Obudziłam się rano w humorze takim, wiecie, nie za bardzo do zycia. A wszystko przez ten sen.
Śnił mi się mój dom. Wchodzę, a tam na podłodze duże reklamówki a w nich puszki z farbami. Zaglądam, sprawdzam czy się nie pomylili, ale nie, wszystko jest tak jak zostało ustalone. Robię obchód domu (kurde, jak na jawie normalnie), patrzę, to nie zrobione, to nie zrobione, ale kilka pokoi już pomalowanych. Hmmm... Ten lekko różowy w salonie to jakiś taki mocniejszy niż mi się wydawało, ten żółtawy co miał być to aż po oczach bije. Niebieski - no jak niebieski, ładny, ale też jakiś za mocny. Ja nie wybierałam oczojebnych kolorów przecież! Jak mi jeszcze korytarz z klatką schodową pomalują mocnym różem, to chyba mnie szlag trafi na miejscu. Co to za farby cholerne, wcale nie taki ejak na próbniku?!
Obudziłam się lekko wstrząśnięta, ale mówię, to tylko sen przecież. Przecież wiem co wybierałam, a fachowcy wiedzą co robią.
Wieczór. Odbieram telefon, dzwoni Chłop, że właśnie wraca do domu i że był w chałupie, odebrał listy i popatrzył ogólnie na postęp robót. Który JEST. I że nawet zaczęli malować, gabinet pomalowany na niebiesko, tylko jest jaśniejszy niż był. No właśnie taki miał być, mówię, jaśniejszy. No i pokój "żółty" pomalowali. Na żółto.
- Eeeeeee???? - pytam - na żółto??
- No na żółto.
- Ale miała być delikatna zieleń.
- No ale jest żółty. Nie do końca jestem pewien, ciemno było. Ale moje oczy widziały żółty.
- Kurde, żółty to miał być pokój gościnny, a ten miał być zielony.
Sprawdzam papiery, czy aby pokojów nie pomyliłam przy zamawianiu, ale nie. Wszystko dobrze. Gościnny ma byc żółty a żółty zielony. Fak.
Pojechaliśmy na badminton, po badmintonie do chałupy bo nie mogłam wytrzymać i musiałam sprawdzić na własne oczy. Świecimy latarkami, bo prądu wciąż nie ma. Kurde, żółty. Na szczęście w każdym pokoju panowie poukładali sobie odpowiednie puszki z farbami, więc dowód mam, że ta puszka nazywa się Heavenly Glow a nie Moonshine, jak miało być. Panowie pomylili pokoje!
Na całe szczęście wszystkie inne pokoje mają dobre kolory, ale zielonego nie było wcale.
No dobra, pochwaliłam Chłopa za obserwację koloru (ostatnio nie zauważył, że zamontowali zielone wodoodporne płyty w łazienkach, bo wydawały mu się szare, też jeździłam jak szaleniec sprawdzać) i zaczęłam intensywnie myśleć. No od biedy może być, bo ładnie wygląda. Ale ja chciałam zmiany, a nie żółty zamienić na inny żółty. No ale trudno, może damy radę się przyzwyczaić, że pokój gościnny będzie zielony. Mówię do Chłopa:
- No dobra, nie będziemy panikować, najwyżej zasłony zawieszę "na odwrót" czyli te z żółtego do zielonego i odwrotnie.
Ale przyszedł dzień, a ja nie przestałam myśleć o tych kolorach. No nijak, ale to nijak moja wyobraźnia nie może się przyzwyczaić do niezaplanowanych zmian kolorystycznych. Owszem, szafa w kocim pokoju pasuje do obu kolorów, ale szafa w pokoju gościnnym za cholerę nie będzie pasować do zielonego. Taki kolor drewna, że do zielonego nie pasuje i już!
Podjęłam decyzję. Zadzwoniłam z samego rana do kierownika projektu. Nie, nie krytykowałam, nie żądałam zmian, nie kazałam przemalowywać. Tylko powiedziałam, że panowie pomali ten i ten pokój złym kolorem. Kierownik projektu posprawdzał w papierach, potwierdził co miało być a co nie jest i powiedział że zajmie się tym. No mam nadzieję.
Nie wiem co widzicie na ekranach, bo każdy jest innym, ale różnicę chyba widać gołym okiem, co nie?
Tak że, tego... czarownicą jestę. Przepowiadaczką katastrof i innych wzniosłych wydarzeń. I jak tu żyć, moi mili, jak tu żyć...
Ale numer - na moim telefonie te dwa kolory to byl: rozowy pastel i niebieski pastel. Teraz weszlam na kompa i widze :
OdpowiedzUsuńmorelowy pastel i zielony pastel...
Juz nic nie kumam - ten rozowo-morelowy to mial byc zolty? :))
A ze faceci nie odrozniaja kolorow to sprawa jasna. Zaden nie umie dobrze nazwac, co oni widza to dla mnie zagadka :))
Morelowy pastel i zielony pastel to jest rzeczywiscie. Zolty to juz troche inna historia, jak sie okazalo :-)
UsuńJa tu widze rozowy i niebieski. A mial byc zolty i zielony, czy jak?
OdpowiedzUsuńNo ale przy najwiekszych nawet checiach nie mogie zobaczyc morelowego i zielonego, a ogladam na lapku.
A chlopy rozrozniaja trzy kolory: fajny, do dupy i pedalski.
Oj, twoj lapek chyba ma jakies inne kolory, bo jest tak jak u Kitty :-)
UsuńSlowem mialas proroczy sen, szkoda tylko, ze go rzeczywistosc potwierdzila.
OdpowiedzUsuńAle ja tez bywam bardzo czesto czarownica, czasem wole nic nie mowic, bo Wspanialy trzeszczy, ze kracze. Tyle tylko, ze mowie czy nie to i tak sie moje przewidywania potwierdzaja.
No to lepiej zeby mi sie sen z wczorajszej nocy nie wysnil :-) Krolowa Elzbieta do mnie zawitala :-)))
UsuńBlady morel i blady seledyn ? :)
OdpowiedzUsuńNo blady, pastelowy taki :-)
UsuńJa musze malowac w tym roku i jak nie znajde kogos kto mi pomoze wybrac kolory to wszystko bedzie na bialo :(
OdpowiedzUsuńEch, Eva, jest tyle odcieni bieli :-)))
UsuńWiesz, tych kolorów nijak nie da się pomylić- wszak to zupełnie inne odcienie! Panowie się po prostu pomylili...fajnie że na spokojnie załatwiłaś sprawę:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
No sprawa jeszcze sie zalatwia. Panowie sie nie pomylili, jak sie okazuje. Ja tez nie. I gdzie tu rozwiazanie zagadki? :-)))
Usuń