I gdy tak sobie jechaliśmy po drodze, zobaczyliśmy znaki, że jest dzień otwarty w pobliskim pałacu (o którego istnieniu nie mieliśmy pojęcia), ale byliśmy tam o jedenastej, a otwarcie było o dwunastej dopiero. Więc postanowiliśmy, że sobie pojeździmy jeszcze troszkę i wrócimy na tę dwunastą. Po drodze wyszło, że nie mamy żadnych pieniędzy, a jak to tak na dni otwarte bez pieniędzy, przecież zawsze się coś tam kupi, a że pieniądze idą w całości na cele dobroczynne to tym bardziej.
No to sobie troszkę pojeździlismy i wróciliśmy do domu po pieniądze. W tym czasie pogoda się zmieniła i zaczęło wiać, mieliśmy lekko pod górkę i w dodatku pod wiatr, daliśmy radę ale nieciekawie było momentami. No cóż... Po drodze napotkaliśmy taką fajną instalację. Trzy totemy na upamiętnienie tego, że była tu kiedyś kopalnia.
Jechaliśmy sobie taką dróżką wśród brzózek.
A tu już wjazd do Winton Castle.
Nazywa się to szumnie "Castle", ale w rzeczywistości jest to zwykły niewielki wiejski domek (ha ha!), jak się dowiedzieliśmy później.
Posiadłość ma bardzo bogatę historię i dzisiaj jest własnością 14 Baroneta Inverquharity, Sir Francisa Ogilvy, który wraz z małżonką i czwórką dzieci mieszka w pobliskiej wsi Winton. Rodzina wygląda tak:
Pochodziliśmy sobie trochę po ogrodach.
A tak wygląda festyn. W namiocie jedzenie dla pospólstwa. Kto nie chciał być pospólstwem, mógł sobie zjeść normalne kanapki lub ciasto w wypić kawę w pałacu.
Pospólstwo mogło sobie kupić różne ciasta i ciastka, sprzedawane przez skautów, zupę lub hotdogi i takie pyszne hamburgery z dodatkiem boczku. Zaszalałam, a co! W domu tego nie mam :-)
Ogrody były oczywiście jeszcze szare i raczej bez kwiecia. Ale latem musi tu być przepięknie.
Były także pokazy ptaków łownych, do których wrócę. Tymczasem same ptaki.
I najwspanialszy - Orzeł Biały. Mówi Wam to coś?
Takie fajne żywopłotki.
A tu jadalnia, w której babcie i dziadki zajadają ciasteczka i popijają kawkę.
W dół schodzi się do toalety męskiej.
A tu toaleta damska. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Więcej pałacu nie będzie, bo nie poszliśmy na zwiedzanie, zabrakło nam pieniędzy :-)
A tu już pokaz ptaków. Jako pierwszy wystąpił mały orzełek, którego nazwy nie pamiętam. Według pani opowiadającej to najbardziej inteligentny ptak, jakiego mają. Jego zadaniem było rozbawianie publiczności przy pomocy narzędzi.
Miał porozstawiane takie różne puzle, które musiał "rozwiązać", żeby dostać się do jedzenia.
Ptak jest zupełnie oswojony i nie bał się łazić między ludźmi, tylko była prośba o nie głaskanie, bo tego nie lubi.
Jako druga wystąpiła sowa. A raczej puchacz.
Puchacz miał za zadanie siedzieć na żerdzi, a potem latać za panią na zawołanie.
Normalnie przylatywał na to zawołanie, szczególnie że pani częstowała go za każdym razem kawałkiem mięska. Ale wydarzyło się coś, co się na codzień na pokazach raczej nie zdarza. Otóż, pan puchacz spacerował sobie pomiędzy luźmi jakby nigdy nic, ludzie patrzyli z ciekawością, dzieci z zachwytem. Na widowni byli też ludzie z pieskami i te pieski siedziały karnie i posłusznie, bez szmeru. Ale nagle usłyszeliśmy jazgot, rozpierduchę i grzechot kości. Okazało się, że puchacz rzucił się na przechodzącego labradora, który nie wytrzymał i zawarczał. W całym tym zamieszaniu ledwo udało się oderwać rozjuszonego ptaka, bo chybaby zagryzł (!) biednego psa. Biedni państwo z przerażonym pupilem (a bydlę to było niemałe) uciekli do sąsiadującej z placem toalety i tam siedzieli aż do końca.
Co by to było, gdyby to był chihuahua??
A na koniec zaprezentowała się nam pustułka, a że była bardzo szybka i fotografować się jej nie dało, nagrałam króciutki filmik.
A po pokazie pochodziliśmy sobie jeszcze trochę po pałacowym parku.
Domek od tyłu. Tu kiedyś było główne wejście.
Koło domu jest takie małe jeziorko.
I żonkile, peeeeełno żonkili. Już przekwitają.
A tu zabawa z telefonem. Szukanie pierwszego planu. Szachownica na pierwszym planie.
I szachownica na drugim planie :-)
A potem wracaliśmy do domu po górę. I pod wiatr. Rzepak już kwitnie...
A tam stoi mój przyszły dom. Jeszcze tylko dwa tygodnie.














































