środa, 1 sierpnia 2012

Awans czy nie

Ja bardzo przepraszam ze będzie tak osobiscie, zreszta często jest więc co mi tam. I przepraszam tez ze czasami nie ma polskiej czcionki, choć język polski jest na klawiaturze zaznaczony. To uroda pisania na mojej najnowszej zabawce, czyli iPadzie. I tak mi dobrze idzie, jak na razie. Ale do rzeczy. Dzisiaj, a raczej już wczoraj, ale ja zawsze uważam ze dzień się kończy kiedy idziemy spać a nie o północy, więc dzisiaj miałam roczne rozliczenie w pracy, czyli w skrócie PDR (z angielskiego Personal Development Review, czyli Ocena Rozwoju Osobistegi, haha). Jak zwykle o tej porze, sezon urlopowy, myślami bladze nie tam gdzie trzeba, bo zawsze tyle jest innych zajęć nic na przykład praca. Myślami jestem przy niedawno odbytych wakacjach, przy dzieciach które wciąż na tych wakacjach są, przy małżonku, który tym dzieciom towarzyszy, przy blogach, dietach, Olimpiadzie, a tu trzeba się jeszcze rozliczać, koszmar jakiś. I zupełnie wbrew sobie, tym razem spędziłam na wypełnianiu dokumentów tylko kilka godzin, szybko, sprawnie, bezboleśnie i na czas. Krótko i na temat. Żadnych zbędnych zdań, żadnych sloganow, czysta prawda i koniec. Nawet na końcu dodalam ze nie jestem zadowolona z tego co zrobiłam w ciagu roku. Zreszta, przyznam się ze oprócz rzeczy które już wymienilam, na głowie miałam jeszcze nowego iPhona (bo mi się kontrakt skończył) i nowiutkiego iPada (z którego właśnie pisze). Na wszystko, telefon, tablet i rozliczenie, miałam dwa dni. Zgadnijcie co było priorytetem! Ale do celu. Szlam na to rozliczenie jak na skazanie. Bo nie byłam zadowolona z siebie, bo miałam chandre, PMS czy po prostu generalnie dola. I nie będę oczywiście opisywać przebiegu rozmowy, ale konkluzja jest taka ze było BARDZO dobrze, znakomicie, rewelacyjnie wprost. Tak mnie widza przełożeni. I proponują promocje czyli awans. Kłopot w tym ze w moim dziale nie bardzo to idzie "po drabinie" bo większość, w tym ja, to samodzielne stanowiska i tylko jednego bossa mamy nad sobą, a żeby tak naprawdę się wspiac po drabinie to trzeba by bossa się pozbyć i samemu się nim stać, co nie jest możliwe. Ale awans (przynajmniej finansowy) jest i coś wyczuwam ze mam się stać vice-bossem. I tu leży pies pogrzebany. Czy mnie na to stać? Czy dam radę? Oczywiście, nie będę sama, czeka mnie tez szereg szkoleń, ale ... Czy ja naprawdę tego chce? Tak i nie, boje się odpowiedzialności, ale z drugiej strony wiem tez na czym ta odpowiedzialność polega. Nie jestem już najmłodsza i chce stabilizacji, ale czy ta pozycja mi jej nie zapewni? Dzieci już odchowane, mam wszystko czego mi potrzeba. A jednak się boje. Dlaczego?

6 komentarzy:

  1. Dasz radę, tylko się nie łam! Trzymam kciuki!
    Ja zawsze uciekałam od odpowiedzialności, wybierając święty spokój, bo wydawało mi się, że tego najbardziej mi potrzeba, a dziś trochę żal. Kiedy dzieci odchowane, najlepszy czas na samorealizację w pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, samorealizacja na każdym polu - w końcu MOGĘ!
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Każda zmiana niesie ryzyko, a człowiek boi się zmian :), boi się niewiadomego. Jednak moje doświadczenie mówi, że każda zmiana jest też krokiem ku rozwojowi. Czasem aktem odwagi jest też rezygnacja ze zmiany ;D, ale to już inna sprawa ;). Pomyśl lepiej czy masz na co wydać te dodatkowe pieniądze (pytanie retoryczne?) i czy nowa praca, da Ci satysfakcję i radość, czy tylko zabierze czas? Pozdrawiam i życzę decyzji, z której będziesz zadowolona... :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba nie za bardzo mam wybór, decyzja już podjęta, ale bać się i tak boję bo strachliwa jestem. Później najpewniej się okaże że sobie świetnie poradzę, jak zwykle
      ;-)

      Usuń
  3. Bo to oznacza zmianę, a człowiek boi się zmian, mimo tego, że one są, tak czy siak. Wciąż wszystko się zmienia, ale trzeba iść do przodu. Dasz radę! Na pewno na tym skorzystasz, rozwiniesz się, pokonasz swoje lęki, to dużo!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to pokonywanie lęków na każdym kroku... dużo nerwów ale też satysfakcja nie z tej ziemi. Dziękuję za słowa otuchy.

      Usuń