poniedziałek, 4 maja 2015

Cholerny poniedziałek.

Prorok jakiś jestem czy co.
Jeszcze wczoraj wieczorem chwaliłam się fajnym tygodniem. Napisałam "aż się boję co się stanie za tydzień bo wiadomo że w przyrodzie równowaga musi być".
No i co? Całą noc nie spałam, brzuch mnie bolał i chodziłam do kibelka sobie posiedzieć, bo a nuż widelec się zatrułam czy co. Ale nie. Potem zaczął mnie boleć żołądek, i nie wiedziałam już czy boli bo boli czy z głodu. No to zjadłam kromkę z masłem i około szóstej rano położyłam się wykończona, z postanowieniem że nie idę do pracy, pi**dolę. O siódmej obudziłam się znowu, zerknęłam w kalendarz i zobaczyłam że nie mogę nie iść bo mam ważne spotkanie po południu. No to wysłałam smsa do pracy że przyjdę około południa. Pomyślałam, ze dwie godzinki się prześpię. Obudziłam się o dziesiątej. Żołądek nadal boli, niech to szlag. Mówi się że choroba wrzodowa się nasila wiosną i jesienią. No i ja wciąż tak mam, tylko że wrzodów od paru lat niet bo wyleczyłam. Ale zawsze o tej porze mam dwa-trzy dni wyjęte z życiorysu. Szlag by to. Przynajmniej wiem że teraz to już na pewno wiosna.

niedziela, 3 maja 2015

Podsumowanie tygodnia

Kto mnie śledzi na facebooku ten wie o czym tu zaraz napiszę, a kto mnie jeszcze nie polubił to może polubi :-) W każdym razie chciałam napisać o tym że ostatnich parę dni to dla mnie fajnych wydarzeń, aż się boję co się stanie za tydzień bo wiadomo że w przyrodzie równowaga musi być.
No to zacznijmy od wtorku bo ostatni poniedziałek uważam za totalnie stracony. Tak więc we wtorek byłam bardzo wkurzona, z tego wkurzenia wyszedł mi całkiem przydługi wpis na fejsuniu o temacie w ogólnie pojętych normach językowych uznanym za niezbyt kulturalny, a mianowicie o tłumaczeniu na angielski słowa "kurwa". Zaznaczam tu że skopiowałam te definicje z Urban Dictionary, z tym że tutaj, odmiennie niż na fejsie, postanowiłam przetłumaczyć co się da bo to jest po angielsku. Jak ktoś czuje się bardzo wrażliwy to niech opuści ten fragment i przejdzie do części następnej tego posta. A więc.

Kurwa.

Są trzy  główne znaczenia polskiego słowa kurwa:
1. dosłownie kurwa, prostytutka
2. bardzo obraźliwe określenie kobiety
3. używane jak słowo "fuck" w języku angielskim.
Czasami słowo to używa się jako przerywnik (oczywiście w języku mówionym - daje to czas na pomyślenie o następnym słowie i czyni zdanie bardziej emocjonalnym)

I teraz przykłady - wyrywkowo lekcja języka angielskiego dla niektórych (Wy to wszystko znacie ...):
- Kurwa! Ewa mnie zdradziła! To zwykła kurwa nic więcej! Gdyby tu była zabiłbym kurwę gołymi rękami! (Fuck! Eve cheated on me. She is nothing more then a whore. If she were here I would kill that bitch with my bare hands.)
- Kurwa mać. Taki sztynk, ja pierdolę. Fini to kurwa jakich mało.
- Ta kurwa tak mnie wkurwia, że bym ją najchętniej wykurwił 
- I was bustin for a kurwa piss but the kurwa bog was miles away so I had a kurwa slash there and then.... kurwa.
- Kurwa kurwie łba nie urwie means one whore will not wring the head of another.
- Kate is a real kurwa.
- Oh, kurwa! They pwned us!
- Kurwa mać! Where is my coffee?!
- Ty głupia kurwo!!! - you stupid bitch!!!
- Mówię Ci kurwa że nie wiem o co kurwa chodzi - Fuck, I'm telling you that I don't know what the fuck is going on
- Kurwa, nie wiem - fuck, I don't know
- That kurwa's pimp wants more money than we agreed upon.
- Kurwa, alem się zajebał.
- Osz kurwa, jaki bambus.
- Kuc to największa kurwa.
- Ona jest kurwą! (she is a whore!)
- Kurwa, samochód mi ukradli! (Fuck, my car has been stolen!)
- Nie wytrzymam, kurwa, ile można czekać? (I can't stand it, fuck, how much I'd have to wait?)

Wszystkie znaczenia są bardzo wulgarne i zależnie od kontekstu:

1. a whore - Przecież to zwykła kurwa jest.
2. fuck / shit - Osz kurwa mać.
3. Słowo może być wtrącone w zdanie i wtedy służy jako przerywnik - Normalnie idę sobie kurwa ulicą, a ten mnie kurwa, zaczepia jakbym ja był jego kurwa kolegą jakimś.
4. Może być użyte ironicznie, odwracając znaczenie zdania:- Pięknie, kurwa, pięknie. Fajnego sobie kurwa ostanio lachona poderwał.
5. Może być użyte jako zaakcentowanie przekazu - No to się kurwa porobiło. Co ja teraz kurwa powiem mojej starej?
6. Może wyrażać negatywne emocje o czymś bez bezpośredniego zwrotu - Widziałaś jakie ma kurwa włosy? Dziękuję kurwa za taką pomoc!
7. Opisuje kogoś kto jest sprzedajny - Nasz rząd to kurwy.
8. Szumowina - Straszne się z nich kurwy zrobiły. I znowu mnie te kurwy okradły!

No i takie to podsumowanie wtorku. Bardzo przepraszam jeśli kogoś uraziłam używając w poście słowa powszechnie uznanego za wulgarne. 
W środę rano przywitał mnie email - "Masz nową wiadomość o swoim losie na loterii". No tak. Gram w Euromilion online i jak jest wygrana to przysyłają email. Znacie to bicie serca, tę nikłą nadzieję, że może akurat, że może teraz... Wygrałam £3.80. Dobre i to :-)
W czwartek byłam tak zajęta że nie zdążyłam zauważyc jak zleciał dzień, chciałam pobiegać wieczorem ale padało więc poszłam na badmintona. Chociaż obiecałam sobie że robię sobie od niego przerwę. Nie żałuję, wymęczyłam się, wypociłam, dobrze w nocy spałam. 
W piątek poszłam jak zwykle rano otworzyć bramę. Na chodniku na wyjeżdzie stało dwóch chłopców i dziewczynka, lat może dziewięć-dziesięć, czekali na kolegów żeby udać się do szkoły. Kiedy zbliżyłam się, jeden z chłopców powiedział: "Wiecie co, musimy się przenieść bo dziewczyna potrzebuje wyjechać samochodem. DZIEWCZYNA - ja nie mogę! To mi poprawiło humor na cały dzień. 
W sobotę rano znalazłam kolejnego emaila z National Lottery - tym razem wygrałam... £2.20! Zawsze to więcej niż zapłaciłam. A po południu w supermarkecie, kiedy przyszło płacić za drobne zakupy w skład którytch weszła butelka cidera którego jakoś polubiłóam ostatnio, pani przy kasie kazała mi pokazać ID czyli identyfikację (dla niezorientowanych informacje że w Wielkiej Brytanii nie ma dowodów osobistych więc najczęściej pokazuje się prawo jazdy lub paszport)! Ja do pani - Ale ja mam czterdzieści parę lat! A pani - Proszę się nie gniewać ale muszę poprosić o ID. Z opadniętą szczęką i wielką parą skrzydeł nagle wyrośniętych w miejscu łopatek na moich plecah podałam pani prawo jazdy. Nie muszę mówić że sobota upłynęła mi na celebrowaniu doskonałego humoru, tak doskonałego że przegadałam z koleżanką na Skypie do trzeciej pięćdziesiąt rano, po czym się nagle zorientowałam że przecież bokserska walka stulecia za chwilę będzie w internecie i tak spędziłam wczesne godziny poranne. Aż przyszła córka z pracy (pracuje na nocną zmianę) i wymownie zapytała: - Mamo, naprawdę?????
Troszkę rozczarowana walką położyłam się spać około szóstej rano, a całą niedzielę spędziłam zbijając bąki i oglądając kolejne filmy "The Inbetweeners". Po czym już późnym wieczorem zasiadłam do komputera i sporządziłam dla Was tę notkę. 

A na koniec coś dla miłośników zumby. Ta mała czteroletnia dziewczynka jest chora na wrodzoną białaczkę hipoplastyczną. Jej szpik nie produkuje czerwonych krwinek. Jak ona tańczy! 


Niech nowy tydzień będzie jeszcze lepszy!

piątek, 1 maja 2015

Humor na piątek

Ponieważ zbliżają się wybory, będzie dziś politycznie. Ja tam polityki nie lubię ale wypada być na czasie. Jaka polityka, takie dowcipy, wybaczcie.


-----------------------
Autokar wiozący grupę parlamentarzystów wypadł z jezdni i rozbił się na drzewie. Miejscowy rolnik, na którego polu doszło do tragedii, pogrzebał ofiary wypadku, a potem zadzwonił po policję. Policjanci po przyjeździe na miejsce zdarzenia zaczęli przesłuchiwać rolnika:
- Czy na pewno wszyscy już byli martwi?
- Niektórzy twierdzili, że nie, ale wie pan jak ci politycy kłamią...


-----------------------
Do sklepu papierniczego przychodzi brudny, nie­chlujnie ubrany klient:
- Czy są portrety Lenina? - pyta sprzedawcę.
- Są.
- A portrety Stalina?
- Także są.
- To poproszę po 10 sztuk.
Po paru dniach ten sam klient wraca do sklepu pa­pierniczego. Wygląda już nieco schludniej.
- Proszę 20 portretów Lenina i 20 portretów Sta­lina.
Minęło znowu kilka dni i sytuacja się powtarza. Tyle że tym razem klient ubrany jest w elegancki garnitur i prosi po 50 portretów Lenina i Stalina. Kie­dy następnym razem ten sam człowiek podjechał pod sklep własnym samochodem i poprosił o 100 portre­tów jednego i drugiego wodza Związku Radzieckie­go, sprzedawca nie wytrzymał i pyta:
- Panie, o co chodzi z tymi portretami? I jak pan dorobił się samochodu? Jeszcze niedawno nie miał pan w czym chodzić…
- Otworzyłem strzelnicę za miastem.


-----------------------
Po II wojnie światowej Stalin ogłosił rozpoczęcie budowy komunizmu w ZSRR. W jednym z kołchozów Uzbekistanu zwołano zebranie partyjne poświęcone komunizmowi jednak nikt nie wiedział co znaczy słowo komunizm. Wybrano więc delegata który po długiej podróży dotarł przed oblicze Stalina i pyta co znaczy to słowo. Stalin chwilę myśli w końcu przywołuje delegata do okna.
- Widzicie towarzyszu tę ciężarówkę?
- Widzę.
- Jak będzie komunizm to będą tu stały tysiące takich ciężarówek!
Delegat wraca do kołchozu. Wszyscy pytają go co to jest ten komunizm. Delegat podchodzi do okna i mówi:
- Widzicie tego żebraka?
- Widzimy.
- Jak będzie komunizm to tu będą tysiące takich żebraków...


-----------------------
Leci w samolocie w jednym rzędzie: 2 Arabów (od strony okna)i Żyd (od przejścia). Żyd w jarmułce, pejsy, te sprawy - wyluzowany kompletnie - rozpiął kołnierzyk, zdjął buty. Arabowie patrzą na niego nienawistnie. Po godzinie lotu jeden z nich wstaje i mówi:
- Idę po Colę.
Żyd na to:
- Ależ nie, ja pójdę, po co się przeciskać.
I poszedł. W tym czasie Arab napluł mu do buta. Żyd wraca, daje Colę Arabowi. Po kolejnej godzinie drugi Arab mówi:
- Idę po Colę.
Żyd jak poprzednio:
- Ja pójdę.
I poszedł. Drugi Arab napluł mu do drugiego buta. Żyd wraca, daje Cole Arabowi. Po godzinie samolot ląduje, Żyd zbiera się zapina kołnierzyk, założył jednego buta, skrzywił się i mówi:
- Znowu ta straszna nienawiść między naszymi narodami - to plucie do butów, to szczanie do Coli...


-----------------------
Plemię Czuczukenów wypowiedziało wojnę Chinom. Generał chiński zwołuje od razu generałów, rozkładają mapy taktyczne i szukają terenów wroga. Szukają, ale coś nie widać. Dali więc w większej skali mapy. Patrzą, patrzą - JEST! - mała kropka z napisem "Czuczukeni". Ładuje się wojsko chińskie w sprzęt bojowy i jedzie w to miejsce. Faktycznie jest tu tabliczka: "Terytorium Czuczukenów", ale dalej jest wzgórze, a na nim 2 namioty i 3 ludzi siedzi. Podchodzi więc delegat wojsk chińskich i się pyta:
- Czy to wy jesteście czuczukeni?
- Tak.
- I to Wy wypowiedzieliście nam - Chinom - wojnę?
- Tak.
- Ale Was jest tylko trzech, a nas cały miliard.
- ?! KURDE!!! Jak my Was wszystkich pochowamy!!!



-----------------------
Wpływowy poseł umiera na ciężką chorobę. Jego dusza trafia do Nieba i wita go Święty Piotr.
- Witaj w Niebie. Zanim tu zamieszkasz, musimy rozwiązać tylko jeden problem. Mamy to pewne zasady i nie jestem pewien, co z tobą zrobić.
- Jak to co, wpuśćcie mnie - mówi poseł.
- Cóż, chciałbym, ale mamy polecenia z samej góry. Zrobimy tak - spędzisz jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Potem możesz sobie wybrać, gdzie chcesz spędzić wieczność.
- Serio, ja już wiem, chcę trafić do Nieba - mówi poseł.
- Wybacz, ale mamy swoje zasady.
Po tych słowach, Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł zjeżdża w dół, dół, dół wprost do Piekła. Drzwi otwierają się i poseł jest pośrodku pełnego zieleni pola golfowego. W tle jest restauracja, a przed nią stoją wszyscy jego przyjaciele oraz inni politycy, którzy pracowali z nim. Wszyscy są szczęśliwi i świetnie się bawią. Podbiegają do posła i witają go, ściskają oraz wspominają stare dobre czasy, gdy bogacili się kosztem zwykłych ludzi. Potem grają w golfa a następnie jedzą kolację z kawiorem i czerwonym winem. Jest także Szatan który jest naprawdę fajnym i sympatycznym gościem - świetnie się bawi i tryska humorem opowiadając dowcipy. Poseł bawi się tak doskonale, że nim się zorientuje, minie jego czas. Wszyscy ściskają go i machają na pożegnanie, gdy winda rusza w górę. Winda jedzie, jedzie i jedzie - aż drzwi się otwierają w Niebie, gdzie czeka na niego Święty Piotr.
Czas odwiedzić Niebo.
I tak mijają 24 godziny, w których mąż stanu spędza czas z duszyczkami na skakaniu z chmurki na chmurkę, graniu na harfach i śpiewaniu. Bawią się całkiem nieźle i nim się zorientuje, doba mija i powraca Święty Piotr.
- Cóż, spędziłeś jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Wybierz zatem swój los.
Poseł myśli chwilkę i odpowiada.
- Cóż, nigdy nie myślałem, że to powiem. To znaczy, w Niebie jest naprawdę cudownie, ale myślę, że lepiej mi będzie w Piekle.
Tak więc Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł jedzie w dół, dół, dół... - wprost do Piekła. Otwierają się drzwi i poseł jest pośrodku pustyni pokrytej śmieciami i odpadkami. Widzi wszystkich swoich przyjaciół ubranych w szmaty, zbierających śmieci do czarnych, plastikowych toreb. Nagle podchodzi do posła Szatan i klepie go po ramieniu.
- Nie rozumiem! - mówi poseł-  Jeszcze wczoraj było tu pole golfowe, restauracja, jedliśmy kawior, tańczyliśmy i bawiliśmy się świetnie. Teraz jest tu tylko pustynia pełna śmieci, a moi przyjaciele wyglądają strasznie!
Szatan spogląda na posła, uśmiecha się i mówi:
- Wczoraj mieliśmy kampanię wyborczą! A dziś na nas zagłosowałeś. Już jest po wyborach.



Udanego weekendu :-)