Specjalnie dla Elki ;-) Ale jak ktoś chce to też może skorzystać.
Sweet Thai Chili Sauce jest obok musztardy, ketchupu i majonezu podstawowym składnikiem mojej kuchni. Widziałam kiedyś w telewizji program o gotowaniu, gdzie pewna młodziutka Chinka pokazywała jak go zrobić, bo po co kupować jak można zrobić swój. Koszt niewielki a pracy mało. W sam raz dla mnie, szczególnie że wtedy byłam na etapie gotowania chińszczyzny, którą bardzo lubię.
Pokażę szybko tym którzy nie wiedzą, jak taki sos wygląda. Zdjęcia własne są najpiękniejsze jakie udało mi się zrobić moim super sprzętem podręcznym, bo nie chciało mi się iść na górę po aparat. Leniwa jestem.
W sklepie można kupić różne odmiany, np. taką:
A przygotowany w domu wygląda mniej więcej tak, przynajmniej w moim słoiczku:
Sos czerwony
Sos zielony
A tu, specjalnie z lampą błyskową, żeby pokazać różnicę kolorystyczną. W zasadzie poza kolorem niczym innym się nie różnią, ale zapewniam że czerwony smakuje lepiej. Autosugestia?
Do czego używam taki sos? Głównie jako dip, do czipsów, do różnych przegryzek, komponuje się świetnie ze spring rolls i innymi przekąskami z kuchni chińskiej i nie tylko. Maczam w nim smażoną kiełbasę i mięso z grilla, dodaję do gotowania żeby nadać potrawie ostrego smaczku. Słowem, sos wielozadaniowy.
Jak ja go robię? Z podanej ilości wychodzi niewielki słoiczek, więc zazwyczaj podwajam ilość, kolor sosu zależy od koloru papryczki, wiadomo że te najostrzejsze są czerwone więc z zdecydowanej większości przypadków sos jest czerwony, ale zdarza mi się że kupię mniej ostre papryczki zielone, wtedy sos jest zielony.
Potrzebujemy:
4-5 papryczek chili albo inne bardzo ostrej odmiany, tu już odwołuję się do osobistego gustu, jak da się więcej będzie ostrzejsze
2 ząbki czosnku
3/4 szklanki wody
1/4 szklanki octu
1/2 szklanki cukru
1 łyżka soli
Dodatkowo:
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
1 łyżka wody
Wszystkie składniki z wyjątkiem tych dodatkowych wrzucamy/wlewamy do blendera i miksujemy. Tak wymiksowane przelewamy do rondelka, zagotowujemy i gotujemy na małym ogniu jakieś 8-10 minut. Będzie widać pojedyncze płatki i pestki papryczki, ale tak ma być. Po 10 minutach mieszamy w szklance mąkę ziemniaczaną z łyżką wody i wlewamy do mikstury, dokładnie tak jak kisiel. I tak jak kisiel zagotowujemy lekko, mieszając ciągle aż zgęstnieje, powinno zgęstnieć bardzo szybko. Sos ma mieć konsystencję ketchupu i drobinki mają byc w nim ładnie rozprowadzone, nie zatopione na dnie. Jak wydaje się nam za rzadki, dodać więcej mąki ziemniaczanej z minimalną ilością wody. Odstawić z kuchenki, przestudzić. Spożywać na zimno.
Ja gorący, prosto z rondla wlewam do wygotowanych słoiczków i zakręcam, może sobie stać w lodówce nawet kilka miesięcy. Należy zauważyć że sos traci stopniowo swoją moc, po kilku tygodniach jest nadal ostry ale nie tak jak zaraz po ugotowaniu.
Zapraszam do eksperymentów!