środa, 20 czerwca 2018

Bujne życie emeryta

Do wpisu tego natchnęła mnie Stadust swoją notką z terenu i następną. Uśmiałam się, bo przypomina mi to scenki z własnego podwórka. Nigdy o tym nie pisałam, ale chyba zacznę serię bo warto.
Najpierw jednak trochę wstępu.
Własnego dziadka nigdy nie miałam, ani mój eks małż też nie, same babcie. On chociaż swoich pamiętał, ja nie bo zmarli przed moim urodzeniem. Ale dziadka ma Chłop i to jakiego! Poznaliśmy się na wspólnych wakacjach, pierwszych moich z Chłopem. Nie umiał za cholerę wymówić moje imię, mówił Iłana, Ajłona, Iłona, a ja na to że niech mówi jak chce. A on, że nie, ma być poprawnie, to wpadłam w końcu na pomysł i mówię:
- Wiesz, to się wymawia dokładnie jak Yvonne (Iwon) tylko dodajesz na końcu -A. Yvonne-a.
- Aaaaa... jak tak to ok. (To już mu pasowało) A ja jestem Robert. Ale mów mi Bob.
Na to ja:
- Dobrze, Dziadku.
Potem mu wyjaśniłam, że mam nadzieję, że się nie obraził, ale ja nigdy nie miałam dziadka więc pozwoliłam sobie go zaadoptować. I tak został Dziadkiem. Oficjalnie Dziadkiem Bobem :-)
Dziadek w lutym skończył 97 lat. Mieszka sam, zatrudnia panią do pomocy, która mu ogarnia mieszkanie dwa razy w tygodniu, do ubiegłego roku jeździł samochodem, ale kiedy otarł się z autobusem stwierdził, że ma już nie taki refleks i przesiadł się na mobility scooter, czyli po polsku taki elektryczny pojazd dla emerytów. I jeździ nim sobie do sklepu.
Dziadek gra aktywnie w bowls. Nie znalazłam tłumaczenia na polski, najbliżej to będzie chyba "bule", gdzie gra się na gładko wystrzyżonej trawie tocząc wypłaszczone z jednej strony kule. Średnia wieku w klubie to jakieś osiemdziesiąt pięć lat, Dziadek jest Sekretarzem klubu i ma wielki problem obecnie bo stan im się... wykrusza znaczy przenosi do świętego Piotra, a nowych członków jak na lekarstwo. Ale Dziadek gra, po parę razy w tygodniu jeździ na mecze. Dziadek to jest historia na osobną ksiażkę, więc jeszcze o nim na pewno będzie, a dzisiaj w związku ze związkiem.
Co najmniej raz w tygodniu kontaktujemy się z Dziadkiem, albo on z nami, przy pomocy Skype'a albo Face Time na Ajpadzie. Bo Dziadek obsługuje biegle Ajpada. No i pytamy, jak tam jego nowa sąsiadka. I się zaczęło :-)
Dziadek mieszka na takim specjalnym osiedlu dla starszych ludzi, ale nie są to bloki, tylko niskie parterowe domy z jedno-sypialnianymi mieszkaniami (sypialnia + salon). Do mieszkania obok wprowadziła się niedawno nowa pani. No i Dziadek od razu nawiązał znajomość. Niby dlatego, że ona ma samochód, to będzie go podwoziła może czasami. No ale znajomość się zaczęła zacieśniać, do tego stopnia, że dzielą już ze sobą jedną antenę telewizyjną. Przecież trzeba sobie pomagać, bo pani nie miała anteny a on ma a nie korzysta, bo ma Sky. No to co się będzie marnować, a gniazdko przecież na tej samej ścianie :-) No i sztuczka z samochodem też działa, bo co najmniej raz w tygodniu jeżdżą dobie razem do Aldika. No ale teraz jest problem. Bo jest druga sąsiadka, po przeciwnej stronie drzwi. Bardzo lubi muzykę, działa w emeryckim chórze gospel, a nawet gra na ukulele. A Dziadek ma Amazon Echo z nieograniczonym dostępem do biblioteki muzycznej. No i sąsiadka przychodzi do niego "sobie posłuchać"od czasu do czasu, a w zamian codziennie wrzuca mu przez dziurę na listy karteczki z ulubionymi utworami, żeby Dziadek poszerzał horyzonty. Z tych horyzontów to postała już niezła muzykoteka, bo Dziadek zapisuje wszystkie zasłyszane utwory na dużej kopercie z naszego ślubnego zaproszenia, bo kajet mu się skończył.
- To Dziadku, na naszym ślubie nie byłeś, ale może my na Twój pojedziemy niedługo? - zażartował Chłop.
- O co to to nie. Ja się na żaden swój ślub nie wybieram. Żonę miałem jedną i na żadną kolejną się piszę. Można sobie żyć bez ślubu...
No można...

czwartek, 14 czerwca 2018

Domek pod Bocianem

O Malediwach jeszcze Wam napiszę, ale dzisiaj chcę Wam pokazać coś zupełnie innego.
Moja mama słynie w rodzinie z tego, że ma dobrą rękę do kwiatów. Mówią, że nawet jak na kamieniu zasadzi to i tak będzie rosło. Mam się z tego śmieje, bo sama wie, ile trudu i czasu zajmuje jej to roślinkowe hobby, a także ile prób i ile błędów ją to kosztuje. Tato tylko chodzi i powtarza: "Bo Ty tylko chodzisz i patrzysz na te kwiatuszki, a warzywami byś się od czasu do czasu zajęła, przynajmniej pożytek z tego jakiś by był". Zaś mama tylko chodzi i powtarza: "Ty brudasie jeden, znowu mi błota do altany naniosłeś, kto to będzie za Ciebie sprzątał, zobacz jaki syf dokoła". Mama lubi sprzątać a tato lubi bałaganić, no tak się dobrali jakoś. I tak, mama narzeka, że tato niczym się zajmuje na działce, a tato narzeka, że mama nic nie robi na działce. I tak sobie narzekają wspólnie i całkiem nieźle im to wychodzi, bo dzięki tacie co roku mają wspaniałe świeże owoce i warzywa, nie tylko w lecie ale przez cały rok, w zasadzie poza ziemniakami żadnych warzyw nie kupują. No chyba że pomidory w zimie.  I pomimo tego narzekania na kwiatki tato dumnie oprowadza znajomych pod działce, chwaląc mamę za jej coraz to nowe pomysły. Najnowszym pomysłem mamy był nowy grill. Który oczywiście wykonać musiał tato, bo on zawsze wszystko robi najlepiej. Grill stanął na działce w ubiegłym miesiącu, a wygląda tak:


Jak widać, z tradycyjnym grillem mało ma wspólnego, ale podobno kiełbaski piecze. No a poniżej dalsze cuda. Zdjęcia są świeże, robione mamy telefonem, tak że jakość może i nie najlepsza. Ale co tam, jest bajecznie i jest kolorowo. Zobaczcie sami:

























Jak widzicie, zwierząt i ptaków u mojej mamuy nie brakuje. To co poniżej uznałam za niedźwiedzia. A może się mylę. 



Krasnal ogrodowy obowiązkowo musi być. 


I nawet Zamyślony Drzewny Człowiek


Ale to co zobaczyłam na końcu, przeszło moje najśmielsze oczekiwania!



Moja mama ma swój własny Domek Pod Bocianem :-)

 (powyższe zdjęcie sprzed dwóch lat, wtedy jeszcze bociana nie było)

środa, 13 czerwca 2018

Malediwy - transport

No dobra, nie jest to post o komunikacji międzywyspiarskiej ani o rodzajach pojazdów, ani nawet normalny post ale jakoś trzeba bylo nazwać, a tytuł musi być chwytliwy (jak mówi Klarka)
UWAGA - UWAGA!!!
przerywnik 
bez napisów
same obrazki
SPECJALNIE DLA FRAU BE
która postanowiła pozostać na moim blogu jakieś skromne 1987462265898235961593578524567413213697895558424628687424444111111666222846296487416812481878482487961496742898893333422222222222200950059545414580265830674 godzin!











I na deser - koniecznie z dźwiękiem!