Nie spodobały się temu Mikołaju te kawały, co to o nim napisałam w piątek, więc się wziął i kurna zemścił.
Prywatnie to popsuł mi samochód.
A w pracy zepsuł mi cały internet, a w dodatku sieć telefoniczną. Przechytrzyłam drania, ustawiłam sobie wifi w komputerze, a dzwoniłam z komórki. No to wziął i mi spotkanie służbowe, włączając alarm przeciwpożarowy i musieli ewakuować cały wieżowiec ludzi. Szlag mnie trafił. I jakby mu było mało, to zepsuł także rezerwację taksówki powrotnej do biura, czekałam jak debil pół godziny, dopiero po kilku interwencjach przyjechali.
Podwyżka nie taka jak miała być, długo wyczekiwany bonus o wiele mniejszy niż się spodziewałam, samochód w tym tygodniu ma mieć serwis, a jeszcze dodatkowo za naprawę trzeba będzie zapłacić, oprócz durnych gwiazdkowych prezentów i całych tych pieprzonych świąt tyle wydatków, że normalnie mnie to już przerosło. I w dodatku będę musiała jeździć do pracy autobusem, dopóki samochodu mi nie naprawią. Ponad półtorej godziny w jedną stronę!!!
Zaszczelcie mnie. Albo nie, i tak szlag mnie trafi...
poniedziałek, 4 grudnia 2017
piątek, 1 grudnia 2017
Humor piątkowy
Jest już pierwszy grudnia, zostajemy więc w temacie prezentów. Zapraszam :-)
*****
Pani na lekcji pyta dzieci:
- Jak sobie wyobrażacie świętego Mikołaja?
Dzieci odpowiadają, że jako starszego grubszego pana.
Pani pyta o to samo Jasia. Jasio odpowiada:
- Ja wyobrażam sobie Mikołaja jako starszego grubszego pana z dużą dupą.
- A dlaczego?
- Bo mój tata powiedział, że gówno pod choinkę dostanę!
*****
Po świętach Bożego Narodzenia do psychiatry przychodzi mały Jasio i mówi:
- Panie doktorze, z moim tatą jest coś nie w porządku. Przed kilkoma dniami przebrał się za starego dziadka i twierdził, że nazywa się Święty Mikołaj!
*****
- Dlaczego Święty Mikołaj jest zawsze uśmiechnięty?
- ?
- Bo jako jedyny zna adresy wszystkich niegrzecznych dziewczynek...
*****
Mama pyta Jasia:
- Kto cię nauczył przeklinać?
- Święty Mikołaj mamo.
- Mikołaj? Jak to!
- Bo zawsze gdy podkłada prezent to walnie kolanem o szafkę.
*****
- Mamo, z mojego listu do Mikołaja wykreśl kolejkę elektryczną, a wpisz łyżwy.
- A co, nie chcesz już pociągu?
- Chcę, ale jeden już znalazłem w Waszej szafie.
*****
- Mamo, czy to prawda, że Bóg nas karmi? - pyta Jasiu.
- Prawda, synku.
- Mamo, a czy to prawda, że bocian przynosi dzieci?
- Tak, synku.
- A czy prawdą jest to, że święty Mikołaj przynosi nam prezenty?
- Tak.
- To po co trzymamy w domu tatusia?
*****
- Byłeś grzeczny? Nie kradłeś? Nie przeklinałeś? - pyta się święty Mikołaj.
- Nie, nie kradłem i nie przeklinałem, byłem grzeczny - odpowiada dziecko.
- To się naucz bo ja ci wiecznie prezentów nie będę przynosił!
*****
Mama miała dwóch synów: optymistę i pesymistę. Chciała im wyrównać trochę szanse w życiu i postanowiła, że na gwiazdkę da im nieco odmienne prezenty - optymiście coś dołującego, a pesymiście coś wystrzałowego. Jak pomyślała, tak zrobiła.
Pesymiście kupiła kolejkę elektryczną z rozjazdami, tunelami, semaforami... słowem odlot. Dla optymisty miała coś gorszego - zapakowała do pudełka końską kupę. Przyszła gwiazdka, chłopcy dostali prezenty, obejrzeli je i mama pyta pesymisty, co też mu Mikołaj przyniósł. A ten jak nie zacznie narzekać: że kolejkę elektryczną, ale na pewno nie działa, pewnie się szybko zepsuje, ma zepsute tory itd. itp. No więc mama podeszła do optymisty;
- A ty, co tam synku dostałeś od Mikołaja?
- Konika, ale chyba gdzieś uciekł?!
Pani na lekcji pyta dzieci:
- Jak sobie wyobrażacie świętego Mikołaja?
Dzieci odpowiadają, że jako starszego grubszego pana.
Pani pyta o to samo Jasia. Jasio odpowiada:
- Ja wyobrażam sobie Mikołaja jako starszego grubszego pana z dużą dupą.
- A dlaczego?
- Bo mój tata powiedział, że gówno pod choinkę dostanę!
*****
Po świętach Bożego Narodzenia do psychiatry przychodzi mały Jasio i mówi:
- Panie doktorze, z moim tatą jest coś nie w porządku. Przed kilkoma dniami przebrał się za starego dziadka i twierdził, że nazywa się Święty Mikołaj!
*****
- Dlaczego Święty Mikołaj jest zawsze uśmiechnięty?
- ?
- Bo jako jedyny zna adresy wszystkich niegrzecznych dziewczynek...
*****
Mama pyta Jasia:
- Kto cię nauczył przeklinać?
- Święty Mikołaj mamo.
- Mikołaj? Jak to!
- Bo zawsze gdy podkłada prezent to walnie kolanem o szafkę.
*****
- Mamo, z mojego listu do Mikołaja wykreśl kolejkę elektryczną, a wpisz łyżwy.
- A co, nie chcesz już pociągu?
- Chcę, ale jeden już znalazłem w Waszej szafie.
*****
- Mamo, czy to prawda, że Bóg nas karmi? - pyta Jasiu.
- Prawda, synku.
- Mamo, a czy to prawda, że bocian przynosi dzieci?
- Tak, synku.
- A czy prawdą jest to, że święty Mikołaj przynosi nam prezenty?
- Tak.
- To po co trzymamy w domu tatusia?
*****
- Byłeś grzeczny? Nie kradłeś? Nie przeklinałeś? - pyta się święty Mikołaj.
- Nie, nie kradłem i nie przeklinałem, byłem grzeczny - odpowiada dziecko.
- To się naucz bo ja ci wiecznie prezentów nie będę przynosił!
*****
Mama miała dwóch synów: optymistę i pesymistę. Chciała im wyrównać trochę szanse w życiu i postanowiła, że na gwiazdkę da im nieco odmienne prezenty - optymiście coś dołującego, a pesymiście coś wystrzałowego. Jak pomyślała, tak zrobiła.
Pesymiście kupiła kolejkę elektryczną z rozjazdami, tunelami, semaforami... słowem odlot. Dla optymisty miała coś gorszego - zapakowała do pudełka końską kupę. Przyszła gwiazdka, chłopcy dostali prezenty, obejrzeli je i mama pyta pesymisty, co też mu Mikołaj przyniósł. A ten jak nie zacznie narzekać: że kolejkę elektryczną, ale na pewno nie działa, pewnie się szybko zepsuje, ma zepsute tory itd. itp. No więc mama podeszła do optymisty;
- A ty, co tam synku dostałeś od Mikołaja?
- Konika, ale chyba gdzieś uciekł?!
Udanego weekendu!
środa, 29 listopada 2017
Jezu jak się cieszę
Dzisiaj zostałam oficjalnie zdiagnozowana z kolejną przypadłością. Mam otóż... astmę. Oczywiście niespecyficzną, jak wszystko u mnie. Na pierwszy rzut oka bowiem wszystko wydaje się cudownie, pojemność płuc i spirometria powyżej normy dla kobiet w moim wieku, ale to normalne jak się aktywnie uprawia jakiś sport, a ja że tak powiem, sport uprawiam nie tylko na fotelu przed telewizorem :-) Długo by gadać, w każdym razie, od dzisiaj oficjalnie mam astmę. Zostałam więc wciągnięta na listę astmatyków i zapoznana z programem samo-kontroli astmy. Najważniejszym elementem programu są wspomagacze medyczne. Już kilka tygodni temu dostałam taki brązowy inhalatorek:
Tak zwany preventer. Żeby zapobiegać znaczy. Stosuję go dwa razy dziennie i tak mam go stosować przez czas nieokreślony. Dodatkowo dostałam receptę na inhalator niebieski, czyli reliever, znaczy żeby sobie ulżyć w potrzebie. Odbiorę go sobie za kilka dni w aptece.
W ramach programu dostałam także takie cuś:
To jest peak flow meter, czyli po polsku pikflometr, który bada natężenie przepływu powietrza, w który mam sobie dmuchać żeby monitorować zmiany.
W specjalnej książeczce mam wypisane wszystkie zalecenia medyczne z numerami telefonów w razie różnych okoliczności i informacje na temat kontrolowania astmy. Czyli co powinno mnie zaniepokoić, jakie mogę zauważyć nieprawidłowości i jak im zaradzić. Będę zapraszana na rutynową kontrolę raz na rok, w miesiącu moich urodzin, ale gdyby coś przestało działać w ciągu tego roku to mam się zgłosić do przychodni, wtedy zadecydują co zmienić. Dodatkowo, jako astmatykowi, przysługuje mi darmowa szczepionka przeciw grypie, którą dostałam od razu, w czasie wizyty w gabinecie. Oczywiście, po uprzednio wyrażonej zgodzie, nikt mi na siłę ręki nie wykręcał i nie przytrzymywał :-)
Jezu, jak się cieszę...
- że mam możliwość przespania całej nocy spokojnie
- że przestałam chrapać jak śpię
- że nie budzi mnie kaszel
- że mniej sapię i świszczę
- że nie dostanę grypy, a jak dostanę to nie będę musiała się z nią męczyć przez trzy tygodnie, a potem następne dwa
- że nie będzie mnie zatykać na boisku, a jak mnie zatka to sobie wdechnę z niebieskiego i przejdzie
- że będę mogła normalnie biegać, a jak mnie zatka to patrz wyżej
- że może będę sobie lepiej radzić z pogodą
- że to jednak nie hipochondria...
Pozdrawia nie do końca jeszcze posypana Iwona
:-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)