piątek, 27 lipca 2012

W ładnym szeregu


Dzisiaj to już zostałam zupełnie sama, po odtransportowaniu męża na lotnisko. No niezupełnie sama, bo z kotem przecież. I oto co na mnie czekało po powrocie z lotniska:


A myślałam że myszy u nas nie ma...
Dobrze że tego nie przytaszczył do domu!

1 komentarz: