poniedziałek, 12 września 2011

Huragan

No i nadchodzi. Trąbili o tym już od kilku dni, huragan Katia znad Karaibów powoli lecz nieubłaganie zbliża się do nas. Już jest nad Wyspami, na razie przechodzi nad Irlandią, ale już od rana nieźle wieje. Na razie porywy są w okolicach 50 km/h, ale już za kilka godzin mają dojść do 100 km/h, przy ciągłym wietrze ponad 50 km/h. Nieźle, co?
Ostatnio mieliśmy niezłe wiatry na wiosnę, nie pamiętam dokładnie kiedy ale róże mi połamało i wogóle się działo. A teraz ma być jeszcze gorzej. Na razie od wczoraj już mżawka, ale dość dziwnie wygląda, bo wszędzie unosi się cienka mgiełka, której w połączeniu z wiatrem w ogóle nie czuć. Mąż już w sobotę pozabezpieczał podwórko, to znaczy wyniósł mojego mopa który się suszył na wietrze, do garażu, i wczoraj musiałam go szukać w ciemnościach bo musiałam przetrzeć podłogę a nie miałam czym. Poprzywiązywał śmietniki do płotu (?!) grubą linką, zapytałam czy płot też przywiązał do domu, a dom do garażu :-)) No bo ostatnio to śmietniki z zawartością walały się po podwórku. Mam nadzieję że mi chociaż malin nie połamie...
Zobaczymy zobaczymy, na razie to jest główny temat rozmów. Może nam każą iść wcześniej do domu, jak ostatnim razem? Faktem jest że tutaj bardzo dba się o bezpieczęństwo pracownika, lepiej żeby człowiek nie szedł do pracy lub wyszedł z niej wcześniej niż miałby w ogóle nie dojechać. Bo na autostradzie w takim wietrze nieciekawie się jedzie, potrafi cię przesunąć o kilka metrów. Sama widziałam jak wiatr zepchnął białego wana na sąsiedni pas, na szczęście nikt nie jechał. Mój samochód to jeszcze dobrze się zachowuje na wietrze, bo jest niski i opływowy, ale mojego męża jest fatalny pod tym względem, dość wysoki, więc wiatr ma duże pole do pchania. Ale mąż cały czas mi powtarza - uważaj na autostradzie bo będzie duży wiatr. A niech sam jeszcze bardziej uważa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz