niedziela, 12 czerwca 2011

Słuch absolutny

Zostałam obdarzona słuchem absolutnym. Jako dziecko byłam piekielnie uzdolniona muzycznie, potrafiłam powtorzyć każdą piosenkę, zagrać ze słuchu każdą melodię na moim małym zabawkowym pianinku, które miało 3 oktawy. Rodzice się cieszyli, jakie mądre dziecko, jakie zdolne. A kiedy zaproponowano mi szkołę muzyczną w pierwszej klasie szkoły podstawowej, najpierw było "ALE ZA TO TRZEBA PŁACIĆ",  a kiedy okazało się że nie trzeba, "ALE TRZEBA ZAPROWADZAĆ I PRZYPROWADZAĆ A JA NIE MAM CZASU". I tak się skończyło moje marzenie o graniu na pianinie. A właściwie to się nie skończyło. Kiedy tylko dorwałam pianino, gdziekolwiek, w szkole (chociaż nie wolno było), na koloniach, w hotelach, zawsze próbowałam grać jedną ręką zasłyszane melodie, mogłam tak siedzieć i grać w nieskończoność. Cóż, nie było warsztatu.
W międzyczasie zajęłam się sportem, z sukcesami, przecież zdolna byłam bardzo i mądra, i pełna talentów, które gdzieś musiałam rozwijać. A że sport zajmował mi wiele czasu, na granie już go nie miałam. Ale śpiewałam w szkolnym chórze.  Śpiewałam zresztą zawsze, ale tylko dla siebie, bo odkąd skończyłam jakieś 12 lat, wstyd zabierał mi całą moc i nie byłam w stanie przed nikim śpiewać.
Gdy byłam na studiach, przestałam się wstydzić, śpiewałam na korytarzu do rana, chłopcy grali na gitarach, a ja śpiewałam. Kiedy przyszło jechać na spływ kajakowy, była gitara a nie było nikogo do gitary, zobowiązałam się że ja będę grać. Pożyczyłam jakiegoś rzęcha, i w dwa tygodnie nauczyłam się grać ze dwa śpiewniki, tak że towarzystwo miało rozrywkę przez cały spływ.
Potrafię grać na większości instrumentów, nie jakoś specjalnie dobrze, bo nigdy się nie uczyłam, ale zagram każdą melodię ze słuchu, nigdy z nut. Potrafię nastroić gitarę i skrzypce, a tak, nawet skrzypce bo moja latorośl grała na skrzycach wiele lat. Nawet nauczyłam się na nich trochę grać.
I to jest właśnie moje nieszczęście. Wszystkiego po trochę, nic dobrze. Słuch absolutny mi w tym owszem pomaga, ale mam wielki żal do matki że nie wysłała mnie do szkoły muzycznej z lenistwa czy sobie tylko znanych innych powodów. Słuch absolutny to dar, ale też przekleństwo. Ile razy potrafiłam iść wręcz "na noże" z kimś kto nieprawidłowo rozpoznał melodię czy artystę, ile razy kłóciłam się do upadłego z osobami które później mnie przepraszały za pomyłkę! Kosztowało mnie to i kosztuje wiele nerwów, bo ja po prostu wiem że mam rację a dobre wychowanie nakazuje mi przyznać ją "głupszemu". Ludzie nie wierzą że ktoś może mieć słuch absolutny, szczególnie ktoś taki jak ja, ktoś kto nie zajmuje się muzyką na codzień. I ja się im nie dziwię. Wcale.

3 komentarze:

  1. Zapraszam Cie do mnie na lekcje, dam za darmola:) Przykre, ze nikt sie Toba nie zajal, a teraz sama nie chcesz zainwestowac w swoja edukacje muzyczna? Jak? Poprzez YT.
    Mam takiego nawiedzonego syna, nie chcial isc na lekcje gry, bo nie bedzie gral gamy i sie sam nauczy. Gitara,pianino, muzyczna matka w domu...
    W high school wzial klase gitary, tam sie podciagnal technicznie i metodycznie.
    Podciagal sie tez na rozmaitych warsztatach bluesowych, jazzowych, jakiekolwiek, na ktore chcial jechac i grac. Inwestowalam.:)
    Zrob to dla siebie, zobaczysz, fajnie bedzie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, mam w domu pianino i jakos czasu brak. Obiecalam sobie kiedys ze jak bede miala wiecej czasu to zapisze sie na jakies lekcje, ale to jeszcze trzeba poczekac. Na razie gram rzadko, z wielka przyjemnoscia kalecze nuty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jakbym czytala o sobie, tylko ze ja do niedawna nie bylam swiadomo mojego sluchu absolutnego. uswiadomil mi to trener do ktorego poszlam zeby ocenil moj glos. zero falszu a ja myslalam ze wszyscy ludzie tak maja. troche pozno sie o tym dowiedzialam, ale na szczescie nie za pozno. Widze tez ze jedna z moich coreczek odziedziczyla talent po mamie ;) na szczescie ma tylko 3 latka i mozemy nad tym pracowac :)

    OdpowiedzUsuń