Nie, nie jestem chora. Nawet już nie wkurzona, ot pogodziłam sie losem i prawdopodobnym ponownym uszczupleniem portfela. Ja zwariuję przez tę motoryzację!
Po ostatnim upadku Heniek Maczek został pozbawiony odnóży w celu reperacji i modernizacji obuwia. Jak się pośliznęłam na tym cholernym zakręcie to się okazało że opony trochę przepuszczące są i pomimo że nie tak bardzo zużyte to jednak na drogi tutejsze nie za bardzo się nadające bo za twarde i w ogóle, nie wiadomo ile w tej hinduskiej fabryce stały a motor też już ma 5 lat. Zamówiłam więc nowe porządne niemieckie opony, pościągałam koła i zawiozłam do garażu (tak się tu nazywa warsztat auto-moto) coby mi te opony zmienili. Okazało się że rzeczywiście był niewielki przeciek na feldze więc naprawili, uszczelnili, skasowali i nawet kółka do samochodu zanieśli :-)
No a wczoraj bawiłam się w mechanika. Dałam radę sama zamontować oba koła, pozakładać wszelkie hamulce, łańcuchy i co tam trzeba było i nawet nie została mi żadna śrubka luzem! Co prawda tylne koło zakładałam trzy razy, bo za pierwszym razem nie założyłam łańcucha, za drugim założyłam łańcuch ale nie założyłam takich specjalnych nakładek przez które się przewleka taki metalowy pręt na którym się kręci koło (za cholerę nie wiem jak to się wszystko nazywa!), dopiero za trzecim razem założyłam już tak jak należy. No i wymieniłam wykrzywioną nóżkę zmiany biegów. Całość zajęła mi jakieś dwie godziny a że robiłam w rękawiczkach to nawet się potem pazurów nie naszorowałam. Rozruch próbny zrobiłam w garażu, koła się kręcą, biegi działają, ale na ulicę jeszcze nie wyjadę bo ma przyjść kolega na odbiór, znaczy sprawdzić czy wszystko poprzykręcałam jak trzeba i podokręcać największe śrubki takim specjalnym kluczem, który też sobie zakupiłam. Tak więc opony, wymiana opon, stopka do biegów i ten klucz to mnie trochę pociągnęły po kieszeni. A święta idą.
Ale nie na to się wkurzyłam. To było potrzebne. Natomiast zupełnie niepotrzebne i bezcelowe było wjechanie przeze mnie samochodem w słupek od własnej bramy, w który to zahaczyłam lewym tylnym nadkolem nie wiem jakim cudem bo myślałam że się nie da, szczególnie jadąc do przodu. Ale wjechałam, przeszorowałam, całe nadkole porysowane i nie byłoby tragedii gdyby nie to że część rysy jest do gołej blachy. No i jadę właśnie za chwilę do majstra sztukmistrza który to obiecał popatrzeć na szkodę i ewentualnie mi ją zabezpieczyć coby nie zaczęło rdzewieć bo pogoda ostatnio jest niemal permanentnie wilgotna. No i wszystkie fundusze na moje motorowe prawo jazdy zostaną pożarte przez naprawę mojej perełki którą w tak durny i nieodpowiedzialny sposób uszkodziłam.
O tak, do uszkadzania to ja się na pewno nadaję!
poniedziałek, 16 listopada 2015
piątek, 13 listopada 2015
Humor piątkowy
Przyznam, niełatwe zadałam sobie zadanie, ale coś tam dla Was wyszperałam, w związku z wczorajszą wizytą Dżordżyka w moim mieście. Zapraszam!
*****
Dwie gwiazdy filmowe spotykają się po wielu miesiącach w Cannes.
- Och droga, tak dawno nie widzieliśmy się. Jak się masz?
- Właśnie wyszłam po raz siódmy za mąż i jestem zadowolona.
- A jak nazywa się twój nowy małżonek?
- Moment, zaraz ci powiem, w torebce mam jego wizytówkę.
*****
Plac zabaw w Hollywood. W piaskownicy siedzą pociechy gwiazd filmowych i kopią dołki telefonami komórkowymi. Nagle jedna z komórek trafia na kamień i rozpada się. Koledzy pechowego malucha wybuchają gromkim śmiechem.
- No i z czego się śmiejecie? Jutro rodzice kupią mi nową lepszą komórę.
- Tak, ale dzisiaj, jak wieśniak, będziesz kopał łopatką !
*****
Pewien aktor miał w jednej ze scen przeczytać dość długi list. Ponieważ list był faktycznie długi więc na kartce miał całą treść. Jednak koledzy aktorzy postanowili go "ugotować". W scenie z listem służący podał mu... pustą kartkę. Ten rzucił okiem, oddał służącemu i powiedział "Masz, ty czytaj...."
*****
Gwiazda filmowa zgłasza na komisariacie kradzież.
- Co pani skradziono?
- Naszyjnik z pereł.
- Jak wyglądał?
- Jak prawdziwy!
*****
Pewna aktorka opowiada koleżance o niedawnym obiedzie ze znanym reżyserem:
– Pokazał mi scenariusz. Wiesz, główna rola jakby dla mnie stworzona.
Potem poszliśmy do niego, żeby omówić zamysł filmu. I w trakcie rozmowy ten bydlak mówi mi, że widzi mnie w roli pokojówki, która na ekranie nie mówi ani słowa!
– No i co? – pyta koleżanka.
– No wiesz, roześmiałam mu się prosto w jajca!
*****
James Bond, agent 007 wchodzi do knajpy, siada przy barze i zamawia wódkę Martini, wstrząśniętą, nie mieszaną. Rozgląda się uważnie po lokalu i spostrzega wprost nieprzeciętnej urody kobietę, siedzącą przy stoliku w drugim końcu baru przy ścianie. Nie podchodzi jednak do niej tylko wymieniają spojrzenia. Nieznajoma nie wytrzymała jednak długo, podeszła do Bonda i przedstawiła się. James skinął głową i powiedział:
- Jestem Bond, James Bond...
Widząc, że dalsza rozmowa się nie klei, kobieta zaczepia Bonda i mówi:
- Ale masz extra zegarek.
Bond popatrzył...
- Ten zegarek pokazuje mi to, czego ludzkie oko nie widzi
Kobieta ze zdziwieniem:
- Jak to jest możliwe?
Bond:
- Pokażę pani... o, na przykład widzę, że pani nie ma na sobie majtek...
Kobieta patrzy z lekkim uśmiechem i mówi:
- Ten zegarek jest chyba zepsuty, bo ja akurat mam na sobie majtki
Bond lekko zmieszany, podwija rękaw, puka w szybkę zegarka i mówi:
- O cholera! Znowu spieszy się o godzinę!
*****
Wchodzi super agent James Bond do restauracji, przysiadł się do pieknej blondynki siedzącej przy barze. Zaczyna zagajać rozmowe:
- Nazywam się - Bond, James Bond.
Na to odpowiada mu blondynka:
- A ja nazywam się - Off, Fuck Off.
Pewna aktorka opowiada koleżance o niedawnym obiedzie ze znanym reżyserem:
– Pokazał mi scenariusz. Wiesz, główna rola jakby dla mnie stworzona.
Potem poszliśmy do niego, żeby omówić zamysł filmu. I w trakcie rozmowy ten bydlak mówi mi, że widzi mnie w roli pokojówki, która na ekranie nie mówi ani słowa!
– No i co? – pyta koleżanka.
– No wiesz, roześmiałam mu się prosto w jajca!
*****
James Bond, agent 007 wchodzi do knajpy, siada przy barze i zamawia wódkę Martini, wstrząśniętą, nie mieszaną. Rozgląda się uważnie po lokalu i spostrzega wprost nieprzeciętnej urody kobietę, siedzącą przy stoliku w drugim końcu baru przy ścianie. Nie podchodzi jednak do niej tylko wymieniają spojrzenia. Nieznajoma nie wytrzymała jednak długo, podeszła do Bonda i przedstawiła się. James skinął głową i powiedział:
- Jestem Bond, James Bond...
Widząc, że dalsza rozmowa się nie klei, kobieta zaczepia Bonda i mówi:
- Ale masz extra zegarek.
Bond popatrzył...
- Ten zegarek pokazuje mi to, czego ludzkie oko nie widzi
Kobieta ze zdziwieniem:
- Jak to jest możliwe?
Bond:
- Pokażę pani... o, na przykład widzę, że pani nie ma na sobie majtek...
Kobieta patrzy z lekkim uśmiechem i mówi:
- Ten zegarek jest chyba zepsuty, bo ja akurat mam na sobie majtki
Bond lekko zmieszany, podwija rękaw, puka w szybkę zegarka i mówi:
- O cholera! Znowu spieszy się o godzinę!
*****
Wchodzi super agent James Bond do restauracji, przysiadł się do pieknej blondynki siedzącej przy barze. Zaczyna zagajać rozmowe:
- Nazywam się - Bond, James Bond.
Na to odpowiada mu blondynka:
- A ja nazywam się - Off, Fuck Off.
Wesołego weekendu!
czwartek, 12 listopada 2015
Czy mnie jeszcze pamięta
George Clooney jest w mieście!
O wszystkim można wyczytać w internecie, na przykład na stronie BBC http://www.bbc.co.uk/news/uk-scotland-edinburgh-east-fife-34793207
Jako że George jest gościem specjalnym Scottish Business Awards, czyli ceremonii rozdania nagród biznesowym w tutejszym Międzynarodowym Centrum Konferencyjnym, a moja firma corocznie uczestniczy w tym wydarzeniu, tym razem został wydelegowany mój szef, który specjalnie na tę okazję założył czarne skarpetki, bo normalnie to nosi czerwone albo niebieskie albo zielone... no chyba że go żona przyłapie i każe wymienić.
No więc jakieś piętnaście minut temu szef wsadził głowę do mojego biura i wyszeptał:
- Idę.
- No fajnie - mówię - a gdzie idziesz?
- Idę zobaczyć Georga...
- Dobrze - wyszeptałam również. - Jak go zobaczysz pozdrów go ode mnie.
- OK, ciekawe czy Cię jeszcze pamięta...
- No ba!...
I poszedł...
Czy muszę mówić że wszyscy w departamencie mu zazdroszczą?
O wszystkim można wyczytać w internecie, na przykład na stronie BBC http://www.bbc.co.uk/news/uk-scotland-edinburgh-east-fife-34793207
Jako że George jest gościem specjalnym Scottish Business Awards, czyli ceremonii rozdania nagród biznesowym w tutejszym Międzynarodowym Centrum Konferencyjnym, a moja firma corocznie uczestniczy w tym wydarzeniu, tym razem został wydelegowany mój szef, który specjalnie na tę okazję założył czarne skarpetki, bo normalnie to nosi czerwone albo niebieskie albo zielone... no chyba że go żona przyłapie i każe wymienić.
No więc jakieś piętnaście minut temu szef wsadził głowę do mojego biura i wyszeptał:
- Idę.
- No fajnie - mówię - a gdzie idziesz?
- Idę zobaczyć Georga...
- Dobrze - wyszeptałam również. - Jak go zobaczysz pozdrów go ode mnie.
- OK, ciekawe czy Cię jeszcze pamięta...
- No ba!...
I poszedł...
Czy muszę mówić że wszyscy w departamencie mu zazdroszczą?
Subskrybuj:
Posty (Atom)