Święta Święta i po świętach. Niby nic nie było, a obżarłam się jak... sama nie wiem co. Zjadlam duuuużo sernika, mojego super hiper mega-sernika, ech chyba jestem uzależniona od sernika, jak podsumował mój mąż. Czuję że jestem dwadzieście kilo cięższa i dziesięć rozmiarów większa. Więc zrobiliśmy sobie z mężem małe podsumowanie wczoraj w łóżku, ustaliliśmy że się bierzemy za siebie, zero alkoholu, dietka i ćwiczenia. Rygorystycznie aż wócimy do normy. A alkohol to aż do wakacji. Dietkę już zaczęłam, czyli lekkie jedzenie, tylko mięsko, rybki, nabiał, warzywa i owoc od czasu do czasu. Chlebka - nie, ziemniaczków - nie, ryżyku i makaroniku tudzież innych węglowodanów - nie. No i słodyczy też nie. Kawy też nie bo się nie czuję chyba po niej dobrze. Zresztą, kilka lat nie piłam kawy i było mi z tym dobrze, to po co zaczęłam? Bo dobra jest, taka latte, z mleczkiem, mniam mniam. No ale to będzie mój słodki grzech raz w tygodniu.
Zobaczymy, zobaczymy... Dzisiaj pierwsze ćwiczenia, może dam radę.
A żeby nie było, że Świąt nie było, to proszę, też miałam jajka farbowane:
I niedorobionego baranka:
i tak wyglądał mój "stolik wielkanocnych kreacji"
a tak wyglądał ten sam stolik wieczorem, po poprawkach mojej córki (robione ajfonem więc nie takie ładne):
wtorek, 10 kwietnia 2012
czwartek, 5 kwietnia 2012
Koty na wierzbie
Zebrało mi się dzisiaj na fotobloga. Pewnie dlatego że znalazłam od jakiegoś czasu nie widzianą kartę do aparatu i już mogłam znowu robić zdjęcia.
Ktoś mnie zapytał przy okazji posta o ścinaniu drzewa które jest krzakiem, czy mogę zamieścić fotkę drzewa przed i po. No niestety przed nie mam, szukałam i szukałam, nie znalazłam. Ale po zrobiłam wczoraj i oto one. Ciemne trochę ale już po zachodzie słońca. Rozpoznajecie kto to tam na górze siedzi?
To właśnie on powoduje że Tiggy wraca czasami do domu z taką miną:
A potem, do wszystkich ma pretensje, wypił już swoje i nikt mu nie chce dolać:
Więc idzie szukać szczęścia na jedynym drzewie w ogrodzie, które jest naprawdę drzewem, bo to wierzba:
Ciekawe kogo tam znowu zobaczył...
Ktoś mnie zapytał przy okazji posta o ścinaniu drzewa które jest krzakiem, czy mogę zamieścić fotkę drzewa przed i po. No niestety przed nie mam, szukałam i szukałam, nie znalazłam. Ale po zrobiłam wczoraj i oto one. Ciemne trochę ale już po zachodzie słońca. Rozpoznajecie kto to tam na górze siedzi?
To właśnie on powoduje że Tiggy wraca czasami do domu z taką miną:
A potem, do wszystkich ma pretensje, wypił już swoje i nikt mu nie chce dolać:
Więc idzie szukać szczęścia na jedynym drzewie w ogrodzie, które jest naprawdę drzewem, bo to wierzba:
Ciekawe kogo tam znowu zobaczył...
wtorek, 3 kwietnia 2012
Kot śpi, myszy harcują
A dzisiaj spadło 3 cm śniegu. Jeszcze w niedzielę była piękna pogoda. Ech, kwiecień-plecień...
Subskrybuj:
Posty (Atom)