poniedziałek, 2 maja 2016

Zarastam

Po wyprowadzce córki został mi cały dom do ogarnięcia. Nie mówię już o ogrodzie. Roboty tyle że nie wiem od czego zacząć i jak się do tego zabrać. Nie dlatego że zostałam sama ze wszystkim na głowie, ale dlatego że czekając na jej wyprowadzkę i spodziewając się sodomy i gomorii, po prostu nie sprzątałam przez jakiś czas, tylko w swojej sypialni. No bo po co szorować kabinę prysznicową, jak w tym samym dniu zostanie ona zachlapana różnymi świństwami, w tym farbą do włosów? Córka niestety, tez olała sprzątanie totalnie przed samą wyprowadzką więc się nazbierało.
Po powrocie z wakacji postanowiłam że czas na zmiany. Mam w głowie mały plan, który będę się starała realizować powoli, przecież nic mnie nigdzie nie goni, do czego mam się spieszyć, do trumny?
Na początek musiałam się oczywiście rozpakować, poprać, poprasować i poskładać. Przy okazji zrobiłam porządki w szafie, powywalałam niektóre rzeczy a te lepsze popakowałam w wory do oddania. Na pewno się komuś przydadzą.
Do generalnego czyszczenia na pierwszy plan poszła łazienka. Szorowałam, polerowałam, spłukiwałam, wyrzucałam stare, niepotrzebne, zużyte różne pudełka, tubki i duperele, wyczyściłam wszystko łącznie ze ścianami i sufitem. No przynajmniej tam gdzie były pajęczyny. Potem podłogi, musiałam mieć przecież po czym chodzić bez przyklejania. Odkurzyłam dokładnie cały dom, wyczyściłam podłogi mopem parowym. W międzyczasie oddawałam się przyjemnościom takim jak pisanie dla Was ostatniego posta, czy likwidowanie lakieru hybrydowego z własnych paznokci, co jak niektórzy wiedzą czynnością jest wyczerpującą i dość długotrwałą. Z powodu chęci wypicia kawy udałam się byłam do sklepu po zakup mleka, a wróciłam z dwoma torbami artykułów wszelakich, bo postanowiłam nagotować sobie obiadów na cały tydzień i jeszcze se Chłopa na kolację zaprosiłam. A jak już miałam te zakupy wpakować do lodówki to obrzydzenie mnie wzięło, bo lodówka od czasu wprowadzenia się córki trochę już, że tak powiem, zarosła. Powyciągałam to co tam jeszcze w niej było, wyrzucając kilka słoików z przepiękną niebiesko-zieloną hodowlą, z zamrażarki usunęłam rozsypany groszek, skórki czosnkowe, zamarznięty sok rozlany fantazyjnie na jednej z półek i kilka kiełbasek, z czasów chyba poprzednich świąt wielkanocnych. A że lodówkę mam ogromną to odczyszczanie jej zajęło mi jakieś półtorej godziny. Za to teraz - błyszczy! Aż se od czasu do czasu otwieram żeby sobie popatrzeć.
A na kolację wczoraj zrobiłam naleśniki ze szpinakiem, do tego pokrojone piersi kurczaka w sosie śmietanowo-pomidorowym i fasolka szparagowa przysmażana. Chłop przyniósł butelkę różowego wina którą skonsumowaliśmy oglądając Star Trek i tak mi minął weekend. Z głową pełną planów na odwszawienie i modernizację domu zasnęłam razem z moimi kochanymi futerkami.
A jak rano wyszłam z domu, to ręce i nogi mnie opadły do samej ziemi. Nie dość że dom mi zarósł i będę go czyściła trzy miesiące to jeszcze ten ogród. Całą drogę wjazdową porosły piękne żółciutkie mlecze. Ja nie wiem jak ja się tego pozbędę. Wybielaczem chlorowym polać czy co?

8 komentarzy:

  1. a co Ci mlecze przeszkadzają, to pożyteczna roślina i do tego ładna, przejedź kosiarką i koniec

    OdpowiedzUsuń
  2. Qrna! Zabetonuj caly ogrod, to nic Ci nie bedzie zarastalo. Mniszki jej przeszkadzajo... :ppp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja specjalnie dla Ciebie zdjęcie zrobię :-p

      Usuń
  3. No co Ty?! Mlecze są prześliczne! Żółte na zielonym to najpiękniejszy obraz wiosny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale chyba nie między płytami chodnikowymi.

      Usuń
    2. Zdecydowanie wywal płyty!

      Usuń
  4. Zerwij łepki zrób miód mniszkowy, resztę ręcznie wyrwij jeśli już musisz. :)Na działce maszyną usuwamy a miód mam jeszcze od zeszłego roku, pracowicie zrywałam żółte łepki. Miód dobry na przeziębienia i płuca, łodyżki zjadać można chociaż gorzkawe, bardzo leczą wątrobę, listki do sałatek wszelkiego rodzaju. :)
    Piękne wakacje miałaś czekam na więcej opisów i zdjęć.

    OdpowiedzUsuń