wtorek, 7 lipca 2015

W telegraficznym skrocie

Wiadomo ze warunki mam raczej polowe i elektryfikacje oszczedzam dlatego bedzie szybko i krotko. I bez zdjec.

Mam sie dobrze STOP
Tu jest pieknie STOP
Dzien bez ruin to dzien stracony STOP
Pogoda ze nawet sie opalilam STOP
Trafiam w miejsca gdzie nawet psy nie zawracajo ani wrony dupami nie szczekajo STOP
Dlatego zasiegu czesto ni ma STOP
Nogi mi chco wejsc do posladkow kazdego dnia STOP
Nie uzywam Jendomondo zeby Wam pokazac gdzie bylam bo by mi fon rozerwalo STOP
Do uslyszenia po powrocie STOP
Wracam w sobote STOP
Wypatrujcie STOP
Zamorduje Was zdjeciami :-) STOP

Pozdrowienia ze slonecznej Kornwalii :-) 

niedziela, 28 czerwca 2015

No to niech Wam będzie

Tylko dwie osoby z całego blogowiska wiedziały dokąd wyjeżdżam, Moja Siostra i Jeszcze Ktoś.
MS od razu rzekła: Ty jesteś nienormalna, już Ci na starość całkowicie bije na dekiel, a nie boisz się bo ja bym się bała, oesu oesu... Po czym zaczęła dawać rady bo ona w takich wakacjach to całkowicie wprawiona jest, w odróżnieniu ode mnie.
JK mówi że to fajnie że się wybieram, że sobie wypocznę, znajdę chwilę na refleksję i będę robić to co chcę. Zadnych rad mi nie daje bo duża dziewczyna jestem i odważna przecież to sobie poradzę.
A ja...
Ja jestem całkowicie pos*ana w gacie, ale to tylko w chwili kiedy się zamyślę, bo jak tak popatrzę na to wszystko co już przygotowałam i co jeszcze mam zapakować to wygląda to mniej więcej tak:
No dobra, co Wam więcj będę owijać w bawełnę. Pantero, nie wyjeżdżam tam gdzie Angoli zabijajo :-) Zostaję w kraju, znaczy wyjeżdżam do Anglii. Czyli do Kornwalii. 
Kornwalia to najbardziej wysunięty na południowy zachód fragment Wielkiej Brytanii. Fascynuje niepowtarzalnymi krajobrazami - strome klify sąsiadują z zacisznymi plażami obmywanymi niemal turkusową wodą, a liczne niewielkie zatoki kuszą wielbicieli żeglarstwa i nurkowania. Zagubione wśród wrzosowisk średniowieczne zamki nadają uroku i tajemniczości tej krainie, która na stałe zagościła w arturiańskich legendach, a tutejszy górniczy krajobraz został wpisany w 2006 roku na listę UNESCO. Jedną z najważniejszych dziedzin gospodarki regionu jest turystyka. Nic dziwnego, bo cała Kornwalia ma wiele do zaoferowania zarówno wielbicielom zabytków, przyrody, jak i aktywnego wypoczynku. Kornwalia to ulubione wakacyjne miejsce Brytyjczyków, które w niczym nie przypomina reszty Wysp Brytyjskich. Jest tu ciepło, wręcz egzotycznie, tutejsze widoki są wyjęte jak z obrazka, a każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Kornwalia od dawna była na mojej liście marzeń. Bo to wcale nie jest łatwo wybrać się w taką podróż. Wyobraźcie sobie, że jadąc na wczasy egzotyczne płaci się, pakuje się dwie walizki, wsiada się do samolotu i się jedzie. Z lotniska Was odwiozą do hotelu, w hotelu dadzą jeść i pić, wszystko macie załatwione, easy peasy jak to u nas mówią. A wyjazd taki jaki ja sobie zaplanowałam to już całe przedsięwzięcie logistyczne.
No bo... jadę pod namiot. Sama. Do przejechania mam 569 mil w jedną stronę, czyli 915 kilometrów. Na jednym baku powinno spokojnie wystarczyć. Gugiel pokazuje że z korkami powinnam to zrobić w dziewięć godzin i piętnaście minut. Kłopot w tym że najdłuższą podróż bez przystawania jaką do tej pory odbyłam to było dwie i pół godziny. No ale przypuśćmy że przejadę trzy, to będę się musiała zatrzymać ze trzy razy, tak więc liczę dwanaście godzin.
Trochę sobie teraz w gębę pluję, ale chciałam to mam, zamówiłam sobie pole namiotowe na samym końcu świata, czyli Land's End. Mogłam gdzieś w środku półwyspu to bym miała lepszą bazę wypadową. Ale trudno, kobyłka u płotu. I tak będę tam tylko spała. Plan mam bardzo ambitny, bo jak na początku chciałam tylko pozwiedzać plaże tak teraz chciałabym zobaczyć wszystko a do tego to bym chyba potrzebowała z rok albo i więcej. 
Na liście obowiązkowej są:

Eden Project

 Land's End

Minack Theatre 

St Ives 

The Lizard Point 

A oprócz tego:


*Wszystkie fotografie z internetu

I tysiące innych atracji, zamki, ogrody, muzea, porty, O boszsze jak ja to wszystko pogodzę. No cóż, najwyżej będę musiała powrócić. Na razie mam nadzieję porównać rzeczywistość do obrazków, czy się oczywiście na blogu pochwalę. 
A tymczasem lecę się dalej pakować. Namiot mam, trzyosobowy to będzie w sam raz dla mnie, śpiwór mam, matę do spania, koc, krzesełko, matę piknikowo-plażową, suchy prowiant, mokry prowiant, kosmetyki, malutką kuchenkę gazową z resztkami gazu znalazłam w garażu i małą lampkę gazową, na pewno się przydadzą. Latarka, rondelek, naczynia, sztućce, kubki, nóż, otwieracz do butelek, zapałki, baterie, ściereczki, gumowce w razie czego, ładowarki, nie chciałabym niczego zapomnieć, bo chociaż w dzicz nie jadę, to chciałabym mieć wszystko pod ręką. 
No nie wiem co jeszcze może mi się przydać, może macie jakieś sugestie? 
To tymczasem, jeszcze jutro się odezwę a potem to już sporadycznie. 
:-) 


sobota, 27 czerwca 2015

Post którego miało nie być ale się napisał

Obiecałam jeszcze jednego posta przed wyjazdem i będzie, ale dzisiaj choć nie miałam to musiałam, och musiałam się pochwalić. Na zakupach dzisiaj byłam. Wiadomo, jak to na wakacje jechać i zakupów żadnych nie robić. Wyjechałam na chwilkę, tylko po niezbędne brakujące rzeczy, których spis zrobiłam wczoraj. Lista niezbędnych rzeczy wyglądała tak:


Oczywiście trzy ostatnie pozycje to uzupełnienie lodówki dla Synusia, no dobra jakby się kto czepiał to nie trzymam mąki w lodówce ale jeszcze wypiekam chleby w weekend to potrzebowałam.
Z listy nie zakupiłam mydelniczki (bo nie wiem po co ją wpisałam) i nitki do zębów (wezmę tę którą mam w domu bo mi się nie chciało do Sainsbury's jechać a tylko tam mają taką jaką chcę). 
Za to, oprócz przedmiotów z listy, trzech reklamówek suchego prowiantu i jednej torby mokrego, przytaszczyłam do domu następujące (niezbędne) rzeczy osobiste:
- Szampon Herbal Essences
- Odżywka do włosów Loreal
- Suchy szampon
- Płyn do higieny intymnej
(O cholera! Nie kupiłam dezodorantu!)
- Środek do opalania SPF 15
- 2 paczki husteczek do oczyszczania twarzy
- 1 paczka mokrych husteczek Andrex (tych do spuszczania w toalecie)
- 4 paczki mokrych husteczek podróżnych 
- pasta do zębów Sensodyne
- 1 Ibuprofen
- 1 Paracetamol
- 2 paczki wacików (tych spłaszczonych, nie wiem jak się to po polsku nazywa, jak wyjeżdżałam to takich nie było)
- 4 ręczniczki kuchenne
- skarpety 15 DEN (takie krótsze antygwałty)
oraz 
- śliczną białą bluzkę lnianą
- przepiękną granatową bluzkę bez rękawków z kwiatuszkowym haftem przy szyi i na dole
- szary t-shirt
- szary t-shirt z kwiatkami na przodzie
- legginsy z biało czarnym wzorem
- cudowną sukienkę dzienną czarno-białą z delikatnym wzorem
- szaro-różowe spodnie trekkingowe, będą się komponowały z moimi Skechersami
- i trzy pary majtek :-)
Wszystko już przymierzone, spróbowane jeszcze raz i zaakceptowane przez lustro :-)
Nie muszę Wam mówić jak poprawiłam sobie tym humor.

Aaaa... jeszcze jedno Wam powiem. Taki krótki apdejt o Tigusiu.
To już cztery tygodnie minęłu odkąd Tiguś miał ten wypadek, nie wiadomo z czym, albo spadł albo coś go pogryzło. Jakiś zwierz większy, nie pchła przecież. Łapka jeszcze jest trochę zdrętwiała, ale już widać wyraźną poprawę. Wczoraj byliśmy na kolejnej wizycie kontrolnej, skończył już dwa kursy antybiotyków doustnych i dwa kursy tego długoterminowego, w zastrzyku. 
Szczęka mi opadła jak zobaczyłam pana weta. Wysoki, przystojny, trochę łysiejący i w okularach, ale nic mu to nie ujmowało,  zaczął z Tigusiem się bawić jak z kolegą, a ten o dziwo mu na wszystko pozwalał, jeszcze nigdy nie był taki zrelaksowany w gabinecie. Nie uwierzylibyście, mówię Wam, zamiast gryźć jak on Tiggy ma w zwyczaju, dotykał go tylko łapą żeby "powiedzieć" że go boli. Po prostu nigdy, przenigdy nie spotkałam takiego weta. Tiguś dostał ostatni zastrzyk, mamy wrócić po moich wakacjach na kolejną kontrolę. Tylko się cholera zapomniałam spytać pana weterynarza czy wolny jest, ale tak to jest jak się zapomni języka w gębie. Zapytam następnym razem ;-)

I to by było na tyle, w następnym poście będzie co zamierzam i jak. Wypatrujcie. A póki co, udanej niedzieli Wszystkim życzę. Buźka.