Wyrwała kolejną kartkę z kalendarza. Jak ten czas leci, pomyślała. Jeszcze wczoraj była na wakacjach a dziś ledwo może koniec z końcem sklecić z nadmiaru roboty. Ale lepsze to niż siedzieć bezczynnie. Zabrała się za odkurzanie podłóg, wszak piaskiem zasypała całą podłogę w sypialni. Ona już tak ma, co pójdzie na plażę tak naniesie piasku w nogawkach, a potem wystarczy ściągnąć spodnie i drobniutkie ziarenka rozsypią się po całym pokoju. W zasadzie to nawet nie zauważyła jak się ten piasek rozsypał, poczuła za to pod bosymi stopami. No tak, dobre to na peeling, ale jak się to zawlecze do łóżka to przecież nie da się zasnąć. Cholibka, musiała się urodzić taką księżniczką na ziarnku grochu... piasku właściwie. Niby skóra na niej niezbyt cienka i nie za bardzo delikatna, ale wystarczy ziarenko piasku żeby zaczęło nieźle uwierać. Albo jak się na przykład prześcieradło lekko zagnie, albo piżama ułoży nie tak jak trzeba, no nie da się zasnąć i już.
Kot z podkulonym ogonem wydarł z domu na dźwięk odkurzacza, boi się go jak diabeł wody święconej. Ale i tak już lepiej, bo kiedyś uciekał od razu, a teraz czeka aż odkurzacz wjedzie do pomieszczenia w którym on aktualnie przebywa. No bo jak nie wjedzie to po co się fatygować, prawda? Kocie troski...
Kiedy tak odkurzała, zauważyła mokrą brązową plamę w kącie. No nie... Kot ma znowu jakąś traumę - pomyślała i wyłączyła odkurzacz. Na szczęście to nie kupa tylko z drugiej strony. Poszła do kuchni po papierowe ręczniki i antybakteryjny spray, przetarła podłogę i dokończyła odkurzanie. Niesamowite, ile kurzu znalazło się w odkurzaczu, a przecież nie było nic widać. Idąc za ciosem zdjęła pościel z łóżka i wrzuciła ją do prania wraz z kilkoma innymi rzeczami w podobnym kolorze. Może uda jej się dzisiaj wszystko wysuszyć na dworze, w końcu przestało padać. Wyjęła z szafy czystą, pachnącą pościel i założyła na posłanie. Och jak dobrze że kupiła sobie tę letnią kołdrę, nie wie jak wytrzymałaby nocą w tym cieple.
Było już późno, za chwilę miała wychodzić. Szybko zdjęła ubranie rzucając je na podłogę i nago poszła do łazienki. Szybki prysznic, balsam do ciała na wysuszoną słońcem skórę, krem na twarz, standard, rutyna. Ale ten niepokój w sercu. W sumie nie wiadomo dlaczego, przecież decyzja już podjęta, już powinna się do niej przyzwyczaić. Zauważyła że ciało jej drży gdy nakładała sukienkę. Wprawnymi ruchami nałożyła delikatny makijaż podkreślający jej wciąż młodzieńczą twarz, przeczesała szybko włosy, uśmiechnęła się do swego odbicia w lustrze. Hmmm... czegoś brakuje... Szybko przejrzała kosmetyczkę. Jest! Czerwona Szminka. Do tej pory nakładała ją tylko raz, kupiła ją w okresie Walentynek kiedy wszystko jest w sklepach na czerwono i pomimo że nie nosi szminki na codzień, tę kupiła bez wahania. Soczysty, krwisty, mocny, wyrazisty seksowny kolor czerwieni, ten na widok którego faceci ślinią się aż po same buty. I w dodatku o delikatnym uwodzicielskim zapachu. Smarowała usta szminka niezwykle starannie, z czerwoną koronkową bluzką, naszyjnikiem i kolczykami z pereł komponowała się doskonale. Uśmiechnięta wyszła z domu. Nie chciała być spóźniona.
Jadąc na miejsce spotkania wyobrażała sobie jak on zareaguje. W myślach widziała czerwone ślady na jego koszuli, rozmazaną czerwień na jego szyi, słyszała przyspieszony oddech i bicie serca. Rozpromieniła się jeszcze bardziej kiedy ujrzała swoją twarz we wstecznym lusterku. Jej usta, przecież dość wąskie i niewielkie, w soczystym czerwonym kolorze wyglądały zachwycająco. Jeszcze tylko parę chwil - pomyślała.
Jak na skrzydłach wbiegała po schodach stukając delikatnie szpilkami. Jeszcze chwila, jeszcze moment, i te czerwone ślady na jego koszuli... ślady na jego koszuli...
Zatrzymała się tuż przed drzwiami. Wyjęła z torebki wilgotną chusteczkę i dokładnie starła Czerwoną Szminkę. Jeszcze nie teraz...- pomyślała.
środa, 29 lipca 2015
wtorek, 28 lipca 2015
Znak
Każdy ma potrzebę wiary w coś, w boga, w ewolucję, w naukę, w horoskopy, sny, intuicję.
Zastanawiałam się ostatnio co to jest właściwie ta intuicja. Wiadomo, odruch, zupełnie nie sterowany rozumem, przebłysk, olśnienie. Ale z czego tak naprawdę wynika? Myślałam, analizowałam, szukałam przykładów. Wyszło mi na to że intuicja to nie jest nic innego jak trafne odczytywanie znaków, dzięki któremu wybieramy akurat tę drogę, a nie inną.
Wczoraj jadąc sobie samochodem otrzymałam taki właśnie znak. Zupełnie nieoczekiwany, zaskakująco nieprawdopodobny, ale zdarzył się i taki jest fakt. Kiedyś dostałam taki sam znak i go nie zrozumiałam. Teraz znalazłam się ponownie na rozstaju dróg (ach jak ja lubię te rozstaje, ciągle ktoś przede mną jakieś skrzyżowanie otwiera) i ten znak spadł na mnie jak kropla deszczu na wysuszoną ziemię. Już dzisiaj rano zauważyłam że moje życie zaczyna nabierać tempa, jeszcze nie dosłownie ale przynajmniej w mojej głowie. Dziś nie boję się że źle odczytam znak. Symbol, dar niebios, zbieg okoliczności, jak zwał tak zwał, nic nie dzieje się bez przyczyny a wszystko w jakimś celu.
Zastanawiałam się ostatnio co to jest właściwie ta intuicja. Wiadomo, odruch, zupełnie nie sterowany rozumem, przebłysk, olśnienie. Ale z czego tak naprawdę wynika? Myślałam, analizowałam, szukałam przykładów. Wyszło mi na to że intuicja to nie jest nic innego jak trafne odczytywanie znaków, dzięki któremu wybieramy akurat tę drogę, a nie inną.
Wczoraj jadąc sobie samochodem otrzymałam taki właśnie znak. Zupełnie nieoczekiwany, zaskakująco nieprawdopodobny, ale zdarzył się i taki jest fakt. Kiedyś dostałam taki sam znak i go nie zrozumiałam. Teraz znalazłam się ponownie na rozstaju dróg (ach jak ja lubię te rozstaje, ciągle ktoś przede mną jakieś skrzyżowanie otwiera) i ten znak spadł na mnie jak kropla deszczu na wysuszoną ziemię. Już dzisiaj rano zauważyłam że moje życie zaczyna nabierać tempa, jeszcze nie dosłownie ale przynajmniej w mojej głowie. Dziś nie boję się że źle odczytam znak. Symbol, dar niebios, zbieg okoliczności, jak zwał tak zwał, nic nie dzieje się bez przyczyny a wszystko w jakimś celu.
Pozdrawiam tajemniczo.
poniedziałek, 20 lipca 2015
Poniedziałkowy blus.
Weekend, pomimo sprzątania miałam bardzo udany, aż mi się nie chciało dziś rano wstawać. Czas ucieka mi przez palce, tyle spraw nie załatwionych, ale nic to, wywróciło się niech leży, cały luksus polega na tym że nie muszę go podnosić, będę się potykać czasem, może ktoś zwróci uwagę ale kiedyś się wezmę :-)
Pogoda za oknem taka sobie, oby się poprawiła bo od jutra mam znowu urlop! I nie, nigdzie nie wyjeżdżam, po prostu muszę jeszcze pozałatwiać parę spraw i odpocząć po tamtym urlopie. Tak że jak mnie nie będzie to się nie martwcie, odpoczywam. A o Kornwalii jeszcze będzie, obiecuję :-)
Pogoda za oknem taka sobie, oby się poprawiła bo od jutra mam znowu urlop! I nie, nigdzie nie wyjeżdżam, po prostu muszę jeszcze pozałatwiać parę spraw i odpocząć po tamtym urlopie. Tak że jak mnie nie będzie to się nie martwcie, odpoczywam. A o Kornwalii jeszcze będzie, obiecuję :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)