wtorek, 21 lutego 2012

Noc z kotem

Długo nie możesz zasnąć, bo martwisz się co przyniesie jutrzejszy dzień, a poza tym tyle jest do zrobienia i kiedy ty to zdołasz ogarnąć, i takie tam troski życia codziennego. Około północy film ci się w końcu urywa i zapadasz w błogi sen. Nagle słyszysz: klik, klik, łup łup, miauu, miaaaauuuu, miau!
Otwierasz oko, patrzysz, pierwsza trzydzieści. Dociera do ciebie powoli że klik klik to stukanie klapką, przez którą kot nie chciał wcale wyjść, łup łup to otwarcie z rozmachem drzwi do sypialni aż walnęły o szafkę przy łóżku, a miauu, miau to wiadomo co. Ale nie masz się co za zdługo zastanawiać bo nad głową ci już wisi ciepły oddech i zimny nos, i słyszysz głośne mrrrrrrr wrrrrrrrr mrrrrrr wrrrrrrr.....
Ok, jeden głask i spadaj kocie, jest noc. No dobra, ale skoro już mnie obudziłeś to pójdę do łazienki. Poruszasz się cichutko na palcach , żeby nie pobudzić domowników, a obok ciebie stukają małe łapki: puk puk puk puk. W łazience robisz swoje przy okazji czyszcząc sobie nogi o gładką sierść, wracasz, łapki koło ciebie. Nie, nie do sypialni, do miski, do jedzenia! Ale masz jeszcze w misce, kocie, zjedz to co masz jak jesteś głodny, pora karmienia jest rano. Wychodzisz więc z kuchni, przymykasz drzwi do sypialni, kładziesz się... Błogi spokój, zasypiasz.
Łup, łup, miauu, miaaaauuu, nawet już nie otwierasz oka. Coś przełazi ci po nodze, siada w zagłębieniu między jedną a drugą stopą. Czujesz lekkie trzęsienie ziemi, energiczne postukiwania, kot waży tylko cztery i pół kilo ale jak się myje to materac podskakuje rytmicznie i znowu ci spanie uciekło. I tak przez pięć, dziesięć minut, nie mógł sobie kotwór znależć lepszego miejsca na mycie tylko akurat moje łóżko!
No dobra, w końcu spokój, ciężar zmienił kształt, jest cicho, czujesz tylko leciutki ciężar na swojej lewej nodze. Ufff, śpi.
Nagle bum bum, trzask prask, cholera jasna, co się dzieje, a, to tylko kot wyszedł na podwórko, przecież już piąta. Z nadzieją że jeszcze aż półtorej godziny snu ci zostało, udajesz się do krainy marzeń, gdy wtem znienacka klik, kklik, trzask prask i dwie pary moktrych łapek wędrują na twojej pościeli. Wiesz że są mokre bo przecież musi po tobie przejść żeby udać się na stronę gdzie śpi twój mąż, no musi, nie może sobie po prostu okrążyć łóżka, musi po tobie! Tym razem czujesz ogon przy swojej twarzy bo druga strona czai się przy twojej drugiej połówce. Mrrrrr wrrrrr, mrrrrr wrrrrr, głask głask, spadaj kocie. No to kot spadł. Oczywiście po mnie.
Już szósta, jeszcze aż pół godziny. No to do spania, szybko, szybko. Pi pi pi pi, pipipipi, no niech to, wpół do siódmej, trzeba wstawać. Witają cię radosne oczy i głośne mrrrrrr wrrrrrr, no a jakże, przecież pora karmienia. Z podniesionym ogonkiem, łepkiem zadartym do góry, cały szczęśliwy maszeruje przyklejony do twojej nogi, cierpliwie czekając aż podniesiesz miseczkę, wymyjesz, wytrzesz, nałożysz pysznej śmierdzącej rybki z saszetki, wymieszasz łyżeczką i położysz na kocim "stole" w rogu kuchni. Rozlega się głośne mlask mlask, ciamk ciamk, chlip chlip, o tak, zawody w mlaskaniu to ty byś na pewno wygrał, kocie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz