środa, 7 września 2011

Po żarcie dla kota!

Żarcie dla kota się skończyło więc poszłam wczoraj kupić. Do Tesco. Wiem wiem, proszę mnie nie posądzać że jestem chytrus i sknera, że o kota nie dbam, bo z Tesco to najgorsze, najtańsze i w ogóle syf. Bo mój kot to lubi karmy jedynie Felix. Co ja się nakupowałam tego wszystkiego, przerobiliśmy wszystkie, dosłownie WSZYSTKIE dostępne na rynku karmy, w specjalistycznych sklepach internetowych i u weterynarza. Jedyne które jeszcze, choć ze wstrętem i nie do końca, wziął do pyska to saszetki Applaws, cholernie drogie i pożywne, ale kupowałabym mu bo mnie stać gdyby w końcu też nie zaczął wybrzydzać. No więc te drogie kupuję i trzymam na wszelką okoliczność, gdyby się pospolite jedzenie skończyło. Zresztą chyba mam coś z głową bo zawsze kiedy jestem w sklepie dla zwierząt, czyli tak co około dwa tygodnie, kupuję  nową karmę. Niewielkie ilości, tak na wszelki wypadek, gdyby królewiczowi jednak się odwidziało, więc w spiżarni ma chyba wszystkie możliwe rodzaje mokrej kociej karmy, kiedyś będzie się trzeba zebrać i zawieźć do schroniska, tam biedne kotki na pewno zjedzą ze smakiem. Przyznam że tego Felixa też kupuję najdroższe wersje, bo ta zupełnie najtańsza to jednak składem się trochę różni.
Moje kocię ma dietę mieszaną mokro-suchą, jak polecił weterynarz. Tak pół na pół. Ale tutaj sytuacja ma się wręcz odwrotnie, bo sierściuch taniego do pyska nie weźmie, jeżeli już to co najwyżej ProPlan lub Royal Canin, ale najbardziej upodobał sobie specjalistyczną karmę której dwukilową próbkę dostałam pierwszym razem od weterynarza za darmo (?!), Hills Prescription Diet na zdrowe zęby. Teraz kupuję w internecie, trochę taniej niż u weta, ale i tak dwa razy tyle co Royal Canin. Takie duże kulki. Tiggy uwielbia je wprost i muszę mieszać zwykłą karmę z tą specjalną, bo po pierwsze to bym finansowo jednak nie wyrobiła, a po drugie on by zwykłej nie zjadł gdyby nie było tam dużych kulek. Takiego to mam kota!
Co jakiś czas syn wrzuca mu do miski coś z puszki lub aluminiowej tacki, bo zapomniał że kot nie jada jedzenia z puszek ani tacek tylko i wyłącznie z saszetek i to jednego rodzaju. Więc jak tylko ktoś z dojrzałych dorosłych zjawia się w domu po pracy, kot natychmiast skarży się, że mu nie dali, a to co dali to brzydliwe jest więc czym prędzej trzeba to z jego miski usunąć bo on tego i tak jeść nie będzie. Więc podwładni posłusznie wykonują polecenie swego szefa i misce ląduje to co szef lubi. Czyli Felix.
No więc wczoraj żarcie dla kota się skończyło więc pojechałam do Tesco. Głównie z tego powodu że miałam kupony Tesco na 10 funtów, które w specjalnej promocji zamieniły się na 20 funtów, a że dodatkowo była promocja 2 za 6, toteż żarcia nakupiłam na dwa miesiące. Pojechałam tylko po jedzenie dla kota. Ale było fajna promocja coca-coli więc wzięłam 4 butelki, pojawiły się już duże pudła czekoladek w cenie za pół ceny więc kupiłam "na święta", duża butelka Baileys nowy orzechowy smak w ofercie promocyjnej - też "na święta", moje ulubione lody Magnum tez za połowę ceny więc jakżeby nie wziąć. I jeszcze to, i jeszcze tamto i... cały koszyk produktów bez których spokojnie można by się było obejść i nie żalować że się ich nie zjadło.
Czy ja jestem nienormalna?
P.S. Baileys nie dotrwało do świąt.

2 komentarze:

  1. no to szkoda bardzo, że nie mieszkasz bliżej, moje by zeżarły wszystko! A resztę trójkolorowa, ktora zjada nawet tłuszcz z kurczaka

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie, kurczaka to ten gad nie przepusci, nawet skórę z takiego z rożna włupi. A jak czuje surowego to aż się trzęsie. Kurczaka to on zawsze.

    OdpowiedzUsuń