czwartek, 15 lutego 2018

Walentynki

Niby nic takiego, nie przykładamy jakiejś szczególnej wagi do Walentynek, ale jednak data 14 lutego trochę dla nas znaczy. 14 lutego mieliśmy pierwszą randkę, 14 lutego przyjęłam oświadczyny, 14 lutego to nasza nieformalna rocznica. Nie umawialiśmy się na wczoraj, nie planowaliśmy niczego. To znaczy razem nie planowaliśmy, bo jak się okazało, każde z osobna knuło miłosną intrygę. Tak więc dzień wcześniej zrobiłam kartkę, bardzo trudno było mi się zmieścić w czasie i to tak, żeby Chłop nie widział. Oto kartka:


Mały rebus "I love you". A w środku to:


Jeszcze był wpis, ale to już pozostanie tajemnicą. Włożyłam kartkę do koperty, a kopertę do plecaka, który Chłop zabiera do pracy. Plecak pełen był papierów i papierzysków, na szczęście była w nim tez czapka, do której włożyłam kopertę, żeby się nie zagubiła. 
Nazajutrz w pracy dostałam emaila z podziękowaniem za kartkę i ostrzeżeniem, żeby nie zaglądać pod krzesło, bo tam czyha niebezpieczeństwo i przygoda. Oczywiście, że po przyjściu do domu natychmiast zajrzałam pod krzesło w kuchni i... znalazłam karteczkę. Ha! Zupełnie jak przed rokiem. Tresure hunt! Pierwsza wskazówka była dosyć łatwa. Szybko znalazłam ukrytą kopertę własnoręcznie przez Chłopa zrobioną dla mnie kartką:


Na kopercie kolejna wskazówka. Domyśliłam się dość szybko, ale przeoczyłam i zajęło mi trochę czasu ponowne przeszukanie pokoju. W końcu znalazłam czekoladkę Lindt. Moją ulubioną. Kolejna wskazówka była bardzo dobrze skonstruowana, tak dobrze, że przeszukałam każdy pokój i nie znalazłam. W tym momencie przyszedł Chłop i tak mnie zastał, z rozczochraną czupryną, ganiającą jak debil po schodach w górę i w dół, aż się wziął zlitował i podpowiedział w którym pokoju. Jeszcze raz dokładnie przeczytałam i bingo! Kolejna czekoladka i kolejna karteczka. Tu już poszło bardzo szybko. Dotarłam do schowka pod schodami, a tam to:


Oczywiście bukiet tak nie wyglądał, bo był w opakowaniu i włożony do kubka z wodą :-)


Ale to nie koniec. Ostatnia wskazówka okazała się równie łatwa i to już był koniec zabawy.


A oto cała niespodzianka, którą Chłop przygotował już w poniedziałek! Na szczęście ma tak spostrzegawczą narzeczoną, że nie zauważyła niczego przez cały kolejny dzień :-)



Uwielbiam te jego zagadki! 
Ale to nie koniec niespodzianek, bo ja oprócz kartki przygotowałam kolację, która składała się głównie z owoców morza i ślimaków. Akurat w Lidlu był francuski tydzień, więc nakupiłam tego wszystkiego (scampi, scallops, mussels i snails, czyli krewetki królewskie w panierce, przegrzebki zapiekane z sosem winno-pieczarkowym, małże zapiekane w sosie pietruszkowo-czosnkowym i ślimaki winniczki w maśle czosnkowym), a potem tylko wrzuciłam do piekarnika na dwadzieścia minut razem z kilkoma frytkami, w międzyczasie przygotowałam szybką sałatkę z rukoli i pomidorów, do kieliszków bezalkoholowe wino imbirowe i to była bardzo pyszna kolacja!
A potem poszliśmy do kina na "50 Shades freed" i w ogóle to były kolejne udane rocznicowe Walentynki. Nawet tulipan w wazonie nam zrobił niespodziankę:


A teraz - aby do wiosny!





26 komentarzy:

  1. No dobra, Wy jestescie swiezo zakochani, wiec mozecie sie bawic w walentynki, nie to co my po trzydziestukilku latach. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego niby nie?

      Usuń
    2. A po jakiego grzyba? Albo kocha i daje odczuc zachowaniem, a nie pustoslowiem, albo nie kocha i wtedy niech se te walentynki wetknie tam, gdzie pan prezes itd.

      Usuń
    3. Milosc jest na codzien, a Walentynki raz w roku ;-)

      Usuń
  2. Macie fajną zbieżność dat i bardzo miło mi się czytało Twojego posta:-)
    Piękne takie świętowanie rocznicy:-)
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja przeplakalam pol walentynek bo akurat w ten dzien ktos postanowil uspic kotke NIe nie moja ale zaprzyjazniona Nie jadla od 10 dni, przestala sikac i zyla dzieki kroplowkom miala 18 lat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to cos okropnego z tymi kotami, dwie podobne historie wczoraj slyszalam od ludzi. Jedna kotka zachorowala na raka, druga potracil samochod :-( W Walentynki wlasnie.

      Usuń
  4. No dobra pierwsza randka 14 lutego moze byc przypadkiem;) chociaz ja wybralabym inna date, no ale to ja. Ale juz oswiadczyny 14 lutego to na pewno nie przypadek:))
    Tak czy inaczej, jestescie oboje bardzo romantyczni. I juz sobie Was wyobrazam, za 30 lat jak ganiacie tropem tych karteczek-wskazowek po calej chalupie w poszukiwaniu nie tylko kolejnej czekoladki ale najpierw okularow:)))
    Ja jestem wyjatkowo odporna i oporna na wszystkie wymuszone przez kalendarz swieta, wiec jak by mi nawet Wspanialy przyniosl jakiegos wiechcia to pewnie bym go tym wiechciem przez leb zdzielila:)))
    Chociaz na poczatku to on tez tak chcial i robil, ale ja tolerowalam do czasu, potem wyjasnilam, ze to mnie nie tylko nie kreci ile zwyczajnie wkurwia i przestal:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A po drodze zapomnicie, czego szukaliscie. :)))

      Usuń
    2. No, i trza bedzie zeby wyjac ze szklanki, zeby te czekoladki skonsumowac :-)))

      Usuń
  5. Mnie Walentynki nie dotyczą, bo ja po prostu jestem uczuciowo upośledzona. Intryguje mnie natomiast fakt, że Chłopu bawi się w robienie kartek - to chyba rzadkie u mężczyzn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, ja tez robie rzeczy rzadkie dla kobiet. Na przyklad nie sprzatam ;-)

      Usuń
    2. E tam. Ja nie sprzątam, moja córka nie sprząta, córki Kulki nie sprzątają... Wcale nie takie rzadkie!

      Usuń
    3. Kolczyki detal - oko bosssskie!

      Usuń
  6. A, no i jeszcze - urzekł mnie Twój cyklopowy autoportret!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie! Że istnieją jeszcze tacy faceci??I to poza Polską?:)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. :D Jesteście po prostu BOSCY! Muszę ten wpis pokazać mojemu M... niech się uczy;)))
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, no to niech sie uczy ;-) pOzdrawiam serdecznie.

      Usuń
  9. Bezalkoholowe...wino...imbirowe... w Walentynki!!! Iwono!!! Czemu nie szampan Piccolo?!

    OdpowiedzUsuń