czwartek, 23 czerwca 2016

Dzisiaj w UK




A u mnie w pracy spokojnie. Nikt nie wierzy w możliwość wyjścia Wielkiej Brytanii ze struktur Unii Europejskiej. Na moim koncie bankowym gorąco. Mózg mi już też się gotuje. Mam nadzieję że Stefka, pogrążona gapieniem się w monitor i odliczaniem godzin do koncertu Ritchie Blackmore's Rainbow, na który jedzie do Birmingham w ten weekend, nie zauważy pary buchającej z moich uszu, w razie czego założyłam słuchawki.

A może jednak by było fajnie jakbyśmy wyszli, co?
Jakbyśmy byli niezależni od Europy, to może może na przykład zlikwidowalibyśmy czas zimowy?
I przeszlibyśmy na czas nowojorski na przykład?
Wyobrażacie sobie to? 5 godzin więcej spania?
Cholera, a może ja jednak źle zagłosowałam???

środa, 22 czerwca 2016

Polska gola!

Normalnie futbolu nie oglądam. Wyjątkiem są mecze finałowe Pucharu Europy, Mistrzostwa Świata i oczywiście Mistrzostwa Europy. W kalendarzu porezerwowałam sobie wszystkie mecze grupowe Polski, ćwierćfinały, półfinały i finał. Żeby nikt mi nie przeszkadzał i nie próbował czasu organizować. Bo i tak nigdzie nie pójdę.
Wczoraj na przykład urwałam się z pracy wcześniej o pół gdoziny żeby na piątą dotrzeć do domu, bo o piątej zaczynał się mecz. Na szczęście szefostwo wyrozumiałe jest :-) A pracownik ma być spełniony kóltóralnie, ot co!


Powiem szczerze że z tych nerw chyba zawału w końcu dostanę. Wczoraj, gdy Polacy grali z Ukrainą, nie było aż tak stresowo, pewnie dlatego że wiedziałam że i tak z grupy wyjdą. Ale po meczu z Niemcami długo nie potrafiłam się uspokoić, tak skołatane nerwy miałam chyba po ostatnim odcinku "Gry o Tron"...


No ale teraz to dopiero będą emocje. Ja nie wiem jak to wszystko przetrzymam w sobotę. Szwajcaria to nie taki mocny przeciwnik, ale z Francją jednak zremisowali... Od soboty remisów nie będzie. 
No to kibicujemy!


P.S. Jak nie dam znać do poniedziałku to znaczy że się zaszczeliłam...



poniedziałek, 20 czerwca 2016

Zamykam biznes

Piłka nożna piłką nożną, ale ostatnio głowę moją zaprząta coś zupełnie innego.
Brexit. Ale nie taki jak myślicie, o nie...
Przeszło dwa lata po rozwodzie, dopiero po wyprowadzce córki z domu, zajęłam się wreszcie porządkowaniem własnego życia. Przeanalizowałam wszystkie swoje dotychczasowe decyzje i działania, ile ja głupot narobiłam przez te dwa lata, ile pieniędzy wydałam na bzdury, ale cóż, nie ma czego teraz żałować bo co było minęło i już nie wróci a żyć trzeba dalej i korzystać z doświadczeń, nieprawdaż.
Po wyekspediowaniu dzieci pozostał mi za duży dla mnie dom i zdecydownaie za duży i za bardzo zarośnięty ogród. Na wszystko mam już plan w przyszłości, czy się powiedzie czy nie to zobaczymy, ale ja w tym domu mieszkać nie chcę i nie będę. Ale to dalsza przyszłość, więc głowy sobie nią zarwacać nie mam zamiaru. Muszę tylko chałupę doprowadzić do jakiegoś ładu w razie gdyby miała się sprzedać.
No ale ja nie o tym przecież miałam, tylko o Brexicie.
Otóż, tak się fantastycznie, albo wręcz fatalnie złożyło (za kilka dni sie przekonam na własnej skórze) że Wielka Brytania chce wyjść z Unii Europejskiej. Referendum pokaże czego chce naród, ale wcale nie jest wiążące przecież, rząd zrobi co będzie chciał, a nawet jak wyjdziemy z Unii to przecież nie od razu. Ale ten termin wyznaczyłam sobie sama na swoje osobiste wyjście. Ostateczne pożegnanie z Polską.
Nie, obywatelstwa się nie pozbędę bo za dużo roboty, zbyt wysokie koszty za ten przywilej. Ale podczas ostatniej wizyty utwierdziłam się ostatecznie w przekonaniu że zmierziło mnie już utrzymywanie stosunków finansowych z tym krajem i granie moimi pieniędzmi. Mam bowiem małe oszczędności w polskich bankach, które trzymałam bo się opłacało tam a nie tu. Było lepsze oprocentowanie lokat i mniejszy podatek od oszczędności. Ale i jedno i drugie się skończyło, a ja żałuję tylko że tak długo zwlekałam z tą decyzją, bo byłabym dzisiaj o kilka tysięcy bogatsza.
No ale przyznacie sami, miałam co innego na głowie niż myślenie o finansach.
Od miesiąca więc szykuję swój Brexit. W Brytyjskich bankach już mam wszystko pozałatwiane, odpowiednie konta pootwierane, plan oszczędnościowy zrobiony na tip top. Jedyne czego jeszcze nie mam to pieniędzy. I powiem Wam że szlag mnie trafia codziennie bo funt tak szaleje że nie jestem w stanie przewidzieć, w którym kierunku pójdzie. Oczywiście dla mnie liczy się aby był jak najtańszy. A tu w jednym tygodniu taniej, w innym drożej, za cholerę połapać się nie idzie, w ciągu dnia wahania są takie że mogę stracić nawet kilkaset funtów. Codziennie czytam analizy mądrych głów, ale te mądre głowy same nie wiedzą co gadają.
Oczywiście że mam plan awaryjny, w razie gdyby kurs waluty okazał się wyraźnie dla mnie niebezpieczny. Ale jedno jest pewne - niezależnie od wyniku referendum zamykam biznes i ostatecznie żegnam się z Polską. Mam teraz całkiem nowy plan na przyszłość. I co najważniejsze - już zaczyna się wdrażać w życie.
Wybaczcie mi więc to moje rzadsze pisanie, jestem tak zaaferowana sprawami finansowymi że nie mam głowy do niczego innego. Wszystko wyjaśni się w piątek.