Jako że jutro jest 25 stycznia, a to w Szkocji Burn's Night, o czym pisałam tutaj, będzie dziś o Szkotach, a co :-)
Szkot wysłał żonę na wakacje na Karaiby. Po tygodniu otrzymuje depeszę z hotelu:
"Pańska żona się utopiła STOP Jej zwłoki oklejone krewetkami wyłowiła straż przybrzeżna STOP Co robić? STOP".
Szkot idzie na pocztę i nadaje telegram:
"Krewetki sprzedać STOP Pieniądze przelać na moje konto STOP Przynętę zarzucić ponownie STOP".
Do Szkota:
- Powinien pan kupić ten samochód, spala tylko łyżeczkę benzyny.
- Stołową czy od herbaty?
- Drogi chłopcze! - mówi Szkot do syna w jego osiemnaste urodziny. - Od dziś będziesz z nami dzielił rodzinne radości i smutki.
- Jestem na to przygotowany, ojcze!
- A więc na początek synu - zapłacisz ostatnią ratę za swój wózek dziecięcy!
Mówi stary Szkot do synka:
- Skocz no, Ken, do sąsiada i pożycz od niego siekierkę...
Malec poleciał. Za kilka minut przylatuje i krzyczy:
- Sąsiad nie chce pożyczyć!
- A to kawał świni! Leć synuś do szopy i przynieś naszą!
Dwóch Szkotów spotyka się w Edynburgu.
- Czy możesz pożyczyć mi funta?
- Och niestety, nie mam przy sobie pieniędzy.
- A w domu?
- Dziękuję, wszyscy zdrowi.
A tak naprawdę to z tymi Szkotami jest tak jak z Poznaniakami i góralami w Polsce ;-))
No i na koniec - co Szkot nosi pod spódniczką? Chciałabym Wam tak naprawdę pokazać ale nie wypada, bo blog nie jest od 18 lat :-))
piątek, 24 stycznia 2014
środa, 22 stycznia 2014
A kto powiedział że się nie da?
Po urodzeniu dziecka wiele, co tam wiele, wszystkie niemal kobiety, normalne kobiety nie jakieś tam celebrytki czy inne sportsmenki, przestają dbać o siebie. Niektóre na krótko, niektóre dłużej, innym zostaje to do końca życia. No bo przecież jak dziecko jest to czasu dla siebie nie ma, czasami nawet na wyjście do ubikacji, a już na makijaż, fryzurę czy zadbanie o figurę to czysta herezja.
Ile razy słyszałyśmy rady typu - idź pobiegaj, na basen, na siłownię, do kawiarni, zostaw dzieci z mężem lub babcią na chwilę, nic im się nie stanie a ty się odprężysz...Taaa jasne, i zostajemy same to rzucamy się w wir rozrywki - na przykład na komputerze. Bo wyjść się z domu kompletnie nie da, nie da i już, bo kto tam ma siłę na bieganie, ja mam ruchu po same pachy, mówi niejedna z nas. Sama tak mówiłam...
Piszę to bo choć słyszałam o czymś takim, nigdy na własne oczy nie widziałam.
Jadę sobie do pracy jak zwykle i co widzę? Z daleka widzę że jakaś mama zapóźniona pędzi z wózkiem na autobus. Ale ale..., autobus odjeżdża a mama dalej pędzi. Kiedy się zbliżyłam okazało się że mama rzeczywiście pędzi (a raczej biegnie spokojnym truchtem ale niech będzie że pędzi) pchając przed sobą wózek, w wózku niemowlę, a na doczepkę stojący na wózku drugi potomek. Mama w typowym biegowym ubraniu, uśmiecha się do dzieci, biegnie spokojnie na spacerek... No bo jak bez dzieci się nie da to można z dziećmi przecież pobiegać. I mamie i dzieciom spacerek się przyda :-)
Da się? Da!
Ile razy słyszałyśmy rady typu - idź pobiegaj, na basen, na siłownię, do kawiarni, zostaw dzieci z mężem lub babcią na chwilę, nic im się nie stanie a ty się odprężysz...Taaa jasne, i zostajemy same to rzucamy się w wir rozrywki - na przykład na komputerze. Bo wyjść się z domu kompletnie nie da, nie da i już, bo kto tam ma siłę na bieganie, ja mam ruchu po same pachy, mówi niejedna z nas. Sama tak mówiłam...
Piszę to bo choć słyszałam o czymś takim, nigdy na własne oczy nie widziałam.
Jadę sobie do pracy jak zwykle i co widzę? Z daleka widzę że jakaś mama zapóźniona pędzi z wózkiem na autobus. Ale ale..., autobus odjeżdża a mama dalej pędzi. Kiedy się zbliżyłam okazało się że mama rzeczywiście pędzi (a raczej biegnie spokojnym truchtem ale niech będzie że pędzi) pchając przed sobą wózek, w wózku niemowlę, a na doczepkę stojący na wózku drugi potomek. Mama w typowym biegowym ubraniu, uśmiecha się do dzieci, biegnie spokojnie na spacerek... No bo jak bez dzieci się nie da to można z dziećmi przecież pobiegać. I mamie i dzieciom spacerek się przyda :-)
Da się? Da!
wtorek, 21 stycznia 2014
Czasami nie mogę...
Zazwyczaj staram się jeść zdrowo, unikam cukrów i węglowodanów.
Dzisiaj nic nie wzięłam do pracy na lunch, na szczęście koleżanka upiekła sernik, jak ona mówi, dietetyczny, z serka wiejskiego i jogurtu, mniam mniam. Ale to zjadłam "na śniadanie". A lunch poszłam zakupić do sklepiku. Niestety, postałam z pięć minut przed półką i nic, ale to zupełnie nic nie przemawiało do mnie... ani kanapki z przeróżnymi wypełnieniami, ani owoce, ani sałatki.
Nagle gdzieś w głębi czaszki zaczęło się przebijać nieśmiało... frytki z kechupem... frytki z ketchupem... wyszłam ze sklepiku, a one coraz głośniej do mnie... frytki... frytki... z ketchupem.... I już odruch Pawłowa, i już nie tylko w głowie ale i przed oczami zaczęły wędrować przede mną... frytki... Nogi same zaniosły mnie do kawiarnio-stołówki, patrzę - są! Ludzie na talerzach mają! Pytam, czy na wynos dostanę. Dostanę, uffffff...
Po drodze wstąpiłam z powrotem do sklepiku. I tu już wyraźnie i czysto przemówiły do mnie czipsy Kettle lekko solone i Kinder Bueno... Ochhhh...
Zazwyczaj staram się jeść zdrowo, unikam cukrów i węglowodanów, ale czasami nie mogę :-)
I właśnie dzisiaj był ten dzień :-) Przyznajcie się, też tak czasami macie?
Dzisiaj nic nie wzięłam do pracy na lunch, na szczęście koleżanka upiekła sernik, jak ona mówi, dietetyczny, z serka wiejskiego i jogurtu, mniam mniam. Ale to zjadłam "na śniadanie". A lunch poszłam zakupić do sklepiku. Niestety, postałam z pięć minut przed półką i nic, ale to zupełnie nic nie przemawiało do mnie... ani kanapki z przeróżnymi wypełnieniami, ani owoce, ani sałatki.
Nagle gdzieś w głębi czaszki zaczęło się przebijać nieśmiało... frytki z kechupem... frytki z ketchupem... wyszłam ze sklepiku, a one coraz głośniej do mnie... frytki... frytki... z ketchupem.... I już odruch Pawłowa, i już nie tylko w głowie ale i przed oczami zaczęły wędrować przede mną... frytki... Nogi same zaniosły mnie do kawiarnio-stołówki, patrzę - są! Ludzie na talerzach mają! Pytam, czy na wynos dostanę. Dostanę, uffffff...
Po drodze wstąpiłam z powrotem do sklepiku. I tu już wyraźnie i czysto przemówiły do mnie czipsy Kettle lekko solone i Kinder Bueno... Ochhhh...
Zazwyczaj staram się jeść zdrowo, unikam cukrów i węglowodanów, ale czasami nie mogę :-)
I właśnie dzisiaj był ten dzień :-) Przyznajcie się, też tak czasami macie?
Subskrybuj:
Posty (Atom)