wtorek, 5 kwietnia 2016

Plan na dwa tygodnie

Siedzimy se z C. (umówmy się że C. to płeć męska, po prostu Chłop) w kinie, reklamy lecą to sobie gadamy.
- Słuchaj - mówię - ja nie wiem jak ty sobie radzisz, ale ja już jestem tym życiem wykończona. Ja nie mam normalnie czasu na odpoczynek. Bo popatrz, codziennie coś, a najbliższe dwa tygodnie to istny roller coaster.
- Roller coaster? No co ty? - mówi on.
- No tak - odpowiadam. I zaczęłam wyliczać.

Jutro (czyli dzisiaj) badminton. A dodatkowo zaraz po pracy, umówiony profesjonalny bra fitting (czyli mierzenie i dopasowanie biustonosza). No bo coś mi się wydaje że moje biustonosze jakieś takie nie do końca współgrające z moim ciałem są. No ale co się dziwić. Jak już coś trochę urośnie to zaraz zacznie opadać i tak to jest...

Środa to kino. "Batman vs Superman" trzeba w końcu obejrzeć.

Czwartek - mecz badmintona. Planowałam sobie ten wieczór na spa zaplanować ale dostałam wezwanie w zastępstwie bo ktoś tam zachorował to się muszę stawić. Call of Duty.

Piątek... Zaraz po pracy wyjeżdżam na łykend (znowu!)  i wracam w niedzielę wieczorem. Tak że, ten no... Łykend mam cały zajęty.

Poniedziałek znowu mecz. Zawezwali mnie już dwa dużo wcześniej, na szczęście zaczyna się pół godziny wcześniej niż zwykle to i się pół godziny wcześniej skończy. Może się w końcu do łóżka położę o normalnej porze.

Wtorek badminton.

Środa... (Kino? - pyta on) O nie nie nie, ja się w końcu muszę zacząć do wakacji przygotowywać i te sprawy. Środa pozostaje więc dniem otwartym, w cholerę mam rzeczy do zrobienia przed czwartkiem. Bo w

Czwartek - mam egzamin teoretyczny na motorowe prawo jazdy. Jeszcze się nie boję ale pewnie będę no i w końcu kiedyś muszę pouczyć, nieprawdaż. Czyli w środę wieczorem. Żeby czuć się pewnie w czwartek.

Piątek. W piątek mamy ceilidh (czyt. kejli), czyli po prostu tradycyjna szkocka potańcówka przy muzyce na żywo. Nigdy wcześniej nie byłam, jestem bardzo ciekawa. Już mnie ostrzeżono że wymagane są płaskie buty. No bo na ceilidh się... tańczy, a nie podpiera ściany. No to będziem tańcować!

Sobota. W sobotę córka wyprowadza się z domu. Ja mam w każdym razie wielką nadzieję że ona się wyprowadza, taki podała mi termin i tego się trzymam. Tak że będzie co robić.

Niedziela to turniej badmintona. Cały dzień. Potem będę wykończona więc nic mi już z wieczoru nie zostanie, może jakiś film w tivi.

W poniedziałek trzeba będzie podopinać organizację kotów na ostatni guzik bo we

Wtorek, dokładnie za dwa tygodnie.... W A K A C J E!!!!

- Widzisz? - mówię - nie mam czasu na nic. Na nic. Kiedy ja się zdążę spakować na te wakacje??
- W poniedziałek przed się spakujesz - odpowiada on ze stoickim spokojem.
- No a kiedy ja się w końcu wyśpię? - pytam ja.
- Na wakacjach się wyśpisz...

No tak. Wakacje są przecież od spania...




niedziela, 3 kwietnia 2016

Migawki z Highlandów

Jako że tydzień długi był po świętach, dopiero dzisiaj byłam w stanie przypomniałam sobie że trzeba odpalić aparat i zobaczyć co ja tam nacykałam w zeszły weekend. No to się z Wami podzielę.








A to Schody Neptuna, czyli po prostu śluzy na Kanale Kaledońskim w Banavie koło Fort William. Jest ich osiem, każda wielkości 55 na 12 metrów i łodziom przepłynięcie przez system zajmuje łodziom około 90 minut. Różnica poziomów między śluzami wynosi 20 metrów. To największa tego rodzaju budowla a Wielkiej Brytanii.



A to, wybaczcie ilość powtórzeń, największa góra Wielkiej Brytanii, Ben Nevis. To tylko 1345 metrów ale wygląda imponująco. W ogóle Highlandy wyglądają imponująco, pewnie dlatego że wysokość góry widziana jest faktycznie mniej więcej z poziomu morza. Dla porównania Rysy ma wybitność (różnca wysokości między szczytem a najniższą warstwicą go okalającą, która nie obejmuje żadnego wyższego szczytu - za Wikipedią) 163 metry. Wybitność Śnieżki, najbardziej wybitnego szczytu w Polsce, to 1202 metry. Tak że szkockei Highlandy, pomimo że niższe od Śnieżki, wydają się znacznie wyższe.







Tyle zdjęć Ben Nevis dlatego że podobno bardzo trudno jest dostrzec szczyt, taka tu jest pogoda zazwyczaj. 
A poniżej, kilka ujęć z lokalizacji w której kręcono film Harry Potter. Ten wiadukt to dokładnie ten sam którym pędzi pociąg do Hogawrtu. 









A poniżej ostatnie migawki z Oban. Na przykład domekj na wyspie.



Albo inny domek na innej wyspie.



No i oczywiście, obeliski i pomniki. Wszędzie popularne.





No to pozdrawiam w pierwszą kwietniową niedzielę.

piątek, 1 kwietnia 2016

Taki dzień...

Dzisiaj w drodze do pracy zobaczyłam coś czego absolutnie, ale to absolutnie, nie tylko ja ale też i reszta edynburskiego społeczeństwa nie powinna była zobaczyć.


Nosz kurcze, widzicie to? Struś!!! W radiu gadali rano że struś z zoo uciekł ale kto by im tam dzisiaj wierzył. Przecież oni zawsze ludzi pierwszego kwietnia w balona robią. A tu taka niespodzianka. Wiecie, do różnych innych ptaków na ulicy ludzie są przyzwyczajeni, bo i kaczki się zdarzają i łabędzie, nie mówiąc już o mewach bo te to są wszędzie. No ale struś?? Przecież do cholery nie mieszkamy w Australii!
Cały czas słyszałam komunikaty w radiu żeby zachować szczególną ostrożność, tym bardziej że jest teraz sezon lęgowy strusi i różnie może on reagować. No i żeby pod żadnym pozorem nie karmić ptaka, bo się okazało że ludziska już z bułkami walili i mały tłumik się zrobił, co jeszcze bardziej stresowało biednego uciekiniera. Nie wiem jak się historia skończyła bo w pracy radia nie słucham a w lokalnych wiadomościach jeszcze nie podali. Ale pewnie złapała go jakaś oragnizacja zajmująca się łapaniem zbłąkanych ptaków, przy pomocy policji oczywiście bo ktoś musiał tłum rozpędzić i ruch na drodze zatrzymać.
No to tyle na dziś zamiast piątkowego humoru.
Aha. Czy ktoś może chce 55 calowy telewizor LED 3D z kinem domowym i sofę skórzaną rozkładaną w kolorze czarnej wiśni? ;-)