środa, 15 sierpnia 2012

Paluch

Mój głupi paluch nie chce się naprostować. Łaziłam z tym cholernym prostownikiem jak należy, bite sześć tygodni, a nawet siedem, nie ściągając dziadostwa z palca, męcząc się w upale na plaży i pod prysznicem też. A jak ściągnęłam, to nie powiem, byłam zadowolona, bo różnica między tym co było zaraz po wypadku a teraz, jest kolosalna. Ale palec jest krzywy i nie widać żeby chciał się wyprostować. Ostrzegano mnie co prawda że przy tego typu urazach raczej nigdy nie będzie on już całkowicie prosty i giętki jak pozostałe, ale raczej ma być prostszy niż krzywszy. A nie jest.
Dalej robię to co mi kazano, czyli w dzień bez pokrywki, w nocy z, a nawet więcej, zakładam często i w dzień, bo czasami mnie boli i wolę nie nadwyrężać. Podobno rehabilitacja trwa kilka miesięcy. Podobno ścięgno się jeszcze wzmocni. Podobno. A ja potrzebuję tego palca! Na pianinie to jeszcze coś wybrzdękam, bo lewą ręką tak bardzo i tak nie umiem, ale jak bez niego mam grać na gitarze???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz