poniedziałek, 30 stycznia 2017

Tęsknię

Ach, jak ja tęsknię do swobody, do tych spacerów wieczornych i popołudniowych, tęsknię do mojego roweru, który właśnie przebywa w serwisie, ale nie dlatego do niego tęsknię bo przebywa, tylko pojeździłabym tak sobie, po drogach i bezdrożach, ot tak bez celu albo nawet i w celu jakimś. Żeby tylko.
Jak ja tęsknię do spokoju, do tych chwil wieczornych, kiedy można zasiąść przed telewizorem z kieliszkiem wina w dłoni, albo nawet i drinkiem jakimś, a co. W wysprzątanym domu, z kotkiem mruczącym na kolanach, z kominka bije ciepły żar. A na głowie turban, bo dopiero co wylazłam z wanny po godzinnym moczeniu w pianie, a na gębie maska prasująca zmarszczki. No co, wyprasuje to wyprasuje, nie wyprasuje to nie, ale przynajmniej poczuję się lepiej sama ze sobą, zadbana taka.
Jak ja tęsknię to nicnierobienia, poczytania książki w spokoju, poleżenia, pomarzenia.
Do ciepła tęsknię również, a jakże. Do tych promieni słonecznych łapanych w ogrodzie do ostatniej minuty długiego dnia, do tego wywalenia się w samej koszulce prosto na trawę przykrytą kocykiem, słuchania jak trawa rośnie i o czym szepczą robaki. Tęsknię do szelestu drzewa za płotem i śpiewu ptaków na płocie, tęsknię do ludzkiej ciszy i głosów przyrody. Tęsknię do szumu morza i wrzasku mew, do odgłosów piasku pod stopami. Do zapachu słonej bryzy, do tego wiatru, który wyplątuje kosmyki włosów z misternie zakręconego kucyka, do nieskończonegoh horyzontu, do fal rozbryzgujących się o kamień.
Tęsknię do gór, do tego majestatycznego widoku pełnego niespodzianek, a jakże stałego i nieskończonego w swym ogromie. Do powolnej wspinaczki krok po kroku, pot spływa po plecach pomimo przenikliwego zimna, jeszcze chwilę, jeszcze trochę, tak iść do końca a potem odpocznę. I wreszcie stanę na dachu świata i poczuję się wielka, silna i spełniona.
Chłop mówi - może chciałabyś wyjechać gdzieś na weekend, zanim się przeprowadzimy, zresetujesz się, odpoczniesz. A ja że tylko się jeszcze bardziej będę denerwować, bo pakowanie czeka a ja sobie wakacjuję. Ale miło że myśli o moim samopoczuciu. Trzeba to przeczekać. Najpierw wyprowadzka, nie wiadomo jeszcze dokąd.
Tęsknię do prawdziwego domu.




9 komentarzy:

  1. Im wiecej traz poteskinsz tym bardziej bedziesz doceniac jak sie juz przeprowadzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno bede doceniac, bo juz mi coraz gorzej w domu obecnym. Niby wszystko swojskie i znajome, a tak tego nienawidze...

      Usuń
  2. Twoja tęsknota przynajmniej kiedyś się skończy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden sie rodzi realista, drugi romantykiem, i temu drugiemu tesknota sie nigdy nie konczy. Filozoficznie rzeklam ja :-)

      Usuń
    2. Nie tak.
      To właśnie realistom nie kończą się tęsknoty.
      Ale chwilowo nie chce mi się tłumaczyć tego stanowiska, bo padam twarzą na pysk.

      Usuń
  3. Tak duzo tych tesknot, istne szalenstwo. Widocznie nalezysz do takich co tak musza ciagle do czegos tesknic, to tak jak takie marzenia i zyjesz tym a jak sie spelnia to zaraz pojawia sie nowe tesknoty. Nie wiem czy dobrze moze byc z tym, ja wole tak nie myslec i nie 'karmic' zadnych tesknot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezupelnie chyba, bo to raczej nie marzenia a tesknota za czyms co normalnie robilam a teraz nie moge z powodu braku czasu. Brakuje mi tego po prostu.

      Usuń
  4. A może ten weekend to nie jest zły pomysł? Trochę się "zresetujesz" i z nową energią przystąpisz do działania:)
    pozdrawiam serdecznie

    mycoffeetime.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. A to jeszcze trochę i już osiądziesz na nowym i już będzie git majonez ;-)

    OdpowiedzUsuń