środa, 19 października 2011

Samo życie

Dzisiaj jest dopiero środa, a ja czuję się jakby tydzień miał się już kończyć.
Rano miałam awanturę z córką o dentystę, ale nie chcę o tym teraz pisać. Popłakałam się i do pracy przyjechałam jak zombie z napuchniętymi oczami. Ale jeszcze posmarkuję więc wszysko odzie na konto mojego zanikającego kataru.
Niepokoję się o męża. Nie wygląda dobrze i nie czuje się dobrze, najgorsze że objawy grypy mu zniknęły, a ledwo powłóczy nogami. Jest cholernie blady i ta bladość mnie niepokoi, bo nigdy go takim nie widziałam. Na dodatek jak jeszcze wspomniał że warto by poszukać takiego specjalnego ubezpieczenia od utraty pracy, bo może mu się zdarzyć na przykład jakaś operacja i dłuższy pobyt w szpitalu, wymiękłam jeszcze bardziej. Cały czas myślę że to tylko grypa, że mężczyźni przechodzą to inaczej niż kobiety, że przesadzają. Bo to fakt. Ale faktem też jest że to mogły odezwać się na przykład wrzody, na które oboje cierpimy ale które od przyjazdu do Szkocji jakoś się uspokoiły. A wtedy to nie byłoby najlepiej. Robię dobrą minę do złej gry i czekam. Mam nadzieję że nie padnie mi tam trupem, gdy będę w pracy, bo na moje dzieci to raczej nie mogę liczyć. Syn na pewno by pomógł chętnie, ale go izolujemy od grypy, bo straszliwie ją przechodził ostatnio. A córka ma muchy w nosie i każdego w tej chwili gdzieś.
Widzę że mój blog przeradza się w pamiętnik, czego chciałam uniknąć, ale samo życie...

2 komentarze:

  1. zastanawiam się, jak u Ciebie jest z odpornością po tej długotrwałej diecie? bo Ty ją stosowałaś restrykcyjnie. I jak teraz sobie radzisz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie narzekam. Robiłam badania, wszystkie wyniki mam w normie. Stan po-grypie przechodzę nadzwyczaj dobrze, zawsze mi się rzucało na zatoki a teraz jakoś odpukać, problemu nie ma. Klarko, ta dieta nie obniża odporności bo nie brakuje w niej tak naprawdę niczego. Zresztą, moja lekarka od lat zalecała mi zwiększanie odporności, bo przy mojej tarczycy nie było z nią najlepiej. Ruch także zwiększa odporność, a ja się dużo ruszam. Czuję się zdrowa jak byk!

    OdpowiedzUsuń