czwartek, 27 października 2011

Jak wampir z zombie

No to dziś tak trochę na wesoło.
Zanim mój mąż poszedł do szpitala, pękła mi żyłka w prawym oku. Nic nie czułam, nie bolało, nie piekł, zrobiło się mokro i ciepło i nagle polowa oka okazała się jedną czerwoną plamą.
Często mam czerwone oczy, taka już moja uroda, ale takiego czegoś jak żyję nie widziałam. Córka aż podskoczyła na mój widok, a syn zakazał mi gdziekolwiek się z nim pokazywać. No chyba że w słonecznych okularach. Mąż się zmartwił, ale pani w aptece powiedziała że to nic takiego, że samo przejdzie i miała rację. Powoli schodzi.
Więc, kiedy następnego dnia zawiozłam męża do szpitala, wszyscy starali się unikać mojego wzroku, bo wyglądałam jak terminator z jednym okiem żywoczerwonym a drugim normalnym. Kiedy całe zamieszanie powoli ucichło, zaczęliśmy sobie żartować. Bo mąż był oczywiście bladotrupi z sinymi wargami, ja z tym okiem, uznaliśmy więc że żadnej charakteryzacji na Halloween nam nie potrzeba. I że zaraz przyślą na pewno jakiegoś egzorcystę, bo to nie często się zdarza żeby do szpitala trafili w jednym czasie wampir i zombie.

2 komentarze:

  1. dobrze, ze nie zostalas posadzona o wyssanie z malzonka tych trzech litrow krwi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście zębów nie miałam czerwonych :-)

    OdpowiedzUsuń