środa, 4 grudnia 2013

Szczyt szczytów

W celu podbudowania swojego podłego nastroju zrobiłam sobie dzisiaj swoje tygodniowe dopiero, nowe włosy na chochoła. Wysmarowałam sobie wyczyszczoną cudeńkami facjatę tym najnowszym nabytkiem, nad którym to się zastanawiałam dwa tygodnie temu, czy go kupić, czyli twarzowym tynkiem w kolorze skóropodobnym. Na powieki naładowałam jaśniejsze powłoki jakiejś świecącej odmiany tynku ocznego, ale za bardzo w ślepia raziło to pokryłam jeszcze ciemniejszą odmianą, dobrze że dołączyli w zestawie. Rzęsy wypaćkałam okrągłą szczoteczką wymoczoną w mazi w kolorze BLACK, a ust swych pięknych i powabnych niczym nie brukałam, bo wszystkie ustne mazidła ukradła mi córka :-))
Żeby nastrój uniósł się na jeszcze wyższe wyżyny, wystroiłam się jak ... na odpust (albo może na marsz hipisów), czyli w coś co przypomina sukienkę narzuconą na obwisłe spodnie, do tego czarne lakierki, a jakże! I wypsikałam to jedymi pozostałymi w użyciu czyli nie zaśmierdłymi ze starości perfumami.
A już żeby się znaleźć mój nastrój miał dziś na szczycie szczytów, kupiłam sobie online bilet do kina i idę wieczorem na IMAX. Nie, to nie tytuł filmu, tylko takie cudo w kinie że podobno wszystko widać. Nigdy jeszcze nie byłam to nie wiem.
Jutro zdam relację!

5 komentarzy:

  1. Będziesz, coś mi się wydaje, miała niejedno branie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam, ja nie na ryby idę ale na dobry, mam nadzieję, film :-)

      Usuń
  2. A foty tej przemiany to gdzie ? ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, żebym się jeszcze w TAKIM stanie miała fotografować ... :-)

      Usuń