piątek, 29 kwietnia 2011

Tydzien prawie minal...a raczej dwa

No i juz tydzien prawie minal od kiedy przenioslam sie do III fazy. A raczej dwa. Sami wiec wiecie jak ten czas szybko leci. Nawet nie wiem kiedy ostatni raz zamiescilam tu jakiegos posta. Po prostu, ludzka wygoda. Ale to raczej chyba dwa tygodnie prawie...
No wiec, tydzien przed Wielkanoca osiagnelam wreszcie swa PRAWDZIWA (wedlug Dukana) wage, wiec zgodnie z zasadami przeszlam do trzeciej fazy diety. Fajnie bylo! Kupilam sobie chlebek pelnoziarnisty, podzielilam go na porcje po dwie kromki kazda i zamrozilam, zrobilam zakupy jak na wojne, ale swieta przeciez byly wiec nic nie szkodzi. Codziennie jabluszko, dwie kromeczki chlebka, kilka plasterkow sera zoltego (40 gram wywazone dokladnie na wadze kuchennej, zeby nie bylo), zyc nie umierac.
I nadszedl ten dzien.Wielkanoc znaczy. Nic wielkiego nie robilam, tylko galarete z kurczaka, pyszna choc dietetyczna, moj maz zjadl wiekszosc. No i sernik, a raczej dwa, bo jeden taki ogolny dla rodziny a drugi moj wlasny bo ja bez sernika to nie wytrzymam. I babka, taka zwykla, piaskowa, no i jajka i takie tam, wedliny. A na obiad, w drugi dzien swiat, mniammmm, kaczka. Niby w Dukanie nie mozna, ale raczej bez tluszczu byla wiec sobie pozwolilam. Tudziez dwa kawalki babki. No i trzy kawalki sernika normalnego. Bo swojego to zjadlam raczej calosc. Chlebka w swieta nie jadlam, bo ja od zawsze zasade mam taka ze w swieta chleba nie jem. A teraz najwazniejsze - winko. Jak moje dziecko zobaczylo zo zakupilam to tylko do babci przez telefon nakablowalo ze cala skrzynke przynioslam do domu. A ja tylko kupilam 2 czerwone wina (w promocji byly), 1 biale wytrawne (taki sikacz, ale to do kaczki), 1 wermutha (maz lubi) i 1 rozowy Zinfadel (pyszne deserowe, do dzis nie otwarte). I to moj caly swiateczny zakup. Duzo?
No i co? Jak w Wielka Sobote wazylam 55.8 kg, to w poniedzialek juz 57 a we wtorek 58 kg. Cholera jasna!!!
Pomna jednak nauk pana Dukana nie za bardzo sie zalamalam choc troszke nagrzeszylam w te swieta. Ktore sie juz dawno skonczyly a jeszcze nie powrocilam do 56 kg pomimo proteinowego czwartku. Ale przeciez utrzymuje wage a nie zrzucam, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz