czwartek, 2 maja 2019

Kot na stole

W ramach przerywnika dzisiaj będzie bardzo krótko za to filmowo. No i kotowo, bo o nich dawno nie było. Chciałabym po powrocie do domu napisać o moich doświadczeniach ze zmianą kotów wychodzących na niewychodzące, a potem z powrotem na wychodzące. Ale dzisiaj tylko tak. To zapraszam :-)


Tiguś i Migusia pozdrawiają!

21 komentarzy:

  1. No i prawidlowo, bo miejsce kota jest wlasnie na stole. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na drapaku Relax :-)))
      - to odnosnik do fejzbukowego posta Gosi z Za Moimi Drzwiami :-)))

      Usuń
  2. wiem że nie masz czasu na tego rodzaju rozważania ale zawsze zastanawia mnie czemu niezakoceni tak brzydzą się kotami, co im to przeszkadza że kot siedzi na stole, śpi w łóżku z człowiekiem itd, i to nie żeby u nich w domu, u nas, u nas w domu im to przeszkadza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Klarko, to dotyczy chyba kazdej istoty, w tym dzieci takze. Niektorzy ludzie mierza wszystko wlasna miarka, a przeciez kazdy jest inny. U jednych szczurki biegaja po domu, u innych kroliki, a u innych psy czy koty. Jedni caluja psa czy kota prosto w pysk, mnie to brzydzi wiec nie caluje ale jak ktos tak robi to jego sprawa przeciez.
      Co do kotow, to przeciez scieram ten stol, nawet i po czterdziesci razy dziennie, tak samo jak blaty kuchenne. Nie pozwalam kotu spac na mojej poscieli, bo spie nago i nie chce dotykac cialem ich kudlow, dlatego nakrywam lozko kapa i dodatkowo klade koc. Jako odpowiedzialny opiekun wiem, ze kota nie da sie dostosowac do miejsca, dlatego dostosowuje miejsce do kota jak najbardziej moge. I nikomu nic do tego :-)

      Usuń
    2. To ja niezakocona i mysle, ze tu wlasnie odpowiednie miejsce na wpisanie mojej opinii;)
      Absolutnie mi to nie przeszkadza, ze Wasze koty chodza po Waszych stolach, moga nawet lezec dupa na Waszych talerzach i tez mi nic do tego.
      Ja w zakoconych domach nie bywam, bo po prostu NIE i mam do tego takie samo prawo jak Wy do Waszych kotow chodzacych po Waszych stolach.
      Koniec problemu.

      Usuń
    3. Dokladnie tak jak piszesz Star. To tak jak ja nie mam telewizora w sypialni ale sie nie oburzam swiecie ze ktos ma ;-)
      Ale z ta dupa na talerzu to juz przesadzilas. CHociaz w sumie, jak ktos lubi...
      :-))))

      Usuń
    4. Ja z dupa na talerzu przesadzilam, ale za to Ty trafilas z telewizorem w sypialni, bo u mnie tak wlasnie jest:)) Nigdy nie mialam telewizora w salonie, bo to moim zdaniem pokoj "towarzyski". NO i jest jak jest.

      Usuń
  3. Ale słodziaki !! Podoba mi się to, że pozwalasz im wchodzić tam gdzie chcą. Denerwują mnie ludzie narzekający, że zwierzak powinien wiedzieć gdzie jest jego miejsce. A ja odpowiadam- mój dom, mój zwierzak, moja sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie, napisalam wiecej pod postem Klarki, dodam tutaj tylko, ze tak samo niektorzy mowia o dzieciach. Ze powinny znac gdzie jest ich miejsce. Tak, najlepiej w kacie albo pod stole, zeby go nie bylo widac. Wedlug mnie jak ktos chce zeby ziwrzak wiedzial gdzie jego miejsce, to niech se kupi rybki. Albo najlepiej w ogole niech nic, to bedzie najwiekszy pozytek dla przyrody.

      Usuń
  4. Piękne koty! :) Moje siedzą sobie przy mnie na biurku, kiedy się uczę i ogółem włażą wszędzie, i nikomu to nie przeszkadza. No ale mam koleżankę, która brzydzi się nawet pogłaskać, bo twierdzi że kot "rozmazuje ślinę". Denerwują mnie takie osoby.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie, to rozmazuje te sline. Ale dzieci tez sobie w tylkach grzebia, slinia sie i smarkaja i nikomu to nie przeszkadza :-)))

      Usuń
  5. Moje tygrysy też ciągnie na stół i kuchenne blaty, ale ja nie pozwalam:) W kuchni kot powyżej krzesła nie ma prawa wleźć. Za to do sypialni proszę bardzo. Nawet własną kołderkę udostępniam na legowisko, a sama zwisam na brzegu łóżka, coby kotki miejsca więcej miały:) I kompletnie nie rozumiem, jak można nie mieć w domu kota???:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielonapirania, normalnie w domu to tylko Tiggy mial zapedy na blaty kuchenne, na stol nigdy nie wchodzil, a Miguska to nawet na blaty nie wskakiwala. W tym domu troche sie rozbestwili, ale to jedyna droga na okno wiec pozwalam. Glownie z powodu wyrzutow sumienia, ze pozbawilam ich podworka. Ale to sie zmieni juz niedlugo :-)

      Usuń
  6. Sama od zawsze mam koty - w domu rodzinnym były i teraz mam je u siebie. Mam takie "rozdwojenie"... kot niewychodzący mnie nie brzydzi - może włazić, mogę całować (czółko, nie centralnie w pyszczek), może się tulić i spać, ale jak jest wychodzący kot to już wyobraźnia mi za wiele podpowiada ;) Moje nie wychodzą więc o ile mam w domu czysto to i koty mam czyste :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mojego doswiadczenia wynika ze mialam o wiele czysciej w domu jak koty wychodzily. Owszem, slady mokrych kocich lapek czasami zostawaly tu i owdzie, ale mi nie roznosily zwiorku z kuwety po calym domu (bo kuwety nie bylo) i nie bylo tyle kudlow wszedzie jak teraz mam. W domu zaczely znacznie bardziej gubic siersc.

      Usuń
  7. :) co tu dużo mówić, widać że to Koty przez duże "K" ;)
    robią wszystko po swojemu...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja za to uwielbia drzeć japke jak jej się nudzi :P A jak ja tulisz to zaraz ej nie dotykaj :P

    OdpowiedzUsuń