środa, 27 marca 2019

Saga jak Forsytów normalnie

Wczoraj Chłop po powrocie do domu drze się od samego progu:
- No to masz już kuchnię, kobieto!
Kuchnię? No super, taki był plan, miała być dostarczona w poniedziałek i zamontowana do końca tygodnia.
- No i jak? - pytam.
No fajnie, wszystkie szafki się otwierają gładko i bezszelestnie, samozamykają i ten specjalny mechanizm z wysuwanymi półkami w narożnej szafce jeździ jak ta lala. No słowem, gra i buczy.
- Tylko - mówi Chłop - chyba nie pomalowali ścian.
- Jak to nie pomalowali? Jesteś pewien? - wskaźnik Geigera drgnął.
- No na 90 procent jestem pewien. A jaki to miał być kolor w kuchni?
Mówię, że taki jasnobeżowy. No to nie, na pewno jest ciemniejszy.
- Ale jesteś pewien? - znając zmysł kolorów mojego Chłopa wyciągam kartę kolorów i pokazuję.
- O, taki ma być. Na pewno nie jest taki?
- Na pewno nie taki.
- Czy może jest taki? - pytam pokazując rdzawo-czerwony kolor na karcie.
- No taki.
- No to nie pomalowali.
Licznik Geigera osiąga czerwony poziom skali. No jak to nie pomalowali, jak mieli pomalować? Jak w ogóle mogą montować kuchnię na niepomalowane ściany? No dobra, może to jakaś nowoczesna metoda ale jak to tak, na niepomalowane ściany? To co, potem będą malować i zasmarują mi całe nowiutkie meble? Nosz kurna mać.
Zjedliśmy, wypilim, ale licznik Geigera nadal wskazuje na czerwono a sejsmograf pokazuje 8.
Zarządziłam, jedziemy. No ale jak to tak? Już dziewiąta.
- No może jednak to głupi pomysł - reflektuję się.
- Nie, pojedźmy, widzę że Ci to żyć nie daje, lepiej żebyś miała spokojną noc - mówi Chłop. Jak on mnie zna. No to pojechalim.
Wchodzimy, oglądamy. Z latarkami oczywiście bo prądu jeszcze nie dowieziono. Meble rzeczywiście w większości stoją. Szafki wiszą. Na ścianach porysowane profesjonalnie kreski w miejscach gdzie ma być okap, kafelki i takie tam. Miejsce na lodówkę wydaje się trochę za małe. Ale mierzymy, w porządku. Takie wrażenie tylko. Otwieram każdą szafkę, każdą szufladę.
- A co to takie porysowane? - pyta Chłop wskazując jedną z wiszących szafek. W mgnieniu oka sejsmograf wskoczył na 11, ale zreflektowałam się coś sobie przypominając. Przyglądam się dokładniej, skrobię pazurem - no tak. Folia ochronna. Chłop odetchnął, wskaźnik obniżył się do 3.
No ale ściany rzeczywiście niepomalowane. Owszem, zaciągnięte impregnatem ale normalnie farba nawet nie otwarta. Cóż, myślę, nic dziś nie wymyślę, zaraz nasmaruję emaila do wykonawcy. Znowu...
Idziemy dalej. W salonie pełno pudeł i pudełek różnej wielkości i kształtu. To pozostała część kuchni, Dzwiczki, półki, jakieś drobne elementy wykończenia, blat. Ale ale, co widzę? Zlewozmywak ze stali. I bateria do niego w pudełku. Aha - mamy Cię! Przecież ustaliliśmy, że zlewozmywak i baterię kupujemy sami, bo te proponowane nam się nie podobały. I tak było w wycenie. Nasz własny piękny nierysujący zlewozmywak ze wspaniałą baterią vorsprung durch technik germańskiej firmy Grohe stoją sobie razem w sypialni na górze. Wkurzenie już mi przeszło, zostało zastąpione wszechmocnym wszystko-mi-jedno, ale przezornie obejrzałam jeszcze wszystkie inne pudełka, wraziejakbyco.
Światła podszafkowe są, wkłady do szuflad są, pojemniki na śmieci są, drzwi, drzwi, drzwi, coś płaskiego, coś płaskiego, jakieś długie, kawałek szafki, drzwi, stalowy splashback jest (splashback to nie wiem jak jest po polsku, taka płyta na ścianie za kuchenką). Czyli wszystko jest. Ale widzę nowe puszki z farbą. Nauczona doświadczeniem sprawdzam, zgadza się. Uff..
Idę na górę, patrzę, a tam żółty pokój pięknie przemalowany na zielono! Dokładnie tak jak chciałam a nawet i lepiej. Więc istnieje jeszcze jakaś nadzieja...

Email do wykonawcy oczywiście wysmarowałam, a rano zmobilizowałam z pół firmy, żeby przypadkiem mi złego zlewu nie zamontowali. Nie zamontują. Ale to się dopiero okaże. Ręka na pulsie cały czas jest. A z malowaniem kuchni to się okazało, że taką decyzję podjął kierownik projektu, bo impregnat nie zdążył wyschnąć na czas, a monterów mieli zamówionych od poniedziałku. Ale zapewniał mnie z pięć minut że wszystko będzie OK. No to lepiej żeby było.

14 komentarzy:

  1. Uuuuu... ostro! Na Twoim miejscu zarlabym valium na kilogramy, a Ty taka spokojna, no no, szacun.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, valium to ja nie biore bo mi sie po tym spac chce. A jak to tak, denerwowac sie na spiaca :-)))

      Usuń
    2. No wlasnie zeby sie NIE denerwowac, bo przy TAKICH pracownikach wqrw stal sie permanentny i chroniczny.

      Usuń
    3. No nie, zdrowia szkoda. Zreszta, to nie pracownikow wina, oni wykonuja robote dobrze, tylko z tego co widze kierownictwo ma durne pomysly. Ja bym kuchnie robila na koncu, ale on sie uparl ze na poczatku. No to niech mu bedzie, oby efekt koncowy byl taki jak ma byc, juz ja tego osobiscie dopilnuje.

      Usuń
  2. Powinnas napisac na temat remontu jakas książkę np. "Jak wyremontować dom i nie zwariować. Poradnik cierpliwej inwestorki".
    Przypuszczam, ze wiele osób kupiloby:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, to mialam tych remontow pare w zyciu, w tym dwa calkowicie generalne.

      Usuń
  3. W moich stronach jak sie chcialo na kogos klatwe rzucic to sie mowilo "obys sie budowal" ;) . Zdrowka zycze .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tego nie znalam, zawsze sie mowilo cos tam cudzych dzieciach i uczeniu :-)

      Usuń
  4. Emocje jak na rybach a efekty jak bol zeba - mawial moj Tato:))
    Bedzie dobrze, nie stresuj sie tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Permanentnie to sie juz nie stresuje, ale chwilowo to mi wkurw bialka oczu maluje na czerwono :-)

      Usuń
    2. Rozumiem, to sie latwo mowi, jak czlowiek jest tylko obserwatorem na odleglosc.

      Usuń
  5. Bo najważniejsze to mieć rękę na pulsie. Swoją drogą naprawdę powinnaś napisać jakiś poradnik;)))
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam.osobiscie wole najpierw malowanie a potem montaż, ale może przy tej folii ochronnej nie zachlapia. Moj tata kiedyś malował mieszkanie, nie odzywał mebli absolutnie tylko tam sięgał, gdzie pędzel dosiega. Nie daj buk było.potem szafkę o centymetr przesunac:)))

    OdpowiedzUsuń