czwartek, 31 grudnia 2020

Jutro 2021

Szykując ten post weszłam na swoje wpisy z 31 grudnia w poprzednich latach. Zadumałam się... 

Miniony rok był zupełnie inny niż cokolwiek do tej pory, wszyscy razem jako ludzkość i każdy jeden jako osobna jednostka społeczna, przeżyliśmy. Moja głowa jest w tej chwili pusta. Nie mam żadnych planów, żadnych strategii, żadnych aspiracji i pomysłów na życie, boję się myśleć o jutrze. Wybaczcie, ale nie będę się silić na coś, co już zostało wymyślone. Moje dzisiejsze życzenia będą kompilacją tego, co już tutaj kiedyś napisałam. Przepraszam za użycie pewnych wyrazów, po prostu one tu pasują jak nigdy.

Tak więc, w ostatnim dniu tego najbardziej chujowego roku w życiu niejednego z nas (chociaż jak się tak zastanowić to na pewno wieluz nas zdarzył się chujowszy), pozwole sobie złożyć Wam wszystkim, Moi Kochani Czytelnicy, Przyjaciele Wirtualni i Przyjaciele Na Żywo, Koledzy i Koleżanki, Znajomi i Anonimowi z wyboru,  najlepsze życzenia na ten czyhający tuż za rogiem, młodziutki i nowiutki 2021 rok. 

Życzę Wam, żeby słońce jak najdłużej świeciło, żeby zima była zimą, a lato latem było. Żeby każdy miał co do garnka włożyć, a dzieci żeby miały nowe buty kiedy ze starych wyrosną. Żeby każdy czuł się bezpiecznie, nie tylko we własnym domu. Niech matki rodzą dzieci jeśli chcą, a ojcowie niech szanują matki ich dzieci. 

Niech znajdzie się to co się zgubiło, niech się naprawi to co się zepsuło, bez oglądania się za siebie niech wszystkie problemy zostaną z tyłu a nowe niech się rozwiązują szybko i bez strat. Żebyście nie musieli więcej obawiać się o przyszłość swoją ani swoich bliskich. 

Życzę sobie i wszystkim wiary w to, że marzenia są do spełnienia, nadziei na nowe jutro i miłości, która pokona wszystkie trudności. Żebyście znaleźli w sobie siłę na walkę z przeciwnościami losu, żebyście nie dawali się ponosić negatywnym emocjom, żebyście odnaleźli w sobie spokój i zrozumienie...

Celowo oddalałam i oddalałam jeszcze jedno zdanie, które pisałam w tym miejscu każdego roku. W końcu uznałam, że tego nie napiszę. Nie mogę, tak po prostu...



Kocham Was! 

środa, 30 grudnia 2020

Podsumowania, postanowienia czy może brak

Na samym początku tego roku opisałam swój noworoczny koncert życzeń, który zawierał marzenie o schudnięciu 7 kilo. Poza tym chciałam nauczyć się tańczyć tango, ponownie zacząć biegać i jeździć na rowerze, a także biegać za wnuczką. W sumie, poza ostatnim, nic mi z tej listy nie wyszło, nawet za wnuczką aż tak nie biegam, bo widuję ją raz na jakiś czas tylko, chociaż jakby się tak zastanowić to chwała niebiesiom, bobym już na ER z parę razy wylądowała z powodu kręgosłupa. Czy będę robić jakieś postanowienia na przyszły rok? Stay tuned, bo być może. A na pewno zrobię, jak co roku, podsumowanie. Może nie w takiej formie jak dotychczas, ale bardzo mnie świerzbi. 

Bardzo mnie też świerzbi, żeby się rozpiiiiiisać w tym dzisiejszym poście, ale obiecanki cacankami i trzeba ich dotrzymywać. Tak że krótko miało być to i krótko będzie. Jutro napiszę ostatni post w tym roku. Nie tylko, że tak miało być, ale też że chyba macie mnie już dość :-)

Papa!


wtorek, 29 grudnia 2020

Wiadomość

 Teść zadzwonił wczoraj wieczorem, że teściową zabrali do szpitala. Gorączkowała już od trzech dni, żadne leki nie pomagały, lekarz sprowadzony do domu opieki uznał że szpital pomoże. Dziś po południu zadzwonił z nowymi wieściami. Teściowa jest już z powrotem w domu opieki. W szpitalu zrobili jej badania krwi i stwierdzili, że nic jej nie jest, jest tylko odwodniona. I wypuścili ją. 

Powiem szczerze, że brew mi się uniosła na dużą wysokość. Wypuścili ją? Tak odwodnioną, że aż gorączkuje? Bez żadnej kroplówki, ani nic? No kurna nic. Nawet jej testu na Covid nie zrobili. Będą się starali ją jakoś napoić w tym domu opieki. Już to widzę. Człowiek z Alzheimerem to jest jednak chyba podczłowiek w dzisiejszym systemie...

Jak tu żyć??