Z dziećmi mało mam do czynienia, szczególnie tubylczymi, dlatego wczorajszą scenkę wspominam z niemałym rozbawieniem. A było to tak.
Jedziemy sobie samochodem z kolegą i jego dziećmi, chłopczyk lat siedem, dziewczynka pięć. Mały jest już duży więc jako starszyzna rodowa zabiera nieśmiało głos.
- Tatusiu, a ta Twoja koleżanka to skąd jest? (słyszał mój akcent i coś mu nie grało)
- Z Polski.
- Tatusiu, a Ty umiesz mówić po polsku?
- Nie synku, nie umiem.
- No to jak Ty z nią rozmawiasz?
Tatuś z uśmiechem - Po angielsku synku, ona mówi po angielsku.
- Ona mówi po angielsku???? - chłopczyk zdziwiony, a przeciez zamienił już ze mną parę zdań.
- Tak synku, możesz sam zapytać - odpowiada tatuś.
- Czy ty mówisz po angielsku? - pyta ośmielony chłopczyk.
- Tak, mówię i rozumiem co Ty mówisz - odpowiadam.
- Aha. A czy Ty mówisz po szkocku? - słyszę że jego tatuś dławi się ze śmiechu.
- Niestety, nie umiem mówić po szkocku, ale rozumiem co inni mówią. A Ty umiesz? - pytam.
- Ja... ja tylko rozumiem po angielsku - zastanawia się chłopiec - ale wiem że Szkoci mówią "gływa" zamiast "głowa" (heed zamiast head)
Dobrze że trzeba było wysiadać bo tatuś by się udławił do reszty...
poniedziałek, 14 lipca 2014
niedziela, 13 lipca 2014
Parę nowości z kociego życia.
Jak w tytule. Parę nowości.
Bo nawet kawy sobie nie można normalnie wypić w spokoju, a gdzie tam już o napisaniu posta wspomnieć...
Widzicie ten czarny kubek? No, to co z niego wystaje na zdjęciu? To jest kubek ze spieniacza do mleka bo ja lubię moją kawę z pianką. Siadam sobie przy komputerze i powoli dolewam mleczka do kawy...
OCZYWIŚCIE znienacka zjawia się ON.
Bo nawet kawy sobie nie można normalnie wypić w spokoju, a gdzie tam już o napisaniu posta wspomnieć...
Widzicie ten czarny kubek? No, to co z niego wystaje na zdjęciu? To jest kubek ze spieniacza do mleka bo ja lubię moją kawę z pianką. Siadam sobie przy komputerze i powoli dolewam mleczka do kawy...
OCZYWIŚCIE znienacka zjawia się ON.
Pyszne mleczko, ommmciu chrommmciu chlipciu chlip....
Dobrze że z tego mleka tylko okruchy zostały bo by od razu sraczki dostał. Prawdziwej, nie tej co normalnie dostaje na widok czegoś pysznego.
A Migusia tymczasem poluje... A może sobie po prostu serial ogląda...
Miłego popołudnia i emocji na Mundialu!
(chyba dobre flagi znalazłam...)
sobota, 12 lipca 2014
Szybki apdejt
Śpieszę donieść że s-y-f (pryszcz, dziad zatracony, krosta, franca jedna) już prawie nie istnieje. Jeszcze jak się po gębie pomacam i dobrze poszukam to coś tam wymacam, ale wolę nie dotykać bo jeszcze polubi :-)
Pomogły sprzężone siły. Pasta z kurkumy dwa razy, detreomycyna trzy razy i takie cóś:
Pomogły sprzężone siły. Pasta z kurkumy dwa razy, detreomycyna trzy razy i takie cóś:
Kupiła żech se była wczoraj w Bootsie (to taka drogeria kosmetyczna, jak w Polsce Rossmann tylko większa chyba), bo nie dość że w promocji było to jeszcze kupona na to miała tak że za darmo wyszło, a jak za darmo dają to strach nie brać.
Na opakowaniu napisali że smarować kiedy trzeba, to smarowałam z trzysta razy dziennie. I poszłam właśnie do łazienki, wysuszona skórka z miejsca pryszcza odpadła a pod nią ukazało się.... NIC!
Super! Na wszelki wypadek jednak kazałam mamie zakupić ten Benzacne o którym pisałyście to syn przywiezie jak będzie.
No to teraz już jestem w pełni zadowolona. Mogę jutro szaleć ;-) jak się nic nie zmieni...
Subskrybuj:
Posty (Atom)