poniedziałek, 16 maja 2016

Sesja zwierzęca w ogrodzie botanicznym

Weekend był przepiękny, to chyba pierwszy taki weekend w tym roku. Sobotę spędziłam na dwóch kółkach, najpierw zawożąc Heńka na przegląd, który trwał najkrócej ile to było możliwe. Po prostu pan przyszedł po piętnastu minutach i powiedział że wszystko ok, nie ma się do czego przyczepić, na to ja że ja przecież dbam o swój motor, na to on że widać, nowy łańcuch, nowe opony itakdalej, na to ja że tak, nowy łańcuch, nowe zębatki, nowe opony, nowa stopka do biegów, i tak se pogadalim. I że do następnego roku.
Moja trasa z domu do warsztatu wygląda tak:


Do warsztatu jechałam natomiast tak:


a wracałam tak:


Tak to właśnie jest jak się na motor wsiądzie...
A potem byłamna grillu połączonym z oglądaniem Eurowizji więc jeździłam rowerem tam i z powrotem bo koty trzeba było nakarmić i położyć spać :-)
A w niedzielę wybraliśmy się do Ogrodu Botanicznego. Fotografowania roślinek nie było, bo ja już tam wszystko obfotografowałam to co Was znowu będę zamęczać. Kto chce niech zajrzy na przykład tu  i tu a także tu
No ale bez fotografowania tak zupełnie to się nie obeszło. Ale wczorajsza sesja z ogrodu botanicznego odbyła się pod znakiem... fauny :-) Zamiast więc roślinek będą zwierzaczki. O taki na przykład kotek. Ogromnie ciekawe umaszczenie, jeszcze takiego w naturze nie widziałam. Zobaczcie sami:



Pochodziliśmy, pooglądaliśmy, udało mi się zwędzić parę gałązek melisy na nalewkę która już się produkuje (mam nadzieje że nie zapuka do mnie pan policjant w celu zaaresztowania za kradzież zielska!), a potem doszliśmy na miejsce gdzie zgodnie z przewidywaniami miały być wiewiórki. Chwilę ich nie było, ale bardzo szybko jedna chętna się znalazła. Wiedziała od razu do czego służą ludzie bo przybiegła sprawdzić czy czegoś nie ukrywamy. Ukrywaliśmy... oczywiście że ukrywaliśmy orzeszki i migdały :-)




Proszszsz... na dowód że jadła z ręki.






Potem jeszcze zjawiły się ze dwie plus kilka gołębi, ale oprócz tej jednej żaden inny zwierz nie podszedł bliżej. "Nasza" wiewióra była nienasycona. Zeżarła chyba ze dwadzieścia orzeszków i migdałów. A my jak te dwa durnie karmiliśmy ją aż Chłop powiedział że teraz to ona z tym grubym brzucholem na drzewo nie da rady wskoczyć.




Jakoś szczególnie wiewiór upodobał sobie mnie, od Chłopa zeżarł może ze trzy orzeszki, widziała że był trochę zazdrosny zawiedziony ale wiewiór tańcował koło mnie, podskakiwał, odskakiwał, gadaliśmy sobie tak przez pół godziny, on językiem ciała a ja językiem który przypominał ludzki :-)
Pierwszy raz w życiu wiewiórka jadła mi z ręki i to przez tak długi czas. Jak już zeżarł ostatniego migdała, odskoczył z nim pod drzewo, nadgryzł po czym oddalił się w tempie wcale nie zwolnionym w sobie tylko znane spokojne miejsce, zaglądając śmiesznie z drugiego końca pnia. Pewnie nam dziękował...



7 komentarzy:

  1. Po tytule spodziewalam sie jakichs egzotow, sloni, zyraf albo innych hipopotamow, a co najmniej kolorowych papug. A tu tylko wiewior i to taki brzydki, szary. Jeszcze ten ocelot ratuje troche post. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szary, szary... a jaki ma byc jak tu tylko szare som :-) Jak ogladalismy Eurowizje i pokazywali Polske to pokazali tez ruda wiewiorke. I kolega az wykrzyknal ze zdumienia bo wiedzial ze takie cudo istnieje ale nie przypuszczal ze w Europie :-)))

      Usuń
  2. U nas wiewióry mieszkają na drzewach wzdłuż ulicy i czasem złażą z drzew koło przystanku, z którego mam nieprzyjemność odjeżdżać do roboty. Są klasycznie rude oraz ciemnobrązowe, takie czekoladki. Ale żadna do ręki nie przychodzi. Może to i dobrze, bo u nas mieszkają też lisy - na skarpie koło mojego bloku i na bulwarach po drugiej stronie ulicy. Lisy mogą być nosicielami wścieklizny, a kto wie, czy się takie rudzielce ze sobą nie wąchały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas nie ma wścieklizny. Chociaż jak czasami patrzę na ludzi to się dziwię...

      Usuń
    2. U nas teoretycznie też (wśród zwierząt, nasze miejskie lisy są szczepione wykładanymi w tym celu szczepionkami do jedzenia), ale mimo wszystko zawsze jakiś odcień niepewności jest.

      Usuń
  3. nie bałaś się że Cię ugryzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałam się, ale był chyba szkolony :-) Jak mu nie chciałam dać to normalnie podbiegał i skakał koło mojej ręki, dobierał się do pudełka z orzeszkami, gapił się na mnie jakby mnie chciał zeżreć. I wtedy się bałam...

      Usuń