Ha ha ha.
piątek, 23 października 2015
Piątek
Wybaczcie brak piątkowego humoru. Zdrowieję najwyraźniej, ale wczorajszy błąd żywieniowy kosztował mnie wiele i dzisiaj umieram z innego powodu, przeprowadzając detoksyfikację. Od kilku lat nie jadłam jogurtów bo mi szkodzą. Wczoraj zjadłam jeden. Uległam modzie antybiotykowo-jogurtowej. Nie warto było.
czwartek, 22 października 2015
Znowu choram
Dopiero co skonczylam dwa antybiotyki na zapalenie zatok a sie teraz nastepna cholera przypaletala. Angina czyli ropne zapalenie migdalkow. W poniedzialek wieczorem cos juz mnie w gardle podrapywalo, we wtorek za zelo mnie w kosciach lamac i jakies bardzo bolesne mi sie zrobilo na szyi pod uszami, wyszlam wczesniej z pracy bo sie normalnie zaczelam na biurku pokladac to mnie wygonili. Gardlo bolalo coraz mocniej, w koncu sobie zajrzalam. O MUJ BOBRZE!!!
Musialam gonic po lusterko bo mi gardlo spuchlo tak ze nic nie widzialam. A potem zobaczylam tylko biale naloty z obu stron, nawet nie moge tego nazwac nalotami tylko jakby ktos wzial i gruba warstwe jogurtu wyciepal lyzka.
Z samego rana pognalam do lekarza, ledwo ruszajac czlonkami obolalymi. Pan mi tylko do gardla zajrzal, o nic wiecej nie pytal. Zapytal tylko czy chce antybiotyk bo bez niego to mi raczej szybko nie przejdzie. No co, oni tutaj musza te sprawy z pacjentem uzgadniac, nie dlatego ze pacjent sie zna tylko swiatopoglad moze miec inny na przyklad i pewnych rzeczy nie jesc, to tak jak to jest z wegetarianizmem. No to ja oczywiscie sie zgodzilam bo jakos trudno mi siebie wyobrazic lezaca na lozu bolesci przez trzy miesiace jak w jakims sredniowieczu i moze przezyje moze nie przezyje... Uczciwy doktor zaznaczyl ze jak mi nie zacznie sie poprawiac w ciagu trzech dni to mam do szpitala jechac na operacje. A ja - A po co? A on ze ropa sie moze w srodku migdala zbierac i mozna sepsy dostac, na przyklad. No to ja ze sie do zadnego szpitala nie wybieram i osobiscie dopilnuje zeby mi przeszlo.
I tak leze sobie w lozeczku juz drugi dzien bez przerwy niemal, koty sie same soba zajmuja (zartuje, corka karmi), dobrzy ludzie przynosa mi jedzenie i paracetamole i nawet zaplaty za to nie chca, od czasu do czasu schodze wziac sobie cos do jedzenia i picia i tak sie jakos kreci to moje zycie zakichane, w rytmie 6-godzinnym. Bo musze starannie sie nakombinowac jak to wszytko poukladac bo penicylina musi byc na pusty zoladek, znaczy godzine przed jedzeniem albo dwie godziny po, a moje tabletki na tarczyce musza byc co najmniej pol godziny przed jedzeniem i w innym czasie niz antybiotyk. Wyzsza matematyka normalnie, a ja z matematyki kulawa dosyc jestem. W dodatku zapomnialam rano o ktorej w nocy antybiotyk jadlam i w ogole czy jadlam paracetamol. No bo paracetamol tez trzeba, nigdy nie wierzylam ale widze ze pomaga to biore. I plukanki do nosa na zatoki tez rano i wieczorem musze na sobie praktykowac. Kurcze, zeby jeszcze lozko mi dali takie jak w szpitalu maja, to tylko chorowac. A tak, na trzech poduszkach i jasku sie wspierajac posta tego pisze z nadzieja ze jutro juz bede mogla wstac i troche pochodzic bo od tego lezenia to juz mnie doopa boli.
Pozdrawiam :-)
Musialam gonic po lusterko bo mi gardlo spuchlo tak ze nic nie widzialam. A potem zobaczylam tylko biale naloty z obu stron, nawet nie moge tego nazwac nalotami tylko jakby ktos wzial i gruba warstwe jogurtu wyciepal lyzka.
Z samego rana pognalam do lekarza, ledwo ruszajac czlonkami obolalymi. Pan mi tylko do gardla zajrzal, o nic wiecej nie pytal. Zapytal tylko czy chce antybiotyk bo bez niego to mi raczej szybko nie przejdzie. No co, oni tutaj musza te sprawy z pacjentem uzgadniac, nie dlatego ze pacjent sie zna tylko swiatopoglad moze miec inny na przyklad i pewnych rzeczy nie jesc, to tak jak to jest z wegetarianizmem. No to ja oczywiscie sie zgodzilam bo jakos trudno mi siebie wyobrazic lezaca na lozu bolesci przez trzy miesiace jak w jakims sredniowieczu i moze przezyje moze nie przezyje... Uczciwy doktor zaznaczyl ze jak mi nie zacznie sie poprawiac w ciagu trzech dni to mam do szpitala jechac na operacje. A ja - A po co? A on ze ropa sie moze w srodku migdala zbierac i mozna sepsy dostac, na przyklad. No to ja ze sie do zadnego szpitala nie wybieram i osobiscie dopilnuje zeby mi przeszlo.
I tak leze sobie w lozeczku juz drugi dzien bez przerwy niemal, koty sie same soba zajmuja (zartuje, corka karmi), dobrzy ludzie przynosa mi jedzenie i paracetamole i nawet zaplaty za to nie chca, od czasu do czasu schodze wziac sobie cos do jedzenia i picia i tak sie jakos kreci to moje zycie zakichane, w rytmie 6-godzinnym. Bo musze starannie sie nakombinowac jak to wszytko poukladac bo penicylina musi byc na pusty zoladek, znaczy godzine przed jedzeniem albo dwie godziny po, a moje tabletki na tarczyce musza byc co najmniej pol godziny przed jedzeniem i w innym czasie niz antybiotyk. Wyzsza matematyka normalnie, a ja z matematyki kulawa dosyc jestem. W dodatku zapomnialam rano o ktorej w nocy antybiotyk jadlam i w ogole czy jadlam paracetamol. No bo paracetamol tez trzeba, nigdy nie wierzylam ale widze ze pomaga to biore. I plukanki do nosa na zatoki tez rano i wieczorem musze na sobie praktykowac. Kurcze, zeby jeszcze lozko mi dali takie jak w szpitalu maja, to tylko chorowac. A tak, na trzech poduszkach i jasku sie wspierajac posta tego pisze z nadzieja ze jutro juz bede mogla wstac i troche pochodzic bo od tego lezenia to juz mnie doopa boli.
Pozdrawiam :-)
niedziela, 18 października 2015
Jesień w lesie
Dzień dzisiaj był przepiękny, aż nie wypadało siedzieć w domu. Miałam iść sobie pojeździć rowerem, ale tak mnie jakoś ciągnęło do Heniutka mojego że wzięłam się ubrałam w zbroję, zapakowałam torebkę (nie chciało mi się portfela wyciągać, he he!) i aparat do bagażnika i pojechaliśmy połączyć przyjemne z pożytecznym. Ani na plażę mnie nie ciągnęło, ani w góry ale do lasu, bo podobno jesień nadchodzi a jak wiadomo las jesienią najpiękniejszy. W sumie zatrzymywałam się trzy razy podziwiać okoliczności przyrody. Ostatni postój wiązał się z niewielką wycieczką wgłąb. Zrobiłam kilka zdjęć, a że natura się dzisiaj bardzo postarała i pozowała jak prawdziwa modelka na wybiegu, wrzucam fotki jak leci, bez obrabiania. No bo nie ma nic piękniejszego jak świat pokolorowany słońcem. Zdjęcia jak zwykle można powiększyć przez kliknięcie. Zapraszam.
Przejeżdżając pomiędzy polami, nie mogłam się nie zatrzymać i nie uwiecznić. Tantallon Castle.
I w oddali słynna Bass Rock. O niej pisałam już na blogu kilka razy, wystarczy wpisać sobie w pasku wyszukiwania z boku. Opowieści mówią że wyspa jest biała z powodu kup ptasich, zamieszkuje ją bowiem największa na świecie kolonia głuptaków. Znajduje się ona 2 kilometru od brzegu i zamieszkuje ją stale ponad 150 tysięcy (!!!) tych ptaków.
Nie wierzycie? Tadam!
Dobry mam aparat, c'nie?
I jeszcze razem.
Heniutek czeka grzecznie na poboczu.
No i w końcu las. Kolory jesieni???????
Do dobrze, może z daleka, coś tam gdzieniegdzie się przedziera.
A teraz już drugi las. Ostatni przystanek.
Jesienne pola.
Jesienna alejka.
I nawet grzyby!
Paprocie już przyżółkły. Pzrynajmniej one.
Leciutko zabarwione jesienią drzewo.
Niedobitek malinowy.
I jeszcze las, las i więcej lasu...
Ktoś tu sobie ognisko palił w lesie.
A ponad lasem...
Dojście na skarpę ponad plażą.
W tym domku odbywają się wesela. Bardzo romantycznie.
Nie mogłam się powstrzymać. Przypływ idzie.
Przy6najmniej po krzewach widać jaka to pora roku.
No i tak to. Chyba prawdziwej złotej jesieni już nie będzie w tym roku. Zaraz przyjdzie przymrozek i liście zielone pokurczą się i opadną. Ale ucieszyłabym się gdyby taka pogoda jak dzisiaj trwała i trwała i trwała, aż do samej zimy.
Pozdrawiam cieplutko.
Subskrybuj:
Posty (Atom)