środa, 6 grudnia 2017

Rehabilitacja

Mikołaj się wziął i zrehabilitował jednak za te wszystkie świństwa co mi je zrobił. Tłumaczy się, że to nie on, że to te wstrętne elfy, blabla bla, ja i tak swoje wiem. Ale wybaczyłam, wybaczyłam, bo co nie mam wybaczyć. Pomogłam mu jeszcze popakować resztkę prezentów, żeby miał lżej. No a dziś w rewanżu za moje dobre serce i w ramach przeprosin dostałam:

- koniec migreny

- list od pracodawcy z informacją o bonusie za dobrze wykonaną pracę

- darmowe panini i równie darmowe cappuccino z pracowej jadłodajni

- pracującą na nowo linię telefoniczną w pracy

- rozliczenie zwrotu kosztów firmowych

- informację z serwisu, że to co się samochodu mojemu popsuło to nie wszystko, bo przy okazji do wymiany jest jeszcze z osiem innych różnych rzeczy, a wszystko w ramach gwarancji, a za serwis owszem zapłacę ale o jedną trzecią mniej niż się spodziewałam

- nowy czajnik pracowy, który się zepsuł dnia poprzedniego i za który sama zapłaciłam, ale przecież wspomniany powyżej zwrot kosztów

- paczkę z Zooplusa z jedzeniem dla kotów, wraz z kartonowym posłaniem Relax (bo stare już było do wymiany) i nowym kartonowym domko-drapakiem

i parę jeszcze innych drobnych rzeczy, których nie chce mi się wymieniać, a niektóre jeszcze się nie zdarzyły :-)

I tak to negatywy zostały przekute w pozytywy, a z bólem głowy minął zły humor i chęć dowalenia Mikołajowi, który szczerze mówiąc, wcale sobie na to nie zasłużył.


Udanego Szóstego Grudnia!





poniedziałek, 4 grudnia 2017

I się wziął i zemścił.

Nie spodobały się temu Mikołaju te kawały, co to o nim napisałam w piątek, więc się wziął i kurna zemścił. 
Prywatnie to popsuł mi samochód.
A w pracy zepsuł mi cały internet, a w dodatku sieć telefoniczną. Przechytrzyłam drania, ustawiłam sobie wifi w komputerze, a dzwoniłam z komórki. No to wziął i mi spotkanie służbowe, włączając alarm przeciwpożarowy i musieli ewakuować cały wieżowiec ludzi. Szlag mnie trafił. I jakby mu było mało, to zepsuł także rezerwację taksówki powrotnej do biura, czekałam jak debil pół godziny, dopiero po kilku interwencjach przyjechali.
Podwyżka nie taka jak miała być, długo wyczekiwany bonus o wiele mniejszy niż się spodziewałam, samochód w tym tygodniu ma mieć serwis, a jeszcze dodatkowo za naprawę trzeba będzie zapłacić, oprócz durnych gwiazdkowych prezentów i całych tych pieprzonych świąt tyle wydatków, że normalnie mnie to już przerosło. I w dodatku będę musiała jeździć do pracy autobusem, dopóki samochodu mi nie naprawią. Ponad półtorej godziny w jedną stronę!!!
Zaszczelcie mnie. Albo nie, i tak szlag mnie trafi...

piątek, 1 grudnia 2017

Humor piątkowy

Jest już pierwszy grudnia, zostajemy więc w temacie prezentów. Zapraszam :-)


*****
Pani na lekcji pyta dzieci:
- Jak sobie wyobrażacie świętego Mikołaja?
Dzieci odpowiadają, że jako starszego grubszego pana.
Pani pyta o to samo Jasia. Jasio odpowiada:
- Ja wyobrażam sobie Mikołaja jako starszego grubszego pana z dużą dupą.
- A dlaczego?
- Bo mój tata powiedział, że gówno pod choinkę dostanę!


*****
Po świętach Bożego Narodzenia do psychiatry przychodzi mały Jasio i mówi:
- Panie doktorze, z moim tatą jest coś nie w porządku. Przed kilkoma dniami przebrał się za starego dziadka i twierdził, że nazywa się Święty Mikołaj!


*****
- Dlaczego Święty Mikołaj jest zawsze uśmiechnięty?
- ?
- Bo jako jedyny zna adresy wszystkich niegrzecznych dziewczynek...


*****
Mama pyta Jasia:
- Kto cię nauczył przeklinać?
- Święty Mikołaj mamo.
- Mikołaj? Jak to!
- Bo zawsze gdy podkłada prezent to walnie kolanem o szafkę.


*****
- Mamo, z mojego listu do Mikołaja wykreśl kolejkę elektryczną, a wpisz łyżwy.
- A co, nie chcesz już pociągu?
- Chcę, ale jeden już znalazłem w Waszej szafie.


*****
- Mamo, czy to prawda, że Bóg nas karmi? - pyta Jasiu.
- Prawda, synku.
- Mamo, a czy to prawda, że bocian przynosi dzieci?
- Tak, synku.
- A czy prawdą jest to, że święty Mikołaj przynosi nam prezenty?
- Tak.
- To po co trzymamy w domu tatusia?


*****
- Byłeś grzeczny? Nie kradłeś? Nie przeklinałeś? - pyta się święty Mikołaj.
- Nie, nie kradłem i nie przeklinałem, byłem grzeczny - odpowiada dziecko.
- To się naucz bo ja ci wiecznie prezentów nie będę przynosił!


*****
Mama miała dwóch synów: optymistę i pesymistę. Chciała im wyrównać trochę szanse w życiu i postanowiła, że na gwiazdkę da im nieco odmienne prezenty - optymiście coś dołującego, a pesymiście coś wystrzałowego. Jak pomyślała, tak zrobiła.
Pesymiście kupiła kolejkę elektryczną z rozjazdami, tunelami, semaforami... słowem odlot. Dla optymisty miała coś gorszego - zapakowała do pudełka końską kupę. Przyszła gwiazdka, chłopcy dostali prezenty, obejrzeli je i mama pyta pesymisty, co też mu Mikołaj przyniósł. A ten jak nie zacznie narzekać: że kolejkę elektryczną, ale na pewno nie działa, pewnie się szybko zepsuje, ma zepsute tory itd. itp. No więc mama podeszła do optymisty;
- A ty, co tam synku dostałeś od Mikołaja?
- Konika, ale chyba gdzieś uciekł?!




Udanego weekendu!