogromną różnicę bo choć kicia nie wydaje się większa niż była, daje radę wejść do kuwety i co najważniejsze, z niej wyjść. Przestała też zakopywać kupki. Może dlatego że czuje się bardziej prywatnie, a może nabrała więcej pewności siebie, bo wiadomo, koty zakopują tym głębiej im niżej w hierarchii się czują. Szczerze mówiąc, zaczynam się bać o Tigusia, żeby się biedny nie zestresował jeszcze bardziej jak Mała będzie się tak panoszyć.
Było także pierwsze wspinanie się po spodniach - ku wyraźnej przyjemności syna który jest wysoki i nogi ma długie, a im dłuższe nogi tym więcej powczepianych pazurków na całej długości :-) Dobrze że miał spodnie, hehe.
A teraz czas na fotorelację.
To moje jedzonko, nie mozes rusyc!
Moje, widzis???
Nie było cie to sobie wesłam do twojego łózecka.
I sobie tu teraz siedze...
Tak? Słucham? No mówiłam ci jus ze teraz ja tutaj sobie leze.
W końcu sobie posedł. Fajnie tu...
I wiadomość z ostatniej chwili, otrzymane na komórce, bo ja oczywiście siedzę w pracy podczas gdy one tam... Pozostawię bez komentarza :-)
Się rozpanoszyła normalnie dziewucha <3
OdpowiedzUsuńWygląda, że idzie ku dobremu :)
OdpowiedzUsuńOjej jaka słodka przyjaźń będzie :-)))
OdpowiedzUsuń:-))) Mogę takie relacje oglądać godzinami!:-))
OdpowiedzUsuńSuper!
O jaka fajna wiadomość z ostatniej chwili! Najlepsza :)))! :D.
OdpowiedzUsuńTośka, mówię Ci! To jest czarna Tośka! :))
OdpowiedzUsuńWidzisz, wszystko dobrze. Skoro futra nawet leżakują już razem, to nie powinno być problemu :)
Wygląda na to że przyjaźń kwitnie :-))
OdpowiedzUsuń