środa, 5 marca 2014

Na i Pod

Czyli na kocyku i pod kocykiem :-) To o kotach bo dawno nie było...

A tak szczerze mówiąc, jeśli chcę żeby mi koty nie właziły na pościel, to po co mi kocyk? :-)

Zapraszam do oglądania :-)




Miłego dnia!

wtorek, 4 marca 2014

Tam...

Tęsknię... Chcę tam jeszcze raz pojechać...
Tam... a jest jeszcze tyle wspaniałych miejsc...


Potrzebuję urlopu, potrzebuję gdzieś wyjechać. Czuję się wykończona, wypalona, chora. 
Nie lubię jeździć sama. Nie umiem zachwycać się sama pięknem tego świata. Będę się musiała nauczyć. 
I nauczę się. Szybko się uczę. Już wkrótce...

sobota, 1 marca 2014

Guilty pleasure

No i przyszła kryska na Matyska jak to mówią. Prawie trzy lata się wzbraniałam, kombinowałam, wymyślałam, żeby nie dotknąć, żeby tylko nie przeczytać tego bestsellera wszechczasów, tej superpoczytnej, kapiącej erotyzmem i iskrzącej seksem pseudo-powieści. Ale czy to z nadmiaru wolnego czasu, czy po prostu z chęci zrobienia czegoś na przekór, wzięłam i ściągnęłam ją sobie na kindla.
"50 shades of Grey" czyli po polsku "50 twarzy Greya". I dwie następne części też ściągnęłam. I też przeczytam, jak na polonistkę z wykształcenia przystało. Bo co jak co ale zostało mi na studiach wpojone że kicz jest rzeczą bardzo względną i żeby mieć opinię na temat jakiejś literatury, należy tę literaturę przeczytać. Zaczęłam więc.
O M Ó J B O Ż E!!!
Nie napiszę ani słowa recenzji, dobrze? Ale pozwólcie że podzielę się swoimi odczuciami. Zanaczam że prawdopodobnie w innym okresie życia, w innym przedziale czasu, w innych okolicznościach, odczucia te byłyby zgoła inne. Ale okoliczności jakie istnieją w moim życiu w tej chwili, a co ja tam się będę nadmiernie rozpisywać, wiadomo - uczę się bycia singielką, sprawiły że nie zwracam uwagi na język, przebieg wydarzeń, bohaterów, brak realizmu, to wszystko to rzecz poboczna, całkiem marginalna że tak powiem. I nie ma znaczenia jakie ja mam preferencje erotyczne. Kiedy to czytam, ja chcę tam być, ja chcę być bohaterką, ja chcę mieć swojego Christiana Greya...
Wybaczcie mi, ja doskonale zdaję sobie sprawę co czytam, gdybym miała napisać recenzję, nie pozostawiłabym suchej nitki na autorce. Pamiętacie Harlequiny? To jest właśnie taki harlequin.
Ale tak mi działa na wyobraźnię że zamiast zżymać się w grymasie pogardy na miałkość i frywolność dzieła, ja upajam się nim i uśmiecham z zawstydzeniem... A niech mnie...
Postanowiłam - albo piękny i bogaty albo żaden :-)
(kto ma wątpliwości o czym mówięc niech pyta)


P.S. Płytkość umysłu... cóż to napradę znaczy???
P.S.2. Tylko niech nikt mnie nie posądzi że jakąś fanką jestę, bo nie jestę :-))
P.S.3. Ech, lekko mi jakoś w ten weekend....