czwartek, 7 lutego 2019

A w domu nareszcie zapachniało

Czy pisałam Wam, że kiedy przeprowadziliśmy się na przymusową tułaczkę do zastępczego domu, wzięliśmy tylko najpotrzebniejsze rzeczy, cała reszta została zapakowana w pudła i umieszczona w przechowalni. Nawet zapasy żarcia. Nie mówiąc już o alkoholu, który to skrzętnie wyniosłam do garażu. Bo przecież na wygnaniu nie będę ani pić ani tym bardziej gotować, a jak będę chciała to sobie kupię. I tak mieliśmy wegetować te parę miesięcy. Bo kiedy zapytałam w ubiegłym tygodniu kierownika projektu, jak długo ten cholerny remont potrwa, stwierdził, że... e... w najgorszym wypadku trzy miesiące. Ale to w najgorszym.  - Licząc od... teraz? - zapytałam nieśmiało. No tak, od teraz. Kurtfa mać. Czyli może w rocznicę ślubu się sprowadzimy z powrotem. A co z urlopem, co z wakacjami? Szlag. A umowę mieszkania mamy podpisaną tylko do połowy marca. A w dupie to, niech się ubezpieczalnia martwi.
W każdym razie, weekend spędziłam samotnie szwędając się po domu. Zjadłam bułkę kupiona przez Chłopa. Nie smakowała mi. Zjadłam drugą bo nie miałam nic innego. Myślałam, że się porzygam. Albo to ta bułka sprawiła, albo ogólna mizeria mojego organizmu, ale powzięłam decyzję, że nie dam rady czekać z tym zakupem aż wrócimy do domu. Wlazłam na internet, kupiłam. W poniedziałek Chłop odebrał ze sklepu wracając z pracy. Moją nową maszynę do chleba :-)



Wybrałam taką, bo robi sourdough (zakwas chlebowy), piecze chleby na zakwasie i ma specjalną łopatkę do mieszania chlebów żytnich. I tak, podniecam się nią tylko troszkę mniej niż samochodem. Z maszyną wróciła mi jakby chęć życia. Stali czytelnicy być może pamiętają, że jestem wielką zwolenniczką własnoręcznie wypiekanych chlebów, szczególnie tych na zakwasie. Dotychczasowa maszyna do chleba służyła mi głównie do wyrabiania ciasta, po czym na ogół piekłam chleby czy bułki w piekarniku. Czasami na szybko sie upiekło w maszynie i też był bardzo dobry. Chłopu to raczej obojętnie jaki chleb wpiernicza, ale ja się od tych sklepowych zupełnie odzwyczaiłam, nawet te z polskiego sklepu to nie to samo, co pamiętam z dzieciństwa. To pewnie dlatego ta bułka sklepowa tak na mnie zadziałała. 
Podczas zalania szlag mi trafił mikrofalówkę, piekarnik, kuchenkę elektryczną, okap i mały piekarnik halogenowy. Stara maszyna do chleba również zaniemogła po zalaniu. W całej mizerocie i depresji nie chciało mi się nawet myśleć o jej zastąpnieniu, ale jak już napisałam, ta wstrętna bułka pomogła mi w decyzji.  


Jeszcze tego samego wieczoru wysłałam Chłopa do sklepu po mąkę i wstawiliśmy na próbę najbardziej podstawowy średni chlebek. Był już wieczór, a z doświadczenia wiem, że chleb trzeba wyciągać z maszyny zaraz po upieczeniu, bo potem to raczej zawilgotnieje i nie będzie taki fajny, więc ustawiłam program z opóźnieniem, żeby chlebek był gotowy raniutko, zaraz jak tylko wstaniemy. 
Rano obudził mnie zapach chleba. Tadam!

+

Muszę przyznać, że jest to najlepiej wykonana maszyna, jaką kiedykolwiek miałam. Mieszadło zostało w foremce, a nie w chlebie, jak to się zazwyczaj zdarza. Tak wygląda forma po wyjęciu z niej chleba. Lekko tylko oprószona mąką,  w zasadzie można wytrzeć ścierką i wystarczy.


A tak wyglądał chlebek z profilu :-)


I z półprofilu :-)


A tak po oberżnięciu kromeczki na spróbowanie. 


Szczerze mówiąc, opinię mam świetną, ale uczucia mieszane. Pierwsze zaskoczenie, tak wielkie, że spowodowało niemal wbicie w krzesło i urwanie szczęki oraz zaprzeczyło całej mojej wieloletniej praktyce z maszynowym pieczeniam chleba oraz edukacji internetowej, było kiedy otworzyłam instrukcję obsługi, a potem strony z przepisami. Otóż w tej maszynie składniki umieszcza się w kolejności ODWROTNEJ!! Tymczasem wszędzie, dosłownie wszędzie, w instrukcjach obsługi moich dotyczchasowych maszyn oraz w przepisach internetowych, podstawową informacją, że najpierw umieszcza się składniki mokre (wodę, olej), potem suche (mąkę, sól, cukier itp), a na końcu drożdże. I to jest rzecz święta, bo inaczej nie wyjdzie. 
A tutaj każą mi to wszystko wsypywać od końca! Czyli najpierw drożdże, potem mąkę, sól, cukier itp, a wodę na końcu, w dodatku olej każą zastąpić masłem, a mleka w proszku wcale nie ma w przepisach. No cóż, zrobiłam jak kazali. I tu drugie zaskoczenie. Chleb, ten podstawowy, okazał się niezwykle miękki i delikatny, wręcz puszysty, ale dość sprężysty. Inny niż piekłam dotychczas, choć pyszny. Może to zasługa masła. Następnym razem spróbuję na oleju. 
Chłop pokupował mi już różne mąki. Dzisiaj spróbuje wstawić zakwas. 
Taka mała rzecz, a jak cieszy!

24 komentarze:

  1. Od trzech lat nie jem pieczywa , ale skoro Ty się cieszysz z zakupu i z wyniku pieczenia to ja też się cieszę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez probowalam ale ze jestem zdrowa i nie musze chleba nie jesc to jem :-)

      Usuń
    2. No i bardzo dobrze ;-)

      Usuń
  2. Oj, chyba musze przeprosic sie z moja maszyna do chleba, bo ostatnio troche ja zaniedbalam i dawno juz nie pieklam zadnego chlebka. Mam nadzieje, ze Twoja sfinansuje ubezpieczalnia, co?

    OdpowiedzUsuń
  3. A moja maszyna coś fiksuje - włączam i...korki siadają. Tak więc coś chyba z nią nie tak... w każdym razie narobiłaś mi smaka i chyba jeszcze dam jej szansę:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hi hi , a ja myslalam, ze jeszcze na to wszystko jestes w ciazy!
    Bo jak przeczytalam, ze zjadlas druga bulke i myslalas, ze sie porzygasz…
    O rany – a Tobie po prostu dobrego chlebka sie chcialo !

    Przymierzalam sie do tego ustrojstwa od lat, ale mnie moj chlop odwiodl od pomyslu. Nie ma miejsca w kuchni na taki sprzet,
    nie ma tez ani sil ani czasu na jego wypiekanie – nikomu sie nie chce. Ja praktycznie chleba nie jadam, nie moge, jak mnie juz mocno skreci, to raz na ruski rok kupuje prawdziwa chrupiaca “stone baked “ bagietke i wpieprzam z maslem i sola na poczekaniu, a chlop kupuje chleb polski i jest z nim szczesliwy. Angielskiego nie moze, bo po nim ma tak samo jak – zachodzi w ciaze! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ciazy? :-)))) Hue hue hue, za stara jestem na takie zabawy :-)))

      Usuń
    2. A kto to wie? :) A chlebka to bym sprobowala ale mam tyle zakazow, ze tylko sobie w leb strzelic. Na kupny nie spojrze, ale jak by mi takim wlasnym zapachnialo to pozarlabym w trymiga! :) Mniam !

      Usuń
  5. No widzisz, jaka radocha, jak u mnie jak mi sie w robocie sprawa rozwiąze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam w klubie chlebomaniakopiekaczy :) do tej pory korzystam z thetmomixa ale ten głupek nie potrafi upiec. CHOLERA!!!! To urządzenie masz super. Wstajesz rano i masz chleb!!! A ja wstaję rano i mam chleb w wczoraj . Widziałam takie ustrojstwo ale w chlebie zostawała dziura po haku do mieszania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziura jest faktycznie, ale nie przeszkadza. Mozna sobie tak ukroic ze nawet nie widac :-) Pieczenie chleba to jest rytual, ja bardzo lubie. Tylko mi sie nie chce, stad maszyna.

      Usuń
  7. U nas pieczeniem chleba zajmuje sie Wspanialy, wiec nawet nie mam pojecia w jakiej kolejnosci leca te skladniki, wazne, ze na koniec jest chleb:))
    A mieszadelko to wiem, ze on wyjmuje tuz przed pieczeniem, czyli maszyna bipa i wtedy Wspanialy wyjmuje ciasto, zdejumuje mieszadelko i pizga ciasto z powrotem do maszyny:)) Tyle wiem, bo raz gdzies musial wyjsc i zostalam oddelegowana do wyjecia mieszadelka przed procesem pieczenia:))
    Nie wiem czy gdyby nie wyjal to mieszadelko zostaloby w chlebie czy tez nie, ale wiem na pewno, ze dziura w chlebie bylaby wieksza. Whatever :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No prosze, jakie pomysly ma ten Wspanialy! Tak to by mi sie nie chcialo, zreszta, ja bronbosze nie otwieram maszyny przed zakonczeniem, bo to jakies czujniki ma, jeszcze by mi chleb nie wyszedl. No chyba ze pieke w piekarniku, to wtedy trzeba, ale do tego jest specjalny program.

      Usuń
  8. Stalam sie juz niechlebowa. Ok, prawie. Swoj pieke na zakwasie samodzielnie robionym, uzywam szklanej miski i drewnianej lyzki i zwyklego piekarnika.
    Jest extra tez :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W lecie to ja tez, ale w zimie jest zimno i chleb nie chce tak ladnie rosnac. Zreszta, moj piekarnik byl do dupy, teraz bede miala porzadny w nowej kuchni, z funkcja podgrzewania, parowania i innymi duperelami to i chleb bedzie lepszy (chyba:-))

      Usuń
  9. Próbuję nie jeść chleba. Głównie dlatego, że podobnie jak makaron działa na mnie uzależniająco. Mogłabym zeżreć ten Twój na jednego chapsa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak tak, szczegolnie taki swiezy. Z maselkiem... mniam mniam mniam...

      Usuń
  10. Ktoś dzisiaj jeszcze je chleb?:))My nie jadamy od wielu lat,nie mamy wiec potrzeby nabywania kolejnego grata do kuchni:))
    pozdrawiam,Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fajny komentarz, czujesz sie przez to lepiej :-) Wielu ludzi je chleb, uwazam ze taki samodzielnie pieczony chleb jest znacznie zdrowszy niz te kartonowe placki z pudelka posypane ptasim zarciem.

      Usuń
  11. Bez chleba,w ogóle bez pieczywa,ciast i makaronów czuje się znacznie lepiej:)))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytam Cie od dawna. ale nie komentuje, bo nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Ale... Po przeczytaniu tego poasta stwierdzilam ze I nam sie taki gadzet przyda. Polski sklep, ktory mialam za rogiem, zamkniety I jak tu zyc bez normalnego chleba? Tak wiec gadzet zakupiony I wyprobowany. Potwierdzam, chlebek wychodzi pyszny, dzieci mi bochenek opedzlowaly natychmiast I domagaja sie nastepnego. Sprzet ma tylko jedna wade-kilka kilo w biodrach murowane.
    Manka

    OdpowiedzUsuń