Południowo-zachodnia Polska, miasto około 40 tysięcy mieszkańców, jedna ze szkół podstawowych, klasa trzecia czy tam czwarta, dzieciaczki lat około dziesięć, dopiero co do komunii poszły w ubiegłym roku.
Lekcja informatyki. Pani rozmawiać będzie z uczniami na temat cyber przestępczości.
****
Wieczorem mama jednej z dziewczynek zauważa że ta jakaś osowiała jest, jeść nie za bardzo chce, zamiast na komputerze, jak co wieczór, siedzi na telewizorze*. Zaniepokojona mam mierzy dziecku temperaturę, zagląda do gardła, próbuje wypytać jak się dziecko czuje i czy coś się nie stało. Nie, nic się nie stało. Po jakimś czasie dziewczynka nie wytrzymuje i zaczyna opowiadać.
****
Na lekcji informatyki pani zadaje pytanie, czy dzieci wiedzą, co to jest Facebook. Oczywiście wiedzą. Czy ktoś ma założone konto na Facebooku? Oczywiście, mają założone konto. Kto ma założone konto? Dzieci dumnie podnoszą rączki w górę...
Pani wpada w furię. Zaczyna się przesłuchanie.
- Jak to macie założone konto na Facebooku? A dlaczego? Czy wiecie że konto na Facebooku można założyć od trzynastu lat? A ile Wy macie lat? Dziesięć? No to popełniliście przestępstwo! Co? Wy sami nie założyliście konta? To kto Wam założył? Rodzice?? No to rodzice popełnili przestępstwo! I zobaczcie co zrobiliście, naraziliście swoich rodziców na popełnienie przestępstwa, teraz oni przez Was pójdą do więzienia! I wiecie co się z Wami stanie jak oni pójdą do więzienia? Wy pójdziecie do domu dziecka! Czy Wy chcecie żebym was zgłosiła na policję? Ja wszystko o Was wiem z tego Facebooka, mam dostęp do Waszych kont, ja Was codziennie sprawdzam, nie myślcie sobie że Wam to ujdzie płazem, to jest cyber przestępstwo!!
****
To wszystko co dziewczynka zapamiętała z lekcji informatyki. Dziewczynka nie chce żeby jej rodzice trafili do więzienia, a ona z bratem do domu dziecka. Dziewczynka jest cała przerażona że teraz pani zadzwoni na policję, że policja sprawdzi jej konto na Facebooku i że od razu wszystkiego się dowiedzą i że zaraz na pewno przyjdą, bo pani tak powiedziała... I dlatego ona się tak martwi i płacze.
Teraz to mama wpadła w furię. Natychmiast wykonała kilka telefonów do zaprzyjaźnionych mam, które też zauważyły że ich dzieci jakieś nieswoje, ale ponieważ tamte dzieci są bardziej skryte i nieśmiałe, nie były w stanie powiedzieć dlaczego. Odpowiednio jednak wypytane przez rodziców, potwierdziły słowa pierwszej mamy. Tego samego wieczoru rodzice postanowili działać i wysłali odpowiednie pismo do wychowawczyni klasy. Dodatkowo kilka mam zgłosiło się nazajutrz do szkoły w celu wyjaśnienia sprawy i wyciągnięcia konsekwencji.
****
Następnego dnia dziewczynka przyszła ze szkoły z nowiną.
- Mamuś, a ja widziałam jak nasza pani krzyczała na korytarzu na panią od informatyki, długo krzyczała, a pani od informatyki się rozpłakała i poszła do pokoju nauczycielskiego...
Jak tam naprawdę było, co się wydarzyło na tym korytarzu, nie wiadomo do końca, mama bowiem nie za bardzo ufa szczegółom dziecięcej wyobraźni. Sytuacja miała jednak miejsce naprawdę, kilka tygodni temu. Rodzice nie chcą słuchać tłumaczeń że pani od informatyki jest młoda i niedoświadczona. Rodzice otrzymali nieoficjalne przeprosiny, ale czy rozwiązuje to sytuację? Trauma dzieci już została przeżyta i nawet jak na kolejnej lekcji nauczą się czym naprawdę jest cyber przestępczość i jak się przed mnią uchronić. zaufanie do naczyciela zostało zdemolowane.
Ciężka sytuacja. Ja bym takiej pani nauczycielce kazała poszukać sobie nowej pracy.
*No wiem że tak się nie mówi, ale to w celu podsycenia atmosfery jest :-)
wtorek, 29 listopada 2016
piątek, 25 listopada 2016
Humor na piątek
Zimno u nas, mróz, czasami aż minus dwa na termometrze, spryskiwacze mi w samochodzie pozamarzały. Zapomniałam że latem wody nalałam. Przyniósł Chłop jakiegoś chemikalia, wlaliśmy i po drodze do pracy jeden spryskiwacz mi się odmroził. Na szczęście ten od strony kierowcy, bo wczoraj to masakra jakaś była na drodze. Wyobraź sobie że jedziesz drogą szybkiego ruchu, przed Tobą ciężarówka, spod której chlapie ta syfiasta mazia powstała z pomieszania topniejącego lodu i soli, wszystko to na Twoją przednią szybę, włączasz wycieraczki bo nic nie widzisz, a te zamiast ścierać to rozmazują tę mazię po całej szybie. Włączasz spryskiwacz, a tu... nic. Wyciearczki rozmazują mazię coraz bardziej. Zastanawiasz się czy się nie zatrzymać i nie zeskrobać, ale uznajesz że lepiej jechać szybciej to szybciej dotrzesz do celu i nastąpi koniec tego horroru. Ale nie, żeby Ci jeszcze mocniej dowalić, na ostatniej prostej dostajesz po oczach silnym promieniem nisko wzniosłego słońca, który powoduje na szybie efekt lustra i nie widzisz już zupełnie nic. Jakimś cudem udaje Ci się skręcić na parking, po czym oddychasz z ulgą, a po wejściu do biura piszesz do Chłopa emaila z prośbą o zrobienie czegoś z tym bo jak nie to jutro będzie jeszcze większa masakra.
I tak to właśnie było.
Więc dzisiaj w związku z tym, kilka dowcipów o pogodzie. Zapraszam :-)
*****
- Fatalna dziś pogoda - zagaja żona. - Pamiętasz, taka sama wichura była, jak mi się oświadczyłeś!
- Tak, to prawda. Świetnie pamiętam - odpowiada mąż. - To był straszny dzień. Oj straszny...
*****
Zdaje mi się, moja droga - zwraca się dziadek do babci - że będzie padać. Jak myślisz, wziąć parasol?
- Weź parasol!
- Tak? A jeśli nie będzie deszczu, to po co mi parasol? Lepiej wezmę laskę.
- Weź laskę!
- Jednak chyba zbliża się burza. Lepiej będzie zostawić laskę i wziąć parasol.
- Dobrze, zostaw laskę, weź parasol.
- Masz rację. Ale chyba się przejaśnia. Lepiej zostawić parasol i wziąć laskę.
- Mój Boże! Weź laskę, zostaw parasol.
- Widzisz, jaka ty jesteś! To mówisz mi, żeby wziąć laskę, to znowu, żeby parasol. A w ogóle kto ci powiedział, że ja wychodzę?
Skopiowano ze strony: http://potworek.com/dowcipy- potwornie dobre dowcipy!
Lipiec. Na londyńskiej ulicy, w czasie ulewnego deszczu, do Anglika podchodzi zagraniczny turysta i pyta:
- Proszę mi powiedzieć, kiedy u was, w Londynie, jest lato?
- Różnie. Na przykład w zeszłym roku było w piątek.
I tak to właśnie było.
Więc dzisiaj w związku z tym, kilka dowcipów o pogodzie. Zapraszam :-)
*****
- Fatalna dziś pogoda - zagaja żona. - Pamiętasz, taka sama wichura była, jak mi się oświadczyłeś!
- Tak, to prawda. Świetnie pamiętam - odpowiada mąż. - To był straszny dzień. Oj straszny...
*****
Zdaje mi się, moja droga - zwraca się dziadek do babci - że będzie padać. Jak myślisz, wziąć parasol?
- Weź parasol!
- Tak? A jeśli nie będzie deszczu, to po co mi parasol? Lepiej wezmę laskę.
- Weź laskę!
- Jednak chyba zbliża się burza. Lepiej będzie zostawić laskę i wziąć parasol.
- Dobrze, zostaw laskę, weź parasol.
- Masz rację. Ale chyba się przejaśnia. Lepiej zostawić parasol i wziąć laskę.
- Mój Boże! Weź laskę, zostaw parasol.
- Widzisz, jaka ty jesteś! To mówisz mi, żeby wziąć laskę, to znowu, żeby parasol. A w ogóle kto ci powiedział, że ja wychodzę?
*****
Turysta pyta Bacę:
- Baco, jak przepowiadacie pogodę?
- Ano po świstaku.
- Jak to po świstaku?
- Jeśli świstak podrapie się jeden raz, to znaczy że będzie ładna pogoda, jak dwa, to znaczy że będzie śnieg, a jak trzy, to znaczy że będzie burza.
- A jak podrapie się więcej razy?
- To znaczy że ma pchły.
*****
Lipiec. Na londyńskiej ulicy, w czasie ulewnego deszczu, do Anglika podchodzi zagraniczny turysta i pyta:
- Proszę mi powiedzieć, kiedy u was, w Londynie, jest lato?
- Różnie. Na przykład w zeszłym roku było w piątek.
*****
Bogdan baraszkował w najlepsze z kochanką, gdy usłyszał, że samochód jej męża wjeżdża na podjazd. Niewiele myśląc złapał swoje ubranie i wyskoczył przez okno, mimo, że na zewnątrz padał deszcz. Traf chciał, że ulicą przebiegał właśnie maraton. Bogdan postanowił dla niepoznaki dołączyć do zawodników.
- Zawsze biegasz nagi? - zapytał go po przebiegnięciu kilku kilometrów jeden z biegaczy.
- Tak. - odparł Bogdan. - Czuje się wtedy naprawdę wolny, a powiew wiatru przyjemnie chłodzi moją skórę.
- To dlaczego biegniesz z ubraniem pod pachą? - dopytuje się sportowiec.
- Po zakończonym biegu mogę od razu ubrać czyste ciuchy. - wyjaśnił Bogdan.
- A zawsze biegasz z nałożoną prezerwatywą? - zapytał zawodnik.
- Nie, tylko kiedy pada.
*****
Mówi Hrabia do sługi:
- Janie, idź podlej kwiaty na dworze.
- Ależ Jaśnie Panie! Przecież pada deszcz.
- To weź parasol.
*****
Morze Północne, lodowaty wicher duje jak cholera. Na pokładzie statku stoi dwóch marynarzy.
- W taką pogodę z gołą głową? Gdzie masz swoje nauszniki?
- Od czasu nieszczęśliwego wypadku już ich nie noszę.
- Jakiego nieszczęśliwego wypadku?
- Kumpel zapraszał na wódkę, a ja nie słyszałem ...
Turysta pyta Bacę:
- Baco, jak przepowiadacie pogodę?
- Ano po świstaku.
- Jak to po świstaku?
- Jeśli świstak podrapie się jeden raz, to znaczy że będzie ładna pogoda, jak dwa, to znaczy że będzie śnieg, a jak trzy, to znaczy że będzie burza.
- A jak podrapie się więcej razy?
- To znaczy że ma pchły.
*****
Lipiec. Na londyńskiej ulicy, w czasie ulewnego deszczu, do Anglika podchodzi zagraniczny turysta i pyta:
- Proszę mi powiedzieć, kiedy u was, w Londynie, jest lato?
- Różnie. Na przykład w zeszłym roku było w piątek.
*****
Bogdan baraszkował w najlepsze z kochanką, gdy usłyszał, że samochód jej męża wjeżdża na podjazd. Niewiele myśląc złapał swoje ubranie i wyskoczył przez okno, mimo, że na zewnątrz padał deszcz. Traf chciał, że ulicą przebiegał właśnie maraton. Bogdan postanowił dla niepoznaki dołączyć do zawodników.
- Zawsze biegasz nagi? - zapytał go po przebiegnięciu kilku kilometrów jeden z biegaczy.
- Tak. - odparł Bogdan. - Czuje się wtedy naprawdę wolny, a powiew wiatru przyjemnie chłodzi moją skórę.
- To dlaczego biegniesz z ubraniem pod pachą? - dopytuje się sportowiec.
- Po zakończonym biegu mogę od razu ubrać czyste ciuchy. - wyjaśnił Bogdan.
- A zawsze biegasz z nałożoną prezerwatywą? - zapytał zawodnik.
- Nie, tylko kiedy pada.
*****
Mówi Hrabia do sługi:
- Janie, idź podlej kwiaty na dworze.
- Ależ Jaśnie Panie! Przecież pada deszcz.
- To weź parasol.
*****
Morze Północne, lodowaty wicher duje jak cholera. Na pokładzie statku stoi dwóch marynarzy.
- W taką pogodę z gołą głową? Gdzie masz swoje nauszniki?
- Od czasu nieszczęśliwego wypadku już ich nie noszę.
- Jakiego nieszczęśliwego wypadku?
- Kumpel zapraszał na wódkę, a ja nie słyszałem ...
*****
Facet wybrał się na ryby. Wstał bardzo, bardzo wcześnie. Spakował sobie kanapki, wędki i przynęty. Cały ten szajs zapakował do samochodu i wyjeżdża z garażu. Nagle zerwał się ostry i zimny wiatr, zaczął padać deszcz ze śniegiem, ogólnie pogoda pod psem. Facet zawrócił z powrotem do garażu i przesłuchał prognozę pogody - ”... w regionie pogoda fatalna, zimno, wietrznie, opady deszczu ze śniegiem”. W tej sytuacji facet spasował. Wypakował się, rozebrał się i wskoczył do łóżka. Przytulił się do żony i szepcze jej do ucha:
- Straszna pogoda ...
Rozespana kobitka przysuwa się do niego i mruczy:
- A mój mąż idiota jak zwykle na rybach.
Facet wybrał się na ryby. Wstał bardzo, bardzo wcześnie. Spakował sobie kanapki, wędki i przynęty. Cały ten szajs zapakował do samochodu i wyjeżdża z garażu. Nagle zerwał się ostry i zimny wiatr, zaczął padać deszcz ze śniegiem, ogólnie pogoda pod psem. Facet zawrócił z powrotem do garażu i przesłuchał prognozę pogody - ”... w regionie pogoda fatalna, zimno, wietrznie, opady deszczu ze śniegiem”. W tej sytuacji facet spasował. Wypakował się, rozebrał się i wskoczył do łóżka. Przytulił się do żony i szepcze jej do ucha:
- Straszna pogoda ...
Rozespana kobitka przysuwa się do niego i mruczy:
- A mój mąż idiota jak zwykle na rybach.
*****
Francuz dzwoni do swojego przyjaciela w Moskwie:
- Cześć Iwan, słyszałem, że u was strasznie zimno, minus 50 stopni!
- Nie... Tak zimno nie jest... najwyżej minus 20...
- Niemożliwe Iwan, w CNN pokazywali, że jest u was 50 stopni poniżej zera!
- Pierre, mówię ci, jest najwyżej minus 20, a nie minus 50!
- Przecież sam widziałem w CNN Iwan, reporter stał na Placu Czerwonym i pokazywał termometr, sam widziałem, minus 50 stopni!
- Aaaaaa, no chyba, że na zewnątrz...
Francuz dzwoni do swojego przyjaciela w Moskwie:
- Cześć Iwan, słyszałem, że u was strasznie zimno, minus 50 stopni!
- Nie... Tak zimno nie jest... najwyżej minus 20...
- Niemożliwe Iwan, w CNN pokazywali, że jest u was 50 stopni poniżej zera!
- Pierre, mówię ci, jest najwyżej minus 20, a nie minus 50!
- Przecież sam widziałem w CNN Iwan, reporter stał na Placu Czerwonym i pokazywał termometr, sam widziałem, minus 50 stopni!
- Aaaaaa, no chyba, że na zewnątrz...
Wesołego weekendu!
Skopiowano ze strony: http://potworek.com/dowcipy- potwornie dobre dowcipy!
Lipiec. Na londyńskiej ulicy, w czasie ulewnego deszczu, do Anglika podchodzi zagraniczny turysta i pyta:
- Proszę mi powiedzieć, kiedy u was, w Londynie, jest lato?
- Różnie. Na przykład w zeszłym roku było w piątek.
czwartek, 24 listopada 2016
Taka koniunktura
Ostatnio o niczym innym nie myślę jak o domu. Przeznaczyłam na ten mały remoncik dwa tygodnie, nie wiem jakim cudem ale do 5 grudnia wszystko ma być zrobione i dom przygotowany na prezentację i zdjęcia. A my dopiero jeden pokój zrobiliśmy, a i to nie do końca...
Najważniejsza teraz jest klatka schodowa, czy jak to się tak po polsku nazywa. W weekend musimy się z nią uporać. Potem to już tylko małe wykończenia, czyszczenie, sortowanie, pakowanie, aranżacja wnętrz. Musi się udać. Powiem szczerze, że z coraz większą nadzieją patrzę na to wszystko, oczyma wyobraźni już organizuję wystrój wnętrz do zdjęć, bo przecież to musi jakoś ładnie wyglądać dla potencjalnego kupującego, żeby chciał chociaż przyjść i obejrzeć jak zobaczy ogłoszenie. Wszystko zaczyna mieć w mojej głowie ręce i nogi, żyję teraz niemal zupełnie tym remontem, a cała reszta to tylko dodatek. Zazdroszczę osobom, które nie muszą chodzić do pracy, tyle bym zrobiła jakbym nie musiała... No ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
A w dodatku do wszystkiego, na mojej ulicy pojawił się dom na sprzedaż. W końcu, bo agenci głowy sobie łamali, jak ten dom wycenić, bo normalnie to cena taka-by-była-a-taka, ale ponieważ nie było w okolicy podobnych domów do kupienia od 2008 roku, to nie ma za bardzo do czego porównywać. A teraz, tadam, jest! Tylko musze się pospieszyć, mam nadzieję że tamtego domu nikt za szybko nie kupi, bo lepiej jak jest jakaś konkurencja. Cenę można lepszą uzyskać. Chciałam napisać "wyszaprać" ale ja nie zamierzam nic wyszarpywać, wiem za ile moge sobie pozwolić, dom ma się sprzedać i już.
A wiecie że w Szkocji samo sprzedanie domu kosztuje jakieś 3-5 tysięcy funtów? I ta cena pnie się w górę, w zależności od ceny sprzedaży? A żeby kupić dom, trzeba wywalić kolejne tysiąc pięćset plus podatek. W sumie jakieś kolejne 3-5 tysięcy. Od tych zobowiązań nie ma ucieczki.
Cóż, każdy chce zarobić... A ty jak chcesz mieć, to płać. Taka koniunktura, taki kraj.
Najważniejsza teraz jest klatka schodowa, czy jak to się tak po polsku nazywa. W weekend musimy się z nią uporać. Potem to już tylko małe wykończenia, czyszczenie, sortowanie, pakowanie, aranżacja wnętrz. Musi się udać. Powiem szczerze, że z coraz większą nadzieją patrzę na to wszystko, oczyma wyobraźni już organizuję wystrój wnętrz do zdjęć, bo przecież to musi jakoś ładnie wyglądać dla potencjalnego kupującego, żeby chciał chociaż przyjść i obejrzeć jak zobaczy ogłoszenie. Wszystko zaczyna mieć w mojej głowie ręce i nogi, żyję teraz niemal zupełnie tym remontem, a cała reszta to tylko dodatek. Zazdroszczę osobom, które nie muszą chodzić do pracy, tyle bym zrobiła jakbym nie musiała... No ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
A w dodatku do wszystkiego, na mojej ulicy pojawił się dom na sprzedaż. W końcu, bo agenci głowy sobie łamali, jak ten dom wycenić, bo normalnie to cena taka-by-była-a-taka, ale ponieważ nie było w okolicy podobnych domów do kupienia od 2008 roku, to nie ma za bardzo do czego porównywać. A teraz, tadam, jest! Tylko musze się pospieszyć, mam nadzieję że tamtego domu nikt za szybko nie kupi, bo lepiej jak jest jakaś konkurencja. Cenę można lepszą uzyskać. Chciałam napisać "wyszaprać" ale ja nie zamierzam nic wyszarpywać, wiem za ile moge sobie pozwolić, dom ma się sprzedać i już.
A wiecie że w Szkocji samo sprzedanie domu kosztuje jakieś 3-5 tysięcy funtów? I ta cena pnie się w górę, w zależności od ceny sprzedaży? A żeby kupić dom, trzeba wywalić kolejne tysiąc pięćset plus podatek. W sumie jakieś kolejne 3-5 tysięcy. Od tych zobowiązań nie ma ucieczki.
Cóż, każdy chce zarobić... A ty jak chcesz mieć, to płać. Taka koniunktura, taki kraj.
Subskrybuj:
Posty (Atom)