wtorek, 6 września 2016

Post o sprzątaniu a o mikrofalówce w szczególności

Obudziłam się rano jak zwykle, wyszykowałam do pracy, otwieram mikrofalówkę żeby sobie frankfurterki podgrzać na śniadanie, a tam... sodomia i gomoria! No dobra, troche przesadzam, aż taka gomoria to nie była, ale syf, po prostu syf. Nie taką mikrofalówkę zostawiałam jak wyjeżdżałam na weekend. Zresztą, nigdy takiej nie zostawiam, a cokolwiek w niej podgrzewam, przykrywam specjalną pokrywką ochronną. Mikrofalówka typu combi, stal nierdzewna a na górze duża grzałka na grill, kosztowała mnie z dwieście funtów no to o nią dbam. No i właśnie o ten grill poszło, bo jakby tylko ścianki były uwalone, to jeszcze bym przeżyła, ale to nie dość że na "suficie" to jeszcze na grzałce, porozpryskiwane jakieś szczątki jedzenia i sos. Czerwony, oczywiście.
Użyłam, bo mi się spieszyło. Zamknęłam. Do syna wysłałam sms-a że proszę aby kuchnia była wysprzątana jak wrócę z pracy, a szczególnie mikrofalówka. A jak nie wie jak to niech wygugla.
Wracam z pracy. Wchodzę. Kuchnia jak stała tak stoi. Okruchy wszędzie na blatach, deska do krojenia upaprana zaschniętymi pomidorami, mikrofalówka nietknięta. Syn nie odebrał smsa....
Mówię: "Wiesz, nie przypominam sobie żebym przed wyjazdem na weekend zostawiła mikrofalówkę w takim stanie, więc proszę żebyś ją wyczyścił bo jesteś dorosły a ja cudzego syfu nie zamierzam sprzątać". Syn otwiera mikrofalówkę. Z wyrazem najgłębszego zdziwienia na twarzy pyta: "Ale gdzie jest brudne?" Na to ja z wyrazem jeszcze głębszego zdziwienia, tak głębokim że już sięgnęło dna i głębiej nie zejdzie, pokazuję. Tu, tu, o i jeszcze tu. Wszędzie. A na górze najbardziej. No dobra, zauważył, ale to ziarenko ryżu to nie on, bo on ryżu nie jadł. Łomatkobosko!
Urwał kawałek papierowego ręcznika i stoi ze znakiem zapytania na twarzy. Pytam: "Nie wiesz jak?" Nie wie. To mówię, weź pół kubka wody, odrobinę płynu do naczyń i włóż na trzy minuty. "No tak - odpowiada on. To ty chcesz żeby chlapnęło i mnie poparzyło jak będę ten kubek wyciągał". Łofszyscyświeńci! Mówię, zrób jak mówię, a jak nie wierzysz to wygugluj. Zrobił. "No a teraz co?", pyta. No weź papierowy ręcznik, więcej go weź, i porządnie powycieraj. Powycierał. Zdziwił się że się dało.
Mówię: "Zapamiętaj sobie to na przyszłość i swoją mikrofalówkę też tak myj, jeśli chcesz żeby długo ci służyła, bo jak będzie chodziła taka upaprana to się po prostu zepsuje i będziesz musiał kupić nową".
"Ha ha ha - słyszę - kto by tam w studenckim mieszkaniu sprzątał!"
Zaniemówiłam i długo jeszcze nic nie mówiłam. Argumenty mnie się skończyli.



6 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że i ja nie znałam sposobu z kubkiem z wodą i płynem do naczyń. Zawsze po prostu wycierałam cały środek, usiłując dostać się także do miejsc trudno dostępnych :)
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Wypróbuję nowy sposób ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wyglądają studenckie mieszkania spytaj Maji ona wie, bo gdy wchodzi chce natychmiast wyjść. :)Ekipa którą wzywa by posprzątali ma co robić. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Naukowo jest udowodnione, że jak brud osiąga centymetr to sam odpada więc luz blues.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naukowo jest udowodnione, że jak brud osiąga centymetr to sam odpada więc luz blues.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to szczęście, że nie posiadam mikrofalówki... Nienawidzę sprzątać!

    OdpowiedzUsuń
  6. ja znam metodę z wodą i plasterkami cytryny, albo octem-podgrzewasz,czekasz chwilę i wycierasz. Też złazi.

    OdpowiedzUsuń