czwartek, 2 lutego 2017

Dzidzia piernik

A kiedy po spożyciu lanczyku, na który składał się zestaw prawdziwych frytek z brokułami, suto okraszonymi keczupem i majonezem, postanowiłam jak zawsze sięgnąć po swoją ulubiona gumę do żucia Orbit, która ostatnio została przemianowana na Extra i nie umiem się do tego przyzwyczaić, bo ciągle w sklepach szukam Orbit a tu zonk. Więc kiedy po spożyciu lanczyku sięgnęłam po gumę, nie  było jej w szufladzie, gdzie zwykle powinna być. Nie było bo sie skończyła. Ale nie ze mną takie numery, ja zawsze nosze gumę do żucia w pogotowiu. Taką gorszego sortu, rozumiecie. Że niby też Orbit czy tam Extra, ale to nie to samo co moja ulubiona, listkowa. W drażetkach taka, twarda. No więc sięgam po ten gorszy sort do torebki, grzebię, grzebię, nagle - TADAM!

Ostatnio dostałam za darmo w promocji lakier z BodyShop, jak za darmo to biere. Dwa kolory były do wyboru, więc zamiast głębokiej śliwki, którą miałam już z poprzedniej promocji, wybrałam Cupid Pink czyli miłosny róż. Na Walentynki chyba, he he...

I tak se pomyślałam że sobie jedne pazurek walnę, zobaczyć jak leży. A potem poszły wszystkie, bo tak z jednym paluchem kolorowym przeciez nie będę chodziła. Pazury zeszlifowane na krótko bo zapuszczam, manikiur nie zrobiony bo robię zawsze w weekend, a kolor... Dzidzia piernik, co nie?


I tak oto się dzieje jak kobieta zaczyna grzebać w torebce. W pracy. 


Pozdrawiam!

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Tęsknię

Ach, jak ja tęsknię do swobody, do tych spacerów wieczornych i popołudniowych, tęsknię do mojego roweru, który właśnie przebywa w serwisie, ale nie dlatego do niego tęsknię bo przebywa, tylko pojeździłabym tak sobie, po drogach i bezdrożach, ot tak bez celu albo nawet i w celu jakimś. Żeby tylko.
Jak ja tęsknię do spokoju, do tych chwil wieczornych, kiedy można zasiąść przed telewizorem z kieliszkiem wina w dłoni, albo nawet i drinkiem jakimś, a co. W wysprzątanym domu, z kotkiem mruczącym na kolanach, z kominka bije ciepły żar. A na głowie turban, bo dopiero co wylazłam z wanny po godzinnym moczeniu w pianie, a na gębie maska prasująca zmarszczki. No co, wyprasuje to wyprasuje, nie wyprasuje to nie, ale przynajmniej poczuję się lepiej sama ze sobą, zadbana taka.
Jak ja tęsknię to nicnierobienia, poczytania książki w spokoju, poleżenia, pomarzenia.
Do ciepła tęsknię również, a jakże. Do tych promieni słonecznych łapanych w ogrodzie do ostatniej minuty długiego dnia, do tego wywalenia się w samej koszulce prosto na trawę przykrytą kocykiem, słuchania jak trawa rośnie i o czym szepczą robaki. Tęsknię do szelestu drzewa za płotem i śpiewu ptaków na płocie, tęsknię do ludzkiej ciszy i głosów przyrody. Tęsknię do szumu morza i wrzasku mew, do odgłosów piasku pod stopami. Do zapachu słonej bryzy, do tego wiatru, który wyplątuje kosmyki włosów z misternie zakręconego kucyka, do nieskończonegoh horyzontu, do fal rozbryzgujących się o kamień.
Tęsknię do gór, do tego majestatycznego widoku pełnego niespodzianek, a jakże stałego i nieskończonego w swym ogromie. Do powolnej wspinaczki krok po kroku, pot spływa po plecach pomimo przenikliwego zimna, jeszcze chwilę, jeszcze trochę, tak iść do końca a potem odpocznę. I wreszcie stanę na dachu świata i poczuję się wielka, silna i spełniona.
Chłop mówi - może chciałabyś wyjechać gdzieś na weekend, zanim się przeprowadzimy, zresetujesz się, odpoczniesz. A ja że tylko się jeszcze bardziej będę denerwować, bo pakowanie czeka a ja sobie wakacjuję. Ale miło że myśli o moim samopoczuciu. Trzeba to przeczekać. Najpierw wyprowadzka, nie wiadomo jeszcze dokąd.
Tęsknię do prawdziwego domu.




piątek, 27 stycznia 2017

Humor na piątek

Dzisiaj będzie o zwierzątkach. 
Zapraszam :-)


*****
Noc. W kuchni ze skrzypieniem otwierają się drzwi od lodówki. Wychodzi z niej spasiona mysz w jednej łapie trzymając prawie kilogramowy kawał żółtego sera a drugą ciągnąc za sobą wielkie pęto kiełbasy. Idzie do pokoju skąd rozlega się potężne chrapanie gospodarzy i taszczy ten cały majdan przez środek izby w stronę szafy, pod którą ma wejście do swojej norki. Już jest przed wejściem gdy w świetle księżyca dostrzega pułapkę na myszy a na niej malutki kawałeczek słoninki. Mysz kręci z dezaprobatą głową i mruczy pod nosem: 
- Jak dzieci, k*rwa , jak dzieci.


*****
Siedzi facet nad stawem i łowi ryby. W pewnym momencie wynurza się żaba i pyta: 
- Proszę Pana, czy ja mogłabym wejść na spławik i skoczyć do wody? 
- A skocz sobie - odpowiada facet. Żaba skoczyła, a facet dalej łowi ryby. Po chwili żaba znowu się wynurza i pyta: 
- Proszę Pana, a czy ja mogłabym jeszcze raz wejść na spławik i skoczyć do wody? 
- No, skocz sobie - odpowiada już podirytowany facet. Żaba skoczyła, a facet dalej łowi ryby. Po chwili żaba znowu się wynurza i pyta: 
- Proszę Pana, a czy ja mogłabym... - widzi wkurzenie faceta, więc kończy - ...usiąść koło Pana? 
- A siadaj - odpowiada facet. Żaba siada koło faceta, a ten dalej łowi ryby. Siedzą tak sobie w milczeniu, aż ze stawu wynurza się druga żaba i pyta: 
- Proszę Pana, czy ja mogłabym wejść na spławik i skoczyć do wody? 
Na to pierwsza żaba: 
- Spier.dalaj! Dobrze mówię, proszę Pana?


*****
Jedzie facet Land Roverem przez bezdroża Środkowego Zachodu, głusza kompletna, dzicz i zadupie. Jedzie tak sobie, jedzie, a tu nagle - bęc, silnik zgasł. Paliwo jest, akumulator kręci, co za cholera? Stoi tak facet wśród tego odludzia przy Land Roverze z podniesioną maską, do najbliższej osady ludzkiej dziesiątki mil wertepów, skrobie się po głowie i nie wie co dalej. Aż tu patrzy - zbliża się do niego kary mustang. Podbiegł do samochodu, zajrzał pod maskę i bach, przykopał z boku!
Silnik - jak zaczarowany - zaskoczył!
Facet oszołomiony pojechał dalej, w następnej osadzie opowiada całą historię właścicielowi stacji benzynowej.
- Kary, mówi pan? No to miałeś pan szczęście!
- Szczęście, dlaczego? - pyta zdumiony wędrowiec.
- Bo tu jeszcze biega po okolicy siwek, ale on się kompletnie nie zna na samochodach!


*****
Facet rozmawia przez telefon:
- Halo! Towarzystwo ochrony zwierząt?
- Tak, słucham.
- Na drzewie siedzi listonosz i drażni mojego psa...


*****
Jest piękny, słoneczny dzień. Na trawce opala się naga panna. Nagle między jej nogami wykopuje się krecik, rozgląda sie i pyta cichutko:
- Jeżyk?
Cisza, więc podchodzi bliżej i pyta:
- Jeżyk?
Cisza wiec podchodzi jeszcze bliżej wącha i szcepcze:
- Jeżyk, żyjesz???

*****
Facet złotym mercedesem przyjeżdża na ryby. Wysiada cały w złocie z samochodu (łańcuchy, bransolety itd.), wyciąga złotą wędkę ze złotą żyłką i idzie łowić ryby. Po jakimś czasie łapie co? .....oczywiście złotą rybkę. Popatrzył na nią, obejrzał w koło z pogardą i już ma wyrzucić z powrotem do wody, a rybka na to: 
- Hej rybaku! A trzy życzenia? 
- Eeeeeh, no dobra. Co chcesz?


*****
Niedźwiedź zakazał w lesie się załatwiać. Ale pewnego dnia zajączek był w samym jego środku i nagle mu się strasznie zachciało. Nie wie co zrobić ale jednak musiał, więc się załatwił. Ale słychać, że niedźwiedź idzie. Więc wiele nie myśląc wziął i ukrył kupę w łapkach. POdchodziniedźwiedź i pyta: 
- Ej, Zajączek, a co ty tam trzymasz w tych łapkach? 
- Nic takiego, motylka... 
- Pokaż go tu. - mówi niedźwiedź. 
Zajączek otwiera łapki i mówi: 
- O kurde, uciekł! No nie, jaki świntuch! Aaaaleee kupe nawalił!!!


*****
W gęstej kniei, gdzie strumyk płynie z wolna, tam gdzie mchem odziany kamień, gdzie szumi dokoła las, stoi chatka z bukowiny, a w chatce mieszka strażnik leśny Edward - niezastąpiony opiekun stworzeń leśnych, przyjaciel wszystkiego co żyje. Odwiedził go raz kolega ze studiów - leśniczy Antoni. 
- A cóż to? - Zakrzyknął Antek na widok czegoś dużego, szklanego w kącie izby. 
- Aaa, widzisz to moja farma. Mrówcza farma! - rzekł z dumą Edward 
- Farma? Farma??? Hahaha! Czyś ty kiedy widział jak wygląda farma? Toż to jakieś robale, ani to oswoić ani wytresować... 
Edward uśmiechnął się tajemniczo 
- Taaa... robale. Kiedyś przez tydzień ich nie karmiłem. Nauczyły się uprawiać mech, potem hodować dżdżownice. Rozpaliłem ogień pod nimi - wynalazły cegły. Poraziłem prądem - siedzą nocami przy świetle. Wkurzyłem się trochę przedwczoraj, polałem je ropą i podpaliłem... 
- I?? 
- Konstruują takie małe traktorki...


Udanego weekendu!